reklama

Porażka. Fatalne cztery minuty Wisły

Opublikowano:
Autor:

Porażka. Fatalne cztery minuty Wisły - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportCztery minuty przed końcem ligowego meczu szczypiornistów Wisła Płock - Vive Kielce był remis po 29. Nafciarze już nie zdobyli bramki, goście trafili pięć razy i wygrali 34:29 (15:15).

Cztery minuty przed końcem ligowego meczu szczypiornistów Wisła Płock - Vive Kielce był remis po 29. Nafciarze już nie zdobyli bramki, goście trafili pięć razy i wygrali 34:29 (15:15).

Płocczanie, narzekający na kontuzje, walczyli dzielnie. Do przerwy był remis, a w 42. minucie po bramce Michała Kubisztala sala oszalała, bo płocczanie wyszli na prowadzenie 20:19. Ostatnie w tym meczu.

Jak w transie bronił Morten Seier, ale katem płocczan okazał się Sławomir Szmal. Pojawił się w bramce Vive w drugiej połowie, obronił kilka karnych i sytuacji sam na sam. Płocczanie przegrywali 22:26, ale doszli na 26:26 dziewięć minut przed końcem.

Obie drużyny narzekały na drobiazgowych i często mylących się, niekonsekwentnych sędziów, którzy Wisłę posłali na ławkę kar osiem, a rywali – dziewięć razy. Ostatni remis był w 56. minucie – po 29. Od tego momentu Wiślacy kompletnie się pogubili, może było to wynikiem zmęczenia. Paweł Paczkowski zrobił kroki, Nikola Eklemović podał rywalom w ręce, Kubisztal i Christian Spanne faulowali w ataku. A Vive trafiało i wygrało aż 24:29, choć było tylko trochę lepsze, a nie o klasę.

Ambicja to jedno, a sportowy poziom i forma to drugie. Ten mecz pokazał, że Pawłowi Paczkowskiemu – mimo przebłysków - do klasy Vive i drużyn z Ligi Mistrzów jeszcze bardzo dużo brakuje. Podobnie kołowi Zbigniew Kwiatkowski (trzy dwuminutowe kary) i Kamil Syprzak, mimo świetnych warunków fizycznych, robią postępy w bardzo wolnym tempie. Liczyliśmy w tym sezonie na więcej, może za mało grają? Bo tylko w meczach o wielką stawkę, z presją jak dziś, można się rozwijać.

Po 45. minutach osłabł Kubisztal, ciągnący ofensywę (osiem trafień), ale ile można się szarpać z przeważnie dwoma obrońcami. Wisłę trzymał też Seier, który był chyba najlepszym Nafciarzem w tej potyczce. Dobre momenty miał Nikola Eklemović (5 goli).

Vive zagrało w Orlen Arenie znacznie słabiej niż w niedzielnym meczu z mistrzem Danii, popełniło wiele pomyłek. Zwycięstwo zawdzięcza w dużym stopniu fatalnym błędom Wisły w samej końcówce. Najwięcej bramek zdobył Rastko Stojković (8), sześć razy trafił Tomasz Rosiński.

Wszyscy przed meczem mówili, że to tylko walka o prestiż, a punkty nie są zbyt ważne, bo o mistrzostwie i tak rozstrzygnie wielki finał Wisła-Vive. Ale ten prestiż jest istotny, bo nakręca zawodników na kolejne dwa miesiące. Wszystko wskazuje na to, że znów pierwsze dwa mecze finałowe zobaczymy w Kielcach, bo Vive ma już trzy punkty przewagi. Pozytywne, że Wisła walczyła, mimo sporego osłabienia. Jeśli kontuzje miną, wynik kolejnej potyczki z Vive, już w Kielcach, może być odwrotny.


Orlen Wisła Płock - VIVE Targi Kielce 29:34 (15:15)

Orlen Wisła: Seier - Kwiatkowski, Miszka 3(3), Elemović 5(1), Spanne 2, Wiśniewski 3, Kubisztal 8, Dobelsek 1, Toromanović 3, Syprzak, Paczkowski 3, Rajković 1(1)
Kary: 16 min

Vive Targi: Cleverly - Grabarczyk, Tomczak 4, Jurecki 3, Tkaczyk, Zaremba, Olafsson 2, Kuchczyński 3, Jurasik 2, Stojković 8(5), Buntić 3, Zorman 3, Rosiński 6

Kary: 18 min

Zdjęcia z meczu w naszej galerii -

fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE