reklama

Płocczanie przesadzili z gościnnością [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Płocczanie przesadzili z gościnnością [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportSześcioro płocczan wystąpiło w gali King of Kings zorganizowanej w Orlen Arenie. Jedynym z naszych zawodników, który pokonał swego rywala, był Dawid Wysokiński.

Sześcioro płocczan wystąpiło w gali King of Kings zorganizowanej w Orlen Arenie. Jedynym z naszych zawodników, który pokonał swego rywala, był Dawid Wysokiński.

Jako pierwszy z płocczan pojawił się w ringu Kacper Sumiński (Rajewski Team). Nie dotrwał, niestety, nawet do końca pierwszej rundy, przegrywając przez nokaut z Mikołajem Kopaniszynem z Gdańska.

Zdecydowanie lepiej ze swoim przeciwnikiem poradził sobie Dawid Wysokiński. Walczący z nim Ukrainiec Boris Mosnov nie miał wiele do powiedzenia, przegrywając każdą z trzech rund. Pojedynki Sumińskiego i Wysokińskiego można było potraktować jako swoisty „przedbieg”, zapowiadający wielkie emocje związane z główną częścią gali, przede wszystkim z Turniejem Wagi Lekkiej, którego jednym z uczestników był Robert „Junior” Rajewski.

Wcześniej jednak wystąpiło dwoje płockich fighterów. Mateusz Rajewski (Rajewski Team) walczył z Krzysztofem Olszewskim (Palestra Warszawa). Miał prawo czuć się mocno zdeprymowany, bo chociaż występował na ringu w swoim mieście, to na głośniejszy doping mógł liczyć jego przeciwnik. I czujący się jak w domu Warszawianin faktycznie okazał się lepszy, wygrywając decyzją sędziów.

Marta Chojnoska pojedynku na gali odbywającej się w jej rodzinnym mieście również nie będzie wspominała zbyt dobrze. Walcząca w niemieckich barwach Ummi Erdogan lepiej wytrzymała kondycyjnie i to ona po usłyszeniu sędziowskiego werdyktu miała więcej powodów do zadowolenia.

W Turnieju Wagi Lekkiej Robert „Junior” Rajewski miał za przeciwnika Holendra Chrisa Bayę. Pojedynek dostarczył kibicom sporo emocji. Niestety, Holender okazał się minimalnie lepszy, awansując do finału decyzją sędziów.

W taki sam sposób w finale TWL znalazł się również Mateusz Kopiec, którego rywalem był Niemiec Max Roll. W walce wieczoru Baya i Kopiec stworzyli widowisko, które trzymało w napięciu przez pięć rund. Okazało się bowiem, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były aż dwie rundy dodatkowe. Ostatecznie najważniejszą walkę wieczoru wygrał Chris Baya, który po ogłoszeniu werdyktu nie ukrywał swej wielkiej radości.

Zanim wyłoniony został Król Królów, na ringu pojawił się zawodnik, który zaprezentował najlepsze techniki nożne wśród wszystkich uczestników gali. Tym zawodnikiem był Piotr Woźnicki (UKS Gedeon Płock). Niestety, jego wręcz bajeczna technika nie wywarła na sędziach takiego wrażenia, jak dość przypadkowe uderzenie Litwina Tadasa Jonkusa, po którym płocczanin był liczony. Litwin wygrał, co widownia skwitowała solidną porcję gwizdów.

O ile o Piotrze Woźnickim można powiedzieć, że był najbardziej zaawansowany technicznie wśród wszystkich zawodników piątkowej gali w Orlen Arenie, to nagrodę za najbardziej spektakularny nokaut powinien otrzymać (gdyby była ona przyznawana) Marcin Szreder, który po niespełna minucie walki posłał na deski Niemca Erika Schwartza.

Jeżeli organizatorzy gali King of Kings liczyli na to, że Orlen Arenia zapełni się do ostatniego miejsca, srodze się zawiedli. Widownia liczyła niespełna tysiąc osób, wśród których przeważali bliscy znajomi walczących zawodników. Zbliżoną publiczność mają niektóre mecze drugiej drużyny piłkarzy ręcznych Orlen Wisły.

 

 

fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE