reklama

Medale Euro 2014 nie dla biało-czerwonych

Opublikowano:
Autor:

Medale Euro 2014 nie dla biało-czerwonych - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPorażka z Chorwacją zamknęła reprezentacji Polski drogę do strefy medalowej Mistrzostw Europy. I do bezpośredniego awansu na Mistrzostwa Świata 2015.

Porażka z Chorwacją zamknęła reprezentacji Polski drogę do strefy medalowej Mistrzostw Europy. I do bezpośredniego awansu na Mistrzostwa Świata 2015.

Porywająca gra biało-czerwonych w konfrontacji ze Szwedami wprawiła w zachwyt nie tylko kibiców, ale i niezliczone grono ekspertów. Wszyscy zachwycali się występem, który pozwalał wierzyć w awans reprezentacji Polski do najlepszej czwórki imprezy.

Niestety, zaledwie dzień po zdecydowanie najlepszym występie trafił się podopiecznym trenera Michaela Bieglera pojedynek najsłabszy. Chorwacja, która wyjątkowo Polakom „nie leży”, bezwzględnie obnażyła wszystkie ich braki i wygrała w pełni zasłużenie. Tym razem biało-czerwoni wyjątkowo nie mogą powiedzieć, że mieli pecha. Po prostu byli gorsi i nie zasłużyli na zwycięstwo.

Tym samym Polacy zamiast bić się o medale, będą musieli zadowolić się pojedynkiem z Islandią, którego stawką będzie zaledwie piąte miejsce. Tradycyjnie prezentujemy statystyki i oceny naszych gracz

Sławomir Szmal – lepszy niż w meczu ze Szwecją, lecz daleki od tego, co pokazywał w pierwszej fazie mistrzostw. Obrobił osiem z 31 rzutów, co dało mu niezbyt imponującą średnią 26 procent. Bronił 46 minut, ale do miana bohatera meczu było mu niezwykle daleko.

Piotr Wyszomirski – przez 14 minut nie pokazał zbyt wiele. Bohater konfrontacji z „Trzema Koronami” miał niezwykle ciężkie zadanie. Poprzedniego dnia niemal noszony na rękach, musiał zrobić wszystko, aby nie okazało się, że wysoka forma zaprezentowana w jednym meczu to raczej stały trend niż jednorazowy fuks. Niestety, nie udało się. Obronił dwa z dziesięciu rzutów, co daje 20 procent skuteczności.

Bartłomiej Jaszka – rozpoczął mecz w wyjściowej siódemce, otwierając wynik meczu. Wyjątkowo pożyteczny, gdy trzeba było indywidualnie kończyć niektóre akcje. Zagrał przez 42 minuty, oddał sześć rzutów, zdobył cztery gole. A to znaczy, że jego skuteczność sięgnęła 67 procent.

Krzysztof Lijewski – grał przez 57 minut. Na prawym rozegraniu był praktycznie nie do zastąpienia. Jego 50-procentowa skuteczność to pochodna pięciu bramek zdobytych przy dziesięciu rzutach. Należał do najbardziej widocznych zawodników reprezentacji Polski. Dobrze rozgrywał, nieźle uruchamiał kontrataki.

Adam Wiśniewski – wrócił do podstawowego składu. Spędził na boisku aż 50 minut. Mocno angażował się w obronie i w ofensywnie. Musiał siedzieć na ławce rezerwowych, gdy trener Michael Biegler decydował się na wariant z dwoma kołowymi. Oddał cztery rzuty, dwa z nich okazały się celne, co dało 50 procent skuteczności.

Bartosz Jurecki – prawdziwy suweren okolic pola bramkowego. Przez 34 minuty zdobył cztery gole, oddając pięć rzutów. Do 80-procentowej skuteczności należałoby dodać niezwykle twardą walkę na kole. Niestety, nie zawsze zakończoną powodzeniem, bo walka z chorwackimi gigantami jest niesamowicie ciężka.

Piotr Grabarczyk – grał ledwie przez 16 minut i nie był to czas, który „Grabar” będzie wspominał szczególnie miło. Chorwaci zdecydowanie zbyt łatwo przedzierali się koło niego, zdobywając bramki zarówno z drugiej linii jak i z koła.

Mariusz Jurkiewicz – tym razem grał przede wszystkim w defensywie. Spędził na boisku 30 minut. Rzucał dwa razy, niestety bez efektów bramkowych. Tym razem to zdecydowanie nie był jego mecz.

Jakub Łucak – zagrał przez 25. minut. Dwa razy rzucał w kierunku bramki, zdobywając jednego gola. Gdy w 37. minucie zderzył się pod własnym polem bramkowym z Piotrem Grabarczykiem, padł na boisko jak rażony prądem. Nie zdołał podnieść się o własnych siłach. Z placu gry został zniesiony na noszach.

Piotr Chrapkowski – po raz kolejny zaczynał mecz jako obrońca, aby z biegiem czasu zacząć grać w przodzie. 28 minut gry, dwa rzuty i dwa gole – to jego dorobek w konfrontacji z Chorwacją. Nie popełniał rażących błędów, ale i niczym nie zachwycił.

Michał Jurecki – zagrał przez 37 minut, zdobywając w tym czasie sześć goli po siedmiu rzutach. Dało mu to doskonałą średnią 86 procent. Rozrywał defensywę rywali, dręczył zawodników operujących w bocznych sektorach obrony.

Patryk Kuchczyński – jego kontro obciążają głównie dwa zmarnowane rzuty karne. Trzy razy zdołał jednak wpisać się na listę strzelców, co dało mu 60 procent skuteczności. Grał przez 36 minut. Duża odpowiedzialność spoczywała na „Chińczyku”, gdy kontuzji doznał Jakub Łucak.

Michał Szyba – minuta gry to zdecydowanie za mało, aby kogoś na tej podstawie oceniać.

Kamil Syprzak – siedem minut gry, jeden rzut, jeden gol, 100 procent skuteczności. Trener Michael Biegler próbował wariantu z dwoma kołowymi. Niestety, nie dało to jakichś porażających efektów.

Michał Kubisztal – w końcu zaliczył debiut w ME 2014. Zagrał zaledwie 2 minuty. Gdyby nie pojawił się na boisku dwie minuty i świat by się raczej nie zawalił.

Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE