Wisła rozpoczęła potyczkę z kwidzynianami w składzie: Wichary - Spanne, Kavas, Wiśniewski, Twardo, Eklemović, Kwiatkowski. Na początku zespoły były bardzo nieskuteczne, rywale objęli prowadzenie a Nafciarze wyrównali na 1:1 po karnym Christiana Spanne dopiero w 5. minucie gry. Na prowadzenie gospodarze wyszli po strzale Bostjana Kavasa na 4:3.
Po kwadransie przewaga Wisły urosłą do pięciu goli (11:6). Ambitni goście zniwelowali straty do 11:9, ale riposta Wisy była piorunująca: po agresywnej defensywie sporo piłek obronił Marcin Wichary, goście przez 10 minut nie strzelili bramki, a z kontry bezlitośnie punktowali Spanne i Adam Wiśniewski! Zszokowany trener MMTS poprosił o przerwę dwie minuty przed końcem pierwszej części meczu przy stanie już 17:9 dla Wisły! Do przerwy Nafciarze prowadzili aż 18:10.
Po 10 minutach drugiej odsłony,w której od początku zagrał Kamil Syprzak, przewaga płocczan urosła do 15 goli – było 28:13. To był nokaut, takiej straty nie byłaby w stanie zniwelować żadna drużyna na świecie, a co dopiero MMTS. Rozkojarzeni goście chyba wyszli z założenia, że lepiej odpocząć i spróbować w niedzielę od stanu 0:0, niż rzucać na szalę wszystkie siły.
W 48. minucie przy stanie 33:15, gdy było już dawno „po meczu” doszło do faulu Wiśniewskiego na Sadowskim, który ruszył do płocczanina, ale został odepchnięty przez Zbigniewa Kwiatkowskiego. Obaj płocczanie otrzymali karę 2 minut, a „Kwiatek” czerwoną kartkę, bo była to jego trzecia kara. Dziewięć minut przed końcem przewaga wynosiła 20 goli (37:17), sporo pograli Piotr Chrapkowski i Morten Seier, wszedł także Grzegorz Gomółka.
Najskuteczniejsi w Wiśle byli Christian Spanne (9 goli, w tym 1 z karnego) i Adam Wiśniewski (7). Drugi mecz w Płocku już jutro, w niedzielę, o godz. 19. Gra się do trzech zwycięstw, trzeci mecz za tydzień w Kwidzynie.
Wisła Płock – MMTS Kwidzyn 42:19 (18:10)
Kary: Wisła - 20 minut, Kwidzyn - 6.