Dariusz Bednarski jest nauczycielem. Dwa tygodnie temu w szkole po zajęciach,w czasie dekoracji sali na jego nogę spadła ciężka cześć skrzyni. Ból był duży, więc postanowił schłodzić nogę, ale niestety skończyło się to odmrożeniem. Skoczek był załamany, bo wyglądało to fatalnie, niewiele pomagały zabiegi wszelkiego rodzaju, naderwane były też włókienka mięśnia łydki.
- Jestem załamany – mówił nam wtedy lekkoatleta, skaczący nieużywaną już techniką przerzutową. - Tyle przygotowań przed Finlandią, a tu taki pech, na dodatek to noga odbijająca! Boli. Mam mało czasu, ale wierzę, że może jakoś się uda, może zagram vabank: pojadę i wykonam tam jeden, jedyny skok?
Płocczanin poleciał na mistrzostwa świata weteranów do fińskiej miejscowości Jyvaskyla, które zaplanowano w dniach 3-8 kwietnia. Skok wzwyż w kategorii powyżej 55 lat (Bednarski ma 58, rywalizuje więc często z młodszymi aż o trzy lata) był dziś, na liście startowej znalazło się aż 23 sportowców z całego świata.
- Tylko czwarte miejsce, skoczyłem 164 cm, ta noga... Apetyt był znacznie większy! - relacjonował nam krótko Bednarski tuż po zawodach. Zwykle skacze minimum 10 cm wyżej, ale kontuzja nie pozwoliła na to, a do medalu zabrakło zaledwie trzech centymetrów. W takich okolicznościach czwarte miejsce na świecie zasługuje na najwyższe uznanie.