Terminarz BetClic I Ligi na chwilę przyspieszył - pojawiła się kolejka w tygodniu, przez co Wisła Płock w osiem dni miała do rozegrania trzy mecze. Nafciarze pokonali Stal Stalową Wola i Stalą Rzeszów. Na zakończenie mini maratonu Nafciarze podejmowali ŁKS Łódź. Mariusz Misiura przed meczem mówił w rozmowie z nami, że drużyna musi sobie radzić bez kilku ważnych zawodników, m.in. Jimeneza. Urazy wykluczyły też z gry Amina Al-Hamawiego czy Miłosza Brzozowskiego, u którego najprawdopodobniej doszło do zerwania więzadła w kolanie .Wisła sobie jednak poradziła i to koncertowo
ŁKS zdemolowany w pierwszej połowie
Dla Wisły Płock mecze ze z ŁKS-em to zawsze dosć prestiżowe starcie, na które zmobilizowali się Nafciarze - na stadionie przy Łukasiewicza 34 zasiadło ponad 7600 widzów. Spora w tym zasługa gości, którzy do Płocka goście przyjechali w komplecie - w sektorze na trybunie północnej zasiadło 750 kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego. Z Płocka wyjechali jednak w fatalnych nastrojach.
ŁKS od kilku tygodni jest w kryzysie, co potwierdził mecz z Wisłą - to nie był mecz dwóch równorzędnych drużyn. Wisła Płock od samego początku górowała w każdym elemencie nad przyjezdnymi. Podopieczni Mariusza Misiury lepiej operowali piłką, lepiej ją odbierali i byli dużo lepiej przygotowani taktycznie. Wynik już w 11. minucie otworzył Iban Salvador. Świetnie akcję do prawego skrzydła "otworzył" Łukasz Sekulski, a Dominik Kun przytomnie zagrał na dalszy słupek. Tam czaił się Gwineczyk i strzałem głową rozpoczął strzelanie.
Na 2:0 już osiem minut później podwyższył Krystian Pomorski - w roli głównej znów Salvador, który tym razem zaliczył asystę. W 29. minucie trzecią bramkę dla Wisły zdobył Łukasz Sekulski, a goście momentami wyglądali, jakby wyczekiwali ostatniego gwizdka. Podopieczni Ariela Galeano nie byli w stanie stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką Bartłomieja Gradeckiego.
Druga połowa w trybie ekonomicznym
Gospodarze nic już nie musieli w tym meczu, ale taka strategia bywa zgubna. Podanie ręki gościom mogłoby oznaczać problemy. Podopieczni Mariusza Misiury wyraźnie zwolnili tempo, a przy tym pozwalali sobie na dość nonszalanckie zagrania. Goście w drugiej połowie oddali kilka strzałów, ale Gradecki bez większych problemów je odbijał. Wisła mogła za to pokusić się strzelenie kilku kolejnych bramek, ale świetne okazje zmarnowali m.in. Kevin Custović i Fabian Hiszpański. Wisła "dowiozła" wynik i przynajmniej na kilka godzin zniwelowała stratę do drugiej Bruk-Bet Termaliki do 5 punktów.
Wisła Płock - ŁKS Łódź 3:0 (3:0)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.