reklama

Płocki drifter wyznaje:musiałem kombinować

Opublikowano:
Autor:

Płocki drifter wyznaje:musiałem kombinować - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportRodzice nie chcieli, aby ścigał się w rajdach. Postanowił więc ich przekonać, że bezpieczniejszy jest drifting. I udało się.

Rodzice nie chcieli, aby ścigał się w rajdach. Postanowił więc ich przekonać, że bezpieczniejszy jest drifting. I udało się.

Piotr Więcek to młody, utalentowany kierowca startujący w startujący w Driftingowych Mistrzostwach Polski. Portal Płock rozmawiał z nim o początkach fascynacji tą dziedziną sportów motorowych, dotychczasowych osiągnięciach i planach na tegoroczny sezon startowy.

Proszę powiedzieć, skąd wzięło się u pana zamiłowanie do driftingu i kiedy można byłoby mówić o jego początkach?

Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Nie pamiętam, kiedy się to zaczęło. Ale mam wrażenie, że odkąd miałem jakikolwiek kontakt z tym, co jeździ.

Czyli „od zawsze”?

Chyba tak właśnie w moim przypadku to wyglądało. Moją pasją zawsze była motoryzacja. I kiedy próbuję wszystko przeanalizować, mogę śmiało powiedzieć, że od samego początku interesował mnie drifting, chociaż na samym początku nie miałem pojęcia, że tak się to nazywa. Kiedy tylko wsiadałem na rower czy inny obiekt, który się poruszał – największą frajdę zawsze sprawiała mi jazda poślizgiem.
Nawet jeśli było to koszmarnie kaleczone i nie było podobne do niczego, nie zrażałem się tym. To była niesamowicie fajna zabawa. Czasami staram się przypominać moje początki, ale nigdy nie jestem w stanie dojść dokładnie, kiedy się to wszystko zaczęło.
Wiem natomiast, kiedy zacząłem postrzegać drifting jako sport. Stało się to, kiedy miałem 13 lat. Był wówczas taki magazyn, który nazywał się „GT” (niestety, w ubiegłym roku zniknął z rynku). Do tego właśnie magazynu została dołączona przygotowana w Japonii płyta z dwugodzinnym filmem „Biblia driftu”.
Pamiętam, że ze znajomymi byłem na jakiejś imprezie. Znajomi się bawili, a ja oglądałem ten film. Po raz pierwszy, drugi, trzeci, enty. Chciałem dokładnie zrozumieć, jak ci kierowcy to robią, jak opanowują te wszystkie techniki jazdy. Miałem nadzieję, że dzięki temu – kiedy tylko sam będę miał okazję – będę mógł wszystkiego spróbować sam, a nie mozolnie uczyć się każdego z elementów driftingu.

Domyślam się, że wtedy nie myślał pan już o innych dziedzinach sportu motorowego.

Od tego momentu faktycznie tak. Chociaż wcześniej interesowały mnie rajdy, różnego rodzaju wyścigi. Cały czas jednak chciałem nawiązać kontakt ze specjalistami od jazdy w poślizgu. Oczywiście, z punktu widzenia kierowcy, to rajdy są najbardziej emocjonujące. Tam właśnie siedzący za kierownicą człowiek ma pełny wpływ na to, co dzieje się z jego pojazdem. Trzeba jednak pamiętać, że to bardzo niebezpieczna dyscyplina. Dlatego – gdy zacząłem myśleć o startach w rajdach samochodowych – moi rodzice ostro się temu sprzeciwili. Wszędzie widzieli tylko drzewa, latarnie i inne pułapki czekające na rajdowych kierowców. No i w ten sposób narodził się w moim życiu drifting.

Rodzice nie mieli nic przeciwko pańskiemu driftowaniu?

Mówiąc szczerze musiałem trochę kombinować. Najpierw miałem wizję, że będę ścigał się po torze. Na tyle dobrze przekazałem ją tacie, że zgodził się zorganizować auto do takiej jazdy. Wytłumaczyłem mu, że najlepszy byłby pojazd z napędem na tył i z silnikiem z przodu, o odpowiednio dużej mocy, abym mógł rywalizować z innymi. Jeździłem na plac i intensywnie trenowałem poślizgi.
Pewnego razu poszedłem na trening z kolegą, który nagrał te moje próby. Pokazałem to wszystko tacie. Powiedziałem, że to jest właśnie coś, co chciałbym robić. Dodałem przy tym, że są już nawet odpowiednie zawody, w których mógłbym startować. No i mieliśmy dwa bardzo burzliwe dni, w których było niemal wszystko, chociaż na szczęście nie doszło do rękoczynów.
W końcu tata stwierdził, że skoro tak, to musimy kupić profesjonalne, odpowiednio przygotowane auto, bo my się na tym nie znamy. I tak się zaczęło. Kupiliśmy auto, tata przyjechał na moje pierwsze zawody, zauważył we mnie jakiś potencjał i sam się do tego mocno zapalił. Od tej chwili zaczęliśmy się rozwijać, aby dojść do tego momentu, w którym jesteśmy teraz.

Pamięta pan swój pierwszy oficjalny start?

To był rok 2010, zawody w Przeźmierowie, zamykające cały sezon. To był wrzesień. Emocje aż we mnie kipiały. Byłem niesamowicie podekscytowany. Pamiętam, że po zawodach, kiedy cała adrenalina opadła, jeździło mi się fantastycznie. To jest właśnie idealny moment do jazdy. Wtedy nie czuje się już nerwów, za to wie, jak samochód zachowuje się na torze. Po kilku przejeżdżonych dniach jest wreszcie czas na pełną swobodę, bez żadnych limitów i ograniczeń.

Sezon 2010 to tylko jeden start, a 2011 to już pełny sezon Driftingowych Mistrzostw Polski.

Tak miałem wówczas pierwszy i jedyny start. Wcześniej odbyłem jednie krótki trening, aby poznać lepiej samochód, którym jeździłem. Kolejny sezon był już pełniejszy. Co prawda miałem wiele awarii, na początku startowałem pożyczonymi autami, ale udało się jakoś przebrnąć ten rok i okiełznać maszynę. Z czasem zaczęliśmy się rozwijać, wymieniać silniki, zawieszenie. W końcu doszliśmy do ustawienia, które można było uznać za idealne.

2012 to już nie tylko pełny sezon, ale i sukcesy w liczących się imprezach.

To prawda. Mogłem cieszyć się z pierwszych znaczących osiągnięć. Po raz pierwszy wywalczyłem trzecie miejsce. Po tym pierwszym podium była niesamowita radość. Wtedy po raz pierwszy płynnie udało mi się przejść przez pary. To była dobra, równa walka, w której wygrałem i udowodniłem, że jestem lepszy. Tak naprawdę niezwykle istotne dla mnie było, że mogłem samemu sobie udowodnić, że mogę jeździć dobrze i wygrywać. To był moment, kiedy wreszcie mogłem powiedzieć, że to jest mój sport.

Początek sezonu 2013 to drugie miejsce w Poznaniu. To wielki sukces i potwierdzenie obranej drogi rozwoju.

Bezwzględnie tak. Ale nie patrzę na to wyłącznie przez pryzmat doskonałego rezultatu. Poznań pokazał mi bardzo dużo, jeśli chodzi o mój styl jazdy. W samych zawodach jeździłem bardzo zachowawczo. W ostatniej sekcji trasy można pojechać bardzo agresywnie i popełnić mnóstwo błędów. Można też dużo wolniej i pojechać przez to mniej widowiskowo, ale mieć większą pewność, że zrobi się wszystko jak należy i uzyska dobry wynik. Tak właśnie jechałem w Poznaniu, dzięki czemu udało mi się dobrnąć aż do drugiego miejsca. To dla mnie nauczka, że powinienem jeździć bardziej zachowawczo, a nie cały czas brnąć w agresję i próbować udowodnić samemu sobie, że można więcej, mocniej i bardziej. Muszę powoli oswajać się z myślą, że powinienem jeździć jednak odrobinę bardziej zachowawczo, bo może dać mi to zdecydowanie lepsze rezultaty.

Jaki są plany na sezon 2013?

Na obecny sezon plan jest jeden. Jak najwięcej trenować, dojść do odpowiednich ustawień aut i sprawić, aby były one jak najbardziej bezawaryjne, a jednocześnie by dawały z siebie maksimum mocy. Oczywiście, wyniki są niezwykle istotne ze względu na sponsorów, na pozytywne postrzeganie naszego teamu przez kibiców, ale zdecydowanie najważniejsze będzie podnoszenie jakości jazdy i jak najlepsze przygotowanie naszych pojazdów do następnego sezonu, aby cały zespół mógł wystartować w nim pełną parą i osiągnąć jak najlepsze rezultaty.

Podium w generalce wydaje się realne?

Wydaje mi się, że na ten moment jak najbardziej tak. Mamy przed sobą jeszcze cztery rundy. Teraz czeka nas długa przerwa. Chcemy ją wykorzystać do pracy nad osiągnięciem bezawaryjności naszych samochodów. Nie zamierzamy się jednak napinać na uzyskiwanie jak najlepszych rezultatów za wszelką cenę. Chodzi nam przede wszystkim o to, aby dotrwać do końca sezonu z maszynami w dobrym stanie, aby przez zimę można je było tylko udoskonalać, a nie szykować wszystko na nowo po poważnych awariach.

Jedna z rund DMP to Budmat Drift Show czyli impreza „domowa”. Start w niej można chyba traktować jako podwójne wyzwanie.

Tak, to prawda. Pamiętam, że w 2012 roku bardzo długo przeżywałem tę imprezę. Aby jakoś opanować swoje nerwy i emocje, skorzystałem wówczas nawet z pomocy psychologa. Okazało się jednak, że tor na tyle przypadł mi do gustu, że nie miałem z nim żadnych problemów. Mam nadzieję, że i w tym roku będzie podobnie. Zawody w Płocku to dla mnie niesłychane emocje. Bardzo się cieszyłem w ubiegłym roku na wieść o tym, że impreza się spodobała, że widzowie byli podekscytowani i spodobała im się uprawiana przeze mnie dyscyplina. To dla mnie ogromne szczęście. Mam nadzieję, że i tym razem uda nam się zbudować pozytywne emocje dzięki Budmat Drift Show.

Przez specyfikę tego, że część trasy przebiega wokół Orlen Areny, tor w Płocku nie należy do łatwych.

Jest trudny z wielu powodów. Zacznę od tego, że ma zmienną nawierzchnię. Zaczynamy na asfalcie, później przejeżdża się na kostkę, a koniec ponownie jest na asfalcie. Kolejna rzecz to hopka, która mocno zaburza balans auta. Na niektórych filmach widać, że w tym miejscu wszystkie koła potrafią oderwać się od ziemi. Krytycznym momentem jest powrót przyczepności. Trzeci element to bandy, które są niebezpieczne dla aut. Jakakolwiek pomyłka kończy się odbiciem w drugą stronę i wjechaniem z drugiej strony silnikiem w bandę. A wtedy ponosi się spore koszty naprawy. Dla wszystkich kierowców jest to jednak niezwykle ekscytujące przeżycie. Inaczej jeździ się po torze otwartym, a inaczej po takim, gdzie nie ma nawet najdrobniejszego marginesu błędu. Wydaje mi się, że to element, który ma największy wpływ na atrakcyjność tej imprezy. Elementy odlatujące z samochodów podczas przejazdów sprawiają duże wrażenie. Przyznam, że osobiście bardzo to lubię i bardzo mi się to podoba. Mam nadzieję, że i w tym sezonie zobaczymy latające zderzaki i tłukące się lampy. Ale bez poważniejszych konsekwencji dla zawodników.

Na początku naszej rozmowy wspomniał pan o poślizgach na rowerze. Nie miałby pan więc ochoty spróbować stuntu (rodzaj „driftingu” na motocyklach – przyp. red.)?

Oczywiście, że miałem. Kiedy tylko miałem ku temu okazję, starałem się próbować wszystkiego. Do stuntu czegoś mi jednak zabrakło. Nie wiem, czy bardziej czasu, czy odrobiny drygu. A może i umiejętności. Tego też nie mogę wykluczyć, bo nie uważam się za kogoś, kto potrafi wszystko i wie wszystko. Największe sukcesy odnoszę w driftingu, a w innych dyscyplinach nie odnajdywałem się aż tak dobrze. I na ten moment nie widzę się w żadnym innym sporcie. Aczkowiek bardzo mnie rally cross czyli jazda kilkoma samochodami jednocześnie po krętej, zmiennej nawierzchni, gdzie są poślizgi, są skoki, są duże moce aut. Niestety, ten sport jeszcze w naszym kraju nie jest dobrze rozwinięty. Najpopularniejszy jest w Stanach Zjednoczonych. W Europie trochę mniej, chociaż odbywają się takie zawody. Pozostaję jednak przy driftingu. Rally cross jest widowiskowy, interesujący, ale driftowanie to moja największa pasja.

Jak by pan zachęcił mieszkańców Płocka i naszego regionu do przyjścia na Budmat Drift Show? Mam tu na myśli przede wszystkim tych, którzy jeszcze w życiu nie widzieli na żywo tego typu zawodów.

Zdecydowanie polecam naszą rywalizację przede wszystkim tym osobom, które chciałyby zobaczyć coś nowego. To dyscyplina bardzo interesująca, która polega nie na jeździe na czas, nie na rozwijaniu jak największej prędkości. Jest składową kilku różnych czynników: kąta nachylenia auta, które musi jechać jak najbardziej pochylone, bo wówczas zyskuje najwyższą punktację. Musi jechać linią wyznaczoną przez sędziów, którzy bacznie obserwując przejazd każdego zawodnika, sprawdzając, czy nie robi on korekt przednimi kołami, czy utrzymuje jak najpłynniejszy przejazd, a jednocześnie robi to odpowiednio widowiskowo, za co również przyznawane są dodatkowe punkty. Prędkość jest postrzegana przez sędziów jako kluczowa ze względu na jazdę w parach. Polega to na tym, że zawodnik jadący z przodu ucieka, jadąc linią kwalifikacyjną oznaczoną przez sędziów. Jadący z tyłu musi jechać jak najbliżej niego, kopiując jego poczynania. Tak naprawdę musi być jego cieniem. Fantastycznie wygląda, kiedy dwa pojazdy jadą drzwi w drzwi, muskając się przednimi kołami. Czasami widać, jak drzwi jadącego z przodu pojazdu gubią lakier, kiedy auto goniące rysuje je swoim kołem w skręcie. Gdy pojazdy jadą tak blisko siebie, że można byłoby usłyszeć, co mówi pasażer drugiego auta, wygląda to bardzo widowiskowo. Sądzę, że z zewnątrz może to wyglądać jeszcze lepiej niż od środka.

Sędziowie odpowiadają nie tylko za ocenę jazdy, ale również za wytyczenie tras.

To prawda. To oni zajmują się ustawieniem wszystkich punktów, do których kierowca musi się zbliżyć, musi przejechać jak najbliżej nich. I musi umieć to wszystko pokazać. Drifting nie polega tylko na jednorazowym prawidłowym przejechaniu trasy. Trzeba być powtarzalnym, pokazać, że panuje się nad swoim autem, panuje się nad nerwami. Nie jest to wcale łatwe. Jeśli zawodnik z pary przejedzie trasę bezbłędnie, a my popełnimy chociażby najdrobniejszy błąd, jesteśmy wyeliminowani. Dlatego w tej dyscyplinie trzeba być bezbłędnym. Tu nie ma żadnego marginesu błędu. W Formule 1 można się pomylić, ale później wszystko nadrobić. Tutaj nie ma na to szans.

Rozmawiał Tomasz Paszkiewicz

Piotr Więcek to jeden z najmłodszych i najlepiej zapowiadających się zawodników driftingowych w Polsce. Ściga się Nissanem Skyline. Na co dzień reprezentuje Budmat Auto RB Team, w którym jeżdżą również Maciej Bochenek, Dawid Karkosik i Artur Opiela. Cały team – wraz z mechanikami i serwisantami – składa się z szesnastu osób.
Zdobywca trzeciego miejsca podczas Battle of Nations, które w październiku 2011 r. zgromadziły na poznańskim torze najlepszych drifterów z całej Europy.
W 2012 r. czwarty zawodnik pierwszej rundy Driftingowych Mistrzostw Polski, które jako Budmat Drift Show odbyły się w czerwcu 2012 r. w Płocku. Zdobywca piątego wyniku w zawodach King of Europe, które odbyły się w sierpniu na torze Hungaroring na Węgrzech.
W klasyfikacji Generalnej Driftingowych Mistrzostw Polski w 2012 r. na dziewiątej pozycji. Zajął d
rugie miejsce w Grand Prix Driftingowych Mistrzostw Polski podczas międzynarodowej imprezy Verva Street Racing 2012 w Warszawie.

O pierwszym w obecnym sezonie starcie Piotra
Więcka czytaj tu:



Zapowiedź Budmat Drift Show zobacz tu:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE