reklama

Koniec pewnej epoki. Seweryn Kiełpin odchodzi z Wisły Płock

Opublikowano:
Autor:

Koniec pewnej epoki. Seweryn Kiełpin odchodzi z Wisły Płock  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportMinęło prawie 6 lat od przyjazdu Seweryna Kiełpina do Płocka. W tym czasie Nafciarze awansowali z II ligi do Ekstraklasy, a bramkarz przez większość czasu był pewnym punktem w zespołu. Przygoda z Wisłą dobiegła jednak końca.

Minęło prawie 6 lat od przyjazdu Seweryna Kiełpina do Płocka. W tym czasie Nafciarze awansowali z II ligi do Ekstraklasy, a bramkarz przez większość czasu był pewnym punktem w zespołu. Przygoda z Wisłą dobiegła jednak końca. 

Nieco ponad dwa tygodnie temu skończyły się mistrzostwa Europy współorganizowane przez Polskę. Biało-czerwoni po turnieju mieli ogromnego kaca, odpadli już w grupie z Czechami, Rosją i Grecją. Chwilę wcześniej swoją działalność rozpoczął Port Lotniczy Warszawa-Modlin, a ministrem sportu i turystyki jest Joanna Mucha. Wiek emerytalny właśnie podniesiono do 67 lat dla mężczyzn i 65 dla kobiet, a na stanowisko prezesa Wisły Płock powołany został Jacek Kruszewski. 

Właśnie wtedy do Wisły Płock z Ruchu Radzionków przeniósł się Seweryn Kiełpin. 25-letni wówczas "Sewer" po raz pierwszy bluzę bramkarza Wisły przywdział 1 sierpnia 2012 roku w meczu pucharu Polski z Łysicą Bodzentyn. Nafciarze wygrali 2:1 po dwóch bramkach Łukasza Sekulskiego. Trzy dni później debiut w barwach Wisły w II lidze. W Tarnowie już tak dobrze nie było. Podopieczni Marcina Kaczmarka zaliczają falstart i przegrywają 1:2. W składzie płocczan grają m.in. Jacek Góralski, Bartłomiej Sielewski, Tomasz Grudzień, wspomniany Sekulski czy młodziutki Fabian Hiszpański. Dziś w szatni został tylko Sielewski, a Hiszpański gra w II zespole. 

Wychowanek Górnika Zabrze jest pewnym punktem zespołu, choć po trzech kolejkach niebiesko-biało-niebiescy mieli na punkcie zaledwie punkt i porażkę 2:4 z Zagłębiem Lubin na własnym boisku. Potem przyszły dwie wygrane i znów porażka z Pelikanem Łowicz. Dziś to abstrakcja, ale sześć lat temu Nafciarze musieli liczyć się z takimi "potęgami". Przydomek też z resztą został z przyzwyczajenia, bo wtedy wielki brat zza miedzy ani myślał sponsorować klub. Była taka bieda, że na obóz przygotowawczy drużyna pojechała do Gostynina. 

Rok kalendarzowy udało się zakończyć skromnym zwycięstwem z Garbarnią Kraków i na pozycji wicelidera. Choć o spokojnym zimowaniu nie mogło być mowy, bo strata Pelikana i Resovii była symboliczna. O awans trzeba było się bić do ostatnich kolejek, choć już bez Kiełpina. Bramkarza z gry wykluczył uraz mięśniowy, wrócił na dwa ostatnie mecze, ale drużyna cieszyła się z awansu na zaplecze Ekstraklasy. To był początek wielkiej przygody, której jednym z ważniejszych bohaterów był właśnie bramkarz.  

Na I-ligowych boiskach Wiślacy zadomowili się na trzy sezony. Notowali jednak znaczący progres-jako beniaminek zajęli bardzo dobre siódme miejsce. Rok później podopieczni Marcina Kaczmarka otarli się o Ekstraklasę, a sezon później wydarli już awans. Cały czas pewnym punktem zespołu był Kiełpin. Nie tylko na boisku, bo z czasem wskoczył do rady drużyny, a 29 razy przywdziewał także opaskę kapitańską. Jak sam żartuje, nawet tę na głowie. 

Po awansie jego pozycja długo była niezachwiana, choć zdarzały się spektakularne błędy. Jak choćby wtedy, gdy w meczu z Górnikiem Łęczna wbił piłkę do własnej bramki. Podobny błąd przydarzył mu się także w tym sezonie w meczu Koroną, a w Gdańsku w dość prostej sytuacji wypluł piłkę i podarował bramkę miejscowym. Obniżka formy miała jednak swoje podłoże. 

- W niecałe dwa tygodnie miałem dwa pogrzeby w rodzinie. Zmarli dziadkowie od strony mamy i taty. Były to trudne chwile. Głowa nie zawsze była na meczu i to odbiło się na mojej grze - mówił w rozmowie z Maciejem Wąsowskim z "Przeglądu Sportowego". 

Końcówka rundy znów jednak była niezła, ale na ławce brakowało rywalizacji. Mateusz Kryczka był kontuzjowany, poza tym na boisku nie prezentował tego, co na treningu. Poszukano rywala, bo jak wiadomo nic nie podnosi poziomu tak jak walka o miejsce w składzie. Znaleziono go w osobie Thomasa Dahne. Niemiec od początku wskoczył między słupki. Zaimponował wszystkim znajomością kilku polskich zwrotów już podczas pierwszych chwil w klubie. Kiełpin zagrał już tylko kilkanaście minut we Wrocławiu. Po sześciu latach jego przygoda z Wisłą się skończyła.  

Seweryn Kiełpin to nie tylko przykład profesjonalizmu. Wielu wytykało mu braki we wzroście, a on odpowiadał świetnymi paradami na linii. Bramkarzem idealnym z pewnością nie był i daleko mu do Ikera Casillasa, którego uważa za najlepszego w swoim fachu. Ale to otwarty, spokojny, zawsze uśmiechnięty człowiek. Pomaga innym, nie tylko piłkarzom. Dobry duch zespołu. Wyraźnie związał się z Płockiem i z miejscowymi kibicami, a dla wielu młodych z pewnością był idolem. Sportowo na pewno jest do zastąpienia, ale mimo to będzie go tu brakować.

Sewer, dziękujemy i do zobaczenia. #hej #salwa #cześć i przede wszystkim #ukłony

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE