W Płocku ekipa z Regimina wygrała 27:24. A to oznaczało, że jeśli młodzi nafciarze chcą mieć w dwumeczu z Czarnymi lepszy bilans, muszą ograć ich czterema golami lub – przy wygranej różnicą trzech oczek – rzucić co najmniej 28 bramek.
Wiślacy doskonale zdawali sobie sprawę z wysokiej stawki meczu, dlatego od pierwszego gwizdka sędziowskiego mocno natarli na swoich przeciwników. Nie minął kwadrans, a płocczanie prowadzili już różnicą pięciu bramek. Gospodarze nie zamierzali składać broni i rozpoczęła się ostra walka gol za gola. Na przerwę Wisła 96 schodziła, wciąż mając w zapasie pięć oczek przewagi.
Po zmianie stron płocczanom mocno we znaki dał się Patryk Dębiec. Sposobu na niego nie mogli znaleźć ani obrońcy ani Jakub Pietrzak. W pewnym momencie zawody zostały przerwane, a ciechanowscy sędziowie Michał i Marcin Miechowscy zagrozili, że nie wznowią ich, o ile nie zapanuje spokój na trybunach.
Kiedy gra została wznowiona, Oskar Gawski został popchnięty przez jednego z rywali tak, że wpadł na kołowego swej drużyny Pawła Kusego i uderzył głową w jego bark. Popularny „Osa” zszedł wprawdzie z parkietu o własnych siłach, ale trenerzy podjęli decyzję, aby nie ryzykować jego powrotu do gry.
Skorzystali z tego gospodarze, którzy zdołali zmniejszyć przewagę płocczan do trzech oczek. Końcówka była niesamowicie emocjonująca. Wisła 96 robiła wszystko, aby powiększyć prowadzenie, ale Czarni walczyli jak lwy, aby nie pozwolić nafciarzom na wyższe zwycięstwo. Po końcowej syrenie to oni, mimo porażki, mieli nieco więcej powodów do zadowolenia.
Czarni Regimin – SKF Wisła I Płock 22:25 (8:13)
Wisła 96: Ruciński, Pietrzak, Gozdan 1, Haliński 5, Kusy 2, Moryń 2, Bronowski 3, Gawski 5, Karolak, Kondracki 2, Orłowski 1, Ignasiak 3