Charakter, zaangażowanie, krew, pot, łzy, walka z przeciwnościami losu - to tylko kilka krótkich słów, którymi można opisać to, co w Danii wyprawiali zawodnicy ORLEN Wisły Płock. Nafciarze pojechali do Silkeborga odrabiać czterobramkową stratę z meczu w Płocku i... po prostu to zrobili! Wisła w fantastycznym stylu pokonała wicemistrzów Danii i to podopieczni Xaviera Sabate zameldowali się w top 16 Ligi Mistrzów.
To się nie miało prawa wydarzyć i w 99 na 100 spotkań z pewnością by się nie wydarzyło. ORLEN Wisła Płock w drugiej połowie meczu w Płocku praktycznie się położyła i tylko chwilowa dekoncentracja Duńczyków w końcówce pozwoliła podreperować wynik na 22:26. Przed meczem zawodnicy mówili, że aby myśleć o awansie, w domu trzeba wygrać różnicą 4-5 bramek. Odrabianie takiej straty wydawało się nierealne.
- Nie ma dwóch zdań, w Danii musimy zagrać najlepszy mecz w tym sezonie. Wierzymy, że jesteśmy w stanie to zrobić. Jeśli byśmy nie wierzyli w awans, do Silkeborga moglibyśmy wysłać juniorów - zapewniał po meczu z Arką Gdynia trener Sabate.
Czy Hiszpan sam wierzył w to, co mówi? I ilu kibiców przekonał? Nie ma to dziś żadnego znaczenia. Wtedy jeszcze nie było wiadomo, że z Bjerringbro nie będzie mógł zagrać Renato Sulić, którego EHF wykluczyła za uderzenie rywala. Nafciarze na rewanż pojechali z jednym obrotowym, bo do gry niezdolny nadal jest Igor Żabić.
Spotkanie od początku zupełnie nie układało się po myśli gości. Gra bramkę za bramkę trwała krótko, a już po 10 minutach Duńczycy prowadzili 6:3. W kontekście dwumeczu dystans Wisły urósł do siedmiu bramek i wielu już wtedy mogło stracić wiarę. Tym bardziej, że już w 13. minucie sędziowie zdążyli pokazać czerwone kartki Danowi Emilowi Racotea i Jose De Toledo. Przez 47 minut Nafciarze musieli walczyć więc bez swoich trzech kluczowych zawodników. Pierwsze 30 minut to spokojna dominacja Bjerringbro. Gospodarze cały czas utrzymywali bezpieczną przewagę 2-3 bramek i w ich głowach mogła pojawić się myśl, że są już w najlepszej szesnastce Europy.
To, co stało się w drugiej połowie w Silkeborgu, przejdzie do historii płockiego sportu. Nafciarze startowali z dystansu 15:13, ale w przerwie odrobili lekcje i zaczęli wyżej pilnować Sebastiana Skube. Ścianę w bramce Wisły postawił Adam Morawski, który odbijał praktycznie każdą piłkę i pewnym momencie miał ponad 70-procentową skuteczność w bramce!
Wicemistrzowie Danii pierwszą bramkę w drugiej połowie zdobyli w 35. minucie, a na drugą musieli czekać aż do 44. Nafciarze spokojnie doprowadzili do remisu, a na 10 minut przed końcem nagle okazało się, że po kolejnym rzucie Zigi Mlakara straty z pierwszego meczu są już odrobione (18:22). Płocczanie uwierzyli w awans, mimo iż grali w bardzo okrojonym składzie. Zawodnicy Bjerringbro tracili pewności i nie wiedzieli co się dzieje na parkiecie. Zdobywanie bramek szło im bardzo opornie (w całej drugiej połowie rzucili ich zaledwie pięć!), a Morawski w końcówce bronił jak natchniony i odbił nawet dwa rzuty karne.
Nie wszystkie akcje w ataku co prawda kończyły się powodzeniem, kilka razy podpalił się Nacho Moya, ale Lovro Mihić przytomnie zdobył bramkę z połowy boiska, nie mylił się też Daszek i kiedy kapitan na niecałe 180 sekund przed końcem zdobył bramkę na 19:26 stało się jasne, że to ORLEN Wisła Płock zamelduje się w top 16 Ligi Mistrzów.
Nafciarze bez wątpienia w JYSK Arena napisali kolejną, piękną kartę płockiego sportu i po raz pierwszy od sezonu 2015/16 zagrają w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Przeciwnikiem wicemistrzów Polski będzie węgierski Pick Szeged.
Bjerringbro-Silkeborg-ORLEN Wisła Płock 20:27 (15:13)
Bjerringbro-Silkeborg: Larsen, Pedersen 3, Thomsen, Nikolaj Nielsen 3, Mads Nielsen 1, Lassen 2, Hansen 2, Skube 1, Rezar, Noddesbo 4, Plougstrup, Hundstrup, Thiemer-Jensen 2, Knudsen 2.
ORLEN Wisła Płock: Daszek 5, Krajewski 1, Racotea 1, Moya 2, Zdrahala 1, Wichary, Obradović, Morawski, Góralski, Piechowski 2, Borbely, Tarabochia, Mihić 4, De Toledo, Gębala 3, Mlakar 8.
Kary: Bjerringbro 8 min, Wisła 10 min.