reklama

Przyjaźń na trybunach. I wojna na boisku

Opublikowano:
Autor:

Przyjaźń na trybunach. I wojna na boisku - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportZgoda między fanami z Olsztyna i Płocka nie przełożyła się na to, co działo się na boisku. Oba zespoły robiły wszystko, aby sięgnąć po pełną pulę. Minimalni skuteczniejsza okazała się Wisła.

Zgoda między fanami z Olsztyna i Płocka nie przełożyła się na to, co działo się na boisku. Oba zespoły robiły wszystko, aby sięgnąć po pełną pulę. Minimalni skuteczniejsza okazała się Wisła.

Na trybunach stadionu w Olsztynie zasiadło ponad dwa tysiące kibiców. Wśród nich było około 200 fanów z Płocka. Wszyscy w przykładnej wręcz przyjaźni. Obrazek niemal niewyobrażalny dla tych, którzy pamiętają dawne czasy, gdy wyjazdowe spotkania z Olsztynem bywały dla kibiców ciężkimi przeżyciami. O ile na trybunach panowała idealna wręcz zgoda, o tyle trudno było mówić o niej na boisku.

Wisła objęła prowadzenie już po trzech minutach gry. Wszystko za sprawą Marcina Krzywickiego, który w końcowej części sezonu 2013/2014 w końcu przełamał swoją strzelecką niemoc. Tydzień temu pokonał bramkarza Termaliki Nieciecza. Tym razem już na początku meczu wykorzystał idealne podanie Pawła Magdonia po rzucie wolnym Filipa Burkhardta.

Po objęciu prowadzenia płocczanie wcale nie zamierzali zwalniać tempa. Grę ułatwiała im postawa miejscowych, którzy zamiast rzucić się ostro do przodu, szukali bramkowych okazji w długim rozgrywaniu piłki. A jednak właśnie taki styl gry okazał się dla nich właściwy. Olsztynianie zdołali na chwilę uśpić czujność defensorów z Płocka i dosłownie wepchnąć piłkę do ich bramki.

Zanim na dobre rozpoczęła się druga połowa, Stomil doznał poważnego osłabienia. Zdobywca bramki dla gospodarzy ukarany został drugą żółtą kartką i musiał opuścić boisko. To była wręcz idealna sytuacja dla płocczan, którzy ruszając do przodu, zepchnęli stomilowców do defensywy. Drugi gol wydawał się jedynie kwestią czasu, ale gospodarze też nie zamierzali rezygnować z szukania okazji do zdobycia gola. Jedną z akcji miejscowych Paweł Magdoń zatrzymał w sposób niezgodny z przepisami i sędzia ukarał go czerwoną kartką. Co paradoksalne, dopiero grając dziesięciu na dziesięciu podopieczni trenera Marcina Kaczmarka zdołali przeprowadzić akcję zakończoną skutecznym strzałem Filipa Burkhardta.

Po wygranej w Olsztynie Wisła jest bliska utrzymania się w gronie pierwszoligowców. Kolejny krok w tym kierunku może wykonać w sobotę 10 maja, gdy o 12.30 podejmować będzie GKS Tychy, z którym w rundzie jesiennej przegrała na wyjeździe 0:1.

Bramki: Czarnecki (35.) dla Stomilu oraz Krzywicki (3.) i Burkhardt (85.) dla Wisły

Stomil: Skiba – Bucholc, Czarnecki, Remisz (58. Mroczkowski), Szymonowicz – Darmochwał, Głowacki, Jegliński, Kun (56. Koprucki) – Lech, Trzeciakiewicz (75. Kato)

Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Magdoń, Radić, Hiszpański – Góralski (84. Sielewski), Taar (46. Wlazło), Janus, Kaczmarek (46. Kacprzycki), Burkhardt – Krzywicki

Żółte kartki: Czarnecki, Lech, Szymonowicz (Stomil)

Czerwone kartki: Czarnecki (Stomil – 47.) Magdoń (Wisła – 68.),

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE