To nie było dobre spotkanie w wykonaniu drużyn Orlen Wisły Płock i Abanci Ademar Leon. Stawka meczu pętała nogi jednym i drugim, ale emocje lepiej opanowali gospodarze i w końcówce przechylili szalę na swoją korzyść. Zwycięstwo zapewniło podopiecznym Xaviera Sabate miejsce w barażach o wyjście grupy Ligi Mistrzów.
Stawka meczu dla obu drużyn była ogromna. Ademar wydawał się faworytem grupy D, ale wpadki w Finlandii i Rumunii skomplikowały sytuację wicemistrzów Hiszpanii. W teoretycznie lepszej sytuacji byli płocczanie, którzy przed meczem byli liderem grupy i mieli wszystko w swoich rękach. Zwycięstwo dawało Wiśle pewny awans i cel udało się osiągnąć.
Choć sukces przyszedł w dużych bólach. Tempo pierwszej połowy nie mogło powalić żadnego kibica, a drużyny męczyły się w ataku pozycyjnym. Dobrze w bramce Wisły spisywał się Adam Morawski, nieźle wyglądał też jego vis a vis. Kontrataków w zasadzie nie było, a efekt był taki, że do przerwy widzowie obejrzeli zaledwie 19 trafień (9:10). Nie był to jednak popis gry w obronie, a raczej nieporadności w ataku.
Nieco lepsza była druga odsłona, a przewagę zaczęli zyskiwać goście. Błędnymi decyzjami irytował Dan Emil Racotea, Renato Sulić kiepsko bronił. Gospodarze mieli też problemy z zatrzymaniem Patrik Ligetvári - Węgier potrafił zaskakiwać nawet rzutami z 10. metra, ale w 38. minucie Adam Morawski w końcu odbił jego próbę. Goście momentami mieli jednak już trzy bramki przewagi i Wisła musiała się spinać.
Kluczowa dla losów spotkania była 47. minuta, kiedy to Jose De Toledo zaryzykował akcję indywidualną. Brazylijczyk zdobył bramkę, ale po drodze łokcie zaatakował go Vieyra i sędziowie ukarali Argentyńczyka czerwoną kartką. Dwie minuty później Przemysław Krajewski doprowadził do wyrównania. Zaczęła się wojna nerwów.
Dosłownie, bo drużyny absolutnie nie pokazywały pełni swoich umiejętności i popełniali szkolne błędy. Nie przystoi tak grać na poziomie Ligi Mistrzów, ale cóż - zwycięzców się sądzi. Nafciarze złamali gości z Leon, a ci przez kilka minut nie potrafili zdobyć bramki. Wisła w tym czasie wróciła ze stanu 16:19 na 22:19. Dopiero na pięć minut przed końcem przed końcem przełamał się Mario Lopez, ale to było za mało i zbyt późno. Tym bardziej, że Jose De Toledo złapał rytm i posyłał petardę za petardą na bramkę gości.
Skończyło się szczęśliwie dla Wisły, która fazę grupową kończy z kompletem zwycięstw we własnej hali. Przed Nafciarzami jeszcze wyjazd do Finlandii na mecz z Riihimäen Cocks, ale awans drużyna Xaviera Sabate przyklepała już w Płocku. W przypadku zajęcia pierwszego miejsca Wisła zmierzy się w dwumeczu z zespołem, który zajmie drugie miejsce w grupie C. Wiele wskazuje na to, że będzie to Sporting Lizbona.
Orlen Wisła Płock – Abanca Ademar Leon 25:23 (9:10)
Bramki Wisła: De Toledo 7, Daszek 5, Racotea 4, Moya 3, Żabić 2, Mihić 2, Sulić 1, Krajewski 1.
Bramki Ademar: Lopez 6, Vieyra 5, Ligetvári 4, Mosić 2, Marques Moreira 2 Fernandez Sanchez 2, Simonet 1, Fernandez Fernandez 1.
Kary: Wisła 8 min, Ademar 8 min.