Cztery wygrane w pięciu ostatnich meczach, w tym efektowna inauguracja wiosny rozbudziły apetyty. Wygrana z Zagłębiem Lubin przybliży Nafciarzy do miejsca w czołowej ósemce. Czy podopieczni Jerzego Brzęczka wykonają dziś kolejny krok w kierunku upragnionej grupy mistrzowskiej?
Okazja ku temu jest niepowtarzalna. Miedziowi zostali mocno pokiereszowani w zimowym okienku transferowym. Zespół opuścili Jarosław Jach i Jakub Świerczok, a więc ostoja defensywy i czołowy napastnik ligi. Z jednej strony wydawać się może, że utrata tak bramkostrzelnego napastnika może boleć każdy polski zespół, ale sprowadzony w miejsce Świerczoka Jakub Mares w debiucie strzelił dwie bramki Legii Warszawa.
Mecz w Lubinie układał się dla podopiecznych Jerzego Brzęczka fatalnie. Z Damianem Byrtkiem zatańczył wspomniany Świerczok i było 1:0 dla gospodarzy. Chwilę później Dominik Furman tuż przed własnym polem karnym podał do Bartłomieja Pawłowskiego i było już 2:0. Tydzień wcześniej Nafciarze zostali rozbici w Zabrzu 4:0, więc można było spodziewać się kolejnego pogromu. Po przerwie na boisku pojawił się jednak Giorgi Merebaszwili i płocczanie doprowadzili do remisu, a mogli także pokusić się o zadanie decydującego ciosu. To był jednak przełomowy moment dla drużyny Brzęczka.
Od tamtej pory Wisła rozpoczęła marsz w górę tabeli. Kolejno wyższość Nafciarzy musieli uznać zawodnicy Pogoni Szczecin, Cracovii i Bruk-Bet Termalicy, porażka w Kielcach to wyłącznie wynik fatalnej skuteczności pod bramką Korony. Później przyszedł dołek, ale końcówka roku znów należała do płocczan. Jeśli wziąć pod uwagę formę z ostatnich pięciu spotkań, Wisła byłaby liderem Ekstraklasy!
Ekipy z Łukasiewicza 34 obawiać powinien się każdy i nie jest to żadna kurtuazja. Na dziś w Płocku operuje jeden z najlepszych środków pola w Polsce, a na lidera formacji wyrasta Damian Szymański. Tydzień temu dublet ustrzelił Jose Kante, Konrad Michalak zaliczył rekordowy sprint, Semir Stilić pokazał namiastkę swojej elegancji i wyczucia piłki. Obrona również zaprezentowała się z dobrej strony, a jedyną niewiadomą pozostaje obsada bramki. Wydaje się, że Thomas Dahne otrzyma szansę na rehabilitację, a popełnienie dwóch tak fatalnych błędów w kolejnym spotkaniu jest chyba niemożliwe. Szkoleniowiec Wisły ma jednak spory komfort, bo rywalizacja na każdej pozycji jest ogromna - do gry gotowy jest nawet Patryk Stępiński, który w sparingu ze Zniczem Pruszków złamał rękę. W Płocku zapanował prawdziwy problem bogactwa.
Nieco inna sytuacja panuje w zespole rywali. Pod koniec października operację pachwiny przeszedł Filip Starzyński. Lekarze prognozowali trzymiesięczną przerwę dla pomocnika Miedziowych. W meczu z Legią Figo siedział na ławce, ale nie wszedł nawet na minutę. To ogromne osłabienie ekipy Mariusza Lewandowskiego. Transfery Jacha i Świerczoka wymogły poszukiwania następców. Czeski snajper na razie spełnia oczekiwania, choć to tylko jedno spotkanie.
Powiedzenie, że rywale mają nóż na gardle zapewne jest przesadne, ale porażka w Płocku może ich znacznie oddalić od celu minimum, jakim jest górna ósemka. Zespoły grają nie tylko o trzy punkty (a niektórzy mogą powiedzieć, że sześć), ale też lepszy bilans bezpośrednich starć. Po 30 kolejkach może mieć to ogromne znaczenie. Kibice przekonali się o tym boleśnie w zeszłym roku, kiedy do grupy mistrzowskiej awansowała Korona Kielce - dzięki korzystniejszemu bilansowi bezpośrednich starć.
Przewidywany skład Wisły: Dahne, Stefańczyk, Dźwigała, Łasicki, Reca, Michalak, Szymański, Furman, Stilić, Merebaszwili, Kante.