MKS PWSZ to niezwykle mocny zespół, prowadzi w grupie z kompletem zwycięstw. O klasie zespołu świadczy choćby wynik pierwszego meczu w Koninie – gospodynie pokonały Mon-Pol aż 110:61. Ale płocczanki wolały dziś pamiętać nie o tym spotkaniu, lecz o fakcie, że w tym sezonie na własnym boisku wygrały wszystkie cztery mecze.
Płocczanki wygrywały z MKS PWSZ 6:4, potem do głosu doszły rywalki, pierwsza kwarta skończyła się bardzo wysokim wynikiem, tylko dwupunktowym prowadzeniem Konina 26:24. W drugiej płocczanki straciły kolejne pięć "oczek" więcej niż rywalki i do przerwy przegrywały 39:46. W Koninie rzucała i zbierała jak natchniona Anita Szemraj, w Mon-Polu dobrze radziły sobie Monika Maj i Sylwia Janas. W trzeciej kwarcie trwała niesamowita walka, gospodynie przegrały ją zaledwie 12:13.
Przed ostatnią częścią gry Mon-Pol miał osiem punktów straty. Walczył ambitnie, ale zabrakło już sił. Rywalki, dysponujące znacznie mocniejszą ławką rezerwowych, powiększały przewagę wygrywając 81:56. Punkty dla Mon-Polu zdobyły: Maj i Janas – po 14, Karolina Sikorska – 10, Iwona Szarzyńska – 7, Aleksandra Krzysztofik i Joanna Domańska - po 4, Aldona Morawiec – 3.
Mon-Pol Płock - MKS PWSZ Konin 56:81 (24:26, 15:20, 12:13, 5:22)