W Kielcach rozpoczął się dziś finałowy turniej Pucharu Polski. W pierwszym półfinale Wisła zmierzyła się z ekipą z Puław. W pierwszej połowie płocczanie wygrywali 9:6 i 12:9, ale zaskakująco dobre Azoty wysoko postawiły poprzeczkę, odrabiając straty. Do przerwy było po 13 i zapowiadała się ciężka druga połowa.
W drugiej połowie Azoty wygrywały 17:15, ale płocczanie rzucili kolejno siedem bramek i w 44. minucie wyszli na prowadzenie 22:17. Puławianie byli bezradni w ofensywie, nie trafili przez 10 minut i bezradny trener Azotów poprosił o czas. A na trybunach słychać było głośnych kibiców z Płocka.
Po czasie do bramki po raz pierwszy wszedł Piotr Wyszomirski, który zmienił Macieja Stęczniewskiego. I od razu obronił karnego, wykonywanego przez Michała Kubisztala. Ale cały czas świetnie bronił Marcin Wichary, pokonał go dopiero w 48. minucie – po 13 minutach przerwy – były wiślak Piotr Masłowski.
Siedem minut przed końcem na tablicy pojawił się wynik 26:18 dla Wisły, a na placu gry pojawił się rekonwalescent Piotr Chrapkowski, który nie trenował ponad miesiąc z powodu kontuzji barku. Azoty kompletnie się rozkleiły, wystarczy zauważyć, że siedemnastą bramkę (było 17:15) strzeliły w 35. minucie, a później aż przez 22 minuty trafiły tylko raz, a Wisła – 12! Siedem goli dla płocczan uzyskał Kubisztal, 5 - Eklemovic.
Wisła Płock – Azoty Puławy 29:19 (13:13)
O godz. 20 zaplanowano drugi półfinał Vive Kielce – MMTS Kwidzyn. Jutro o 15 mecz o 3. miejsce, a o 17.30 – finał Pucharu Polski.