Przegrały – jak to mówią „fachowcy” - mecz prawie wygrany, bo dziewięć minut przed końcem były na fali i ku radości widzów wyszły na trzybramkowe prowadzenie. Nie wystarczyło...
Ale po kolei. W sobotnie popołudnie w hali Chemika rywalem AZS PWSZ Jutrzenka był beniaminek Tor Dobrzeń Wielki. Płocczanki wygrały dwa z czterech spotkań, a Tor – tylko jedno, liczyliśmy więc na dwa punkty. Spotkanie od początku było bardzo wyrównane, na parkiecie toczyła się bezpardonowa walka o każdą piłkę. Ale ambicja to jedno, a poziom – to zupełnie co innego. Ambicją zawodniczki dorównywały sportsmenkom, walczącym w finale Olimpiady, ale poziomem to pierwsza liga raczej nie była... Bo jak inaczej określić fakt, że pierwsza bramka w meczu pada dopiero tuż przed upływem 10. minuty? Zdobyły ją gospodynie, a wcześniej zespoły rozegrały... po 9 nieskutecznych akcji w ataku.
„Gwiazdą” meczu był trener ekipy z Dobrzenia, krzyczący na swoje podopieczne od 1. do 60. minuty tak głośno, że każde słowo docierało bez trudu na trybuny. - Co za furiat, jak one z nim wytrzymują? - rzucił ktoś z widzów. Co ciekawe, szkoleniowiec Toru poprosił o czas już przy stanie... 0:0. Ciekawe, czy takie przypadki były już w piłce ręcznej?
Z pozytywów: świetne spotkanie grała Marta Pietrzak, co chwilę załamując przyjezdne. Bardzo dobrze funkcjonowała agresywna, szybka obrona Jutrzenki. Oba zespoły miały więc szalone problemy z umieszczeniem piłki w siatce. Ale o ile w płockiej bramce zaporą była bramkarka, o tyle Jutrzence nie przeszkadzała zbytnio golkiperka z Dobrzenia, lecz... własne błędy. A raczej cała masa prostych błędów – faule ofensywne, kroki, podawanie w ręce rywalek, kilka przestrzelonych karnych. Niestety cieniem zawodniczki sprzed kilku miesięcy była dziś Edyta Charzyńska. Długo nie zagra kontuzjowana Aleksandra Rędzińska. Z maską na twarzy grała kadrowiczka Martyna Borysławska. Ma złamany nos po meczu w Kościerzynie. Zagrała przyzwoicie, ale z pewnością nie mogła zaprezentować maksimum możliwości.
Jutrzenka była dziś mocna w defensywie, ale słabiutka w ataku. Do przerwy przegrywała 7:9. Siedem goli w 30 minut na własnym boisku z równorzędnym rywalem powodów do zachwytu nie daje... Pozytywny aspekt to wejście Moniki Obrębalskiej przy stanie 6:6 na karnego: obroniła!
Na drugą część spotkania wyszła jakby inna, dynamiczniejsza Jutrzenka. To dało błyskawicznie efekty, bo po zaledwie trzech minutach było już 10:9 dla miejscowych! W 40. minucie Tor wyszedł na prowadzenie 13:12, bo Jutrzenka forsowała rzuty z prawego skrzydła, a tam przestało wpadać. Ale po golu Charzyńskiej i paradach żywiołowej Pietrzak coś się ruszyło, AZS PWSZ wyszedł w 51. minucie na prowadzenie 18:15! Trybuny biły brawo, a trener z Dobrzenia miotał się nerwowo i poprosił o czas.
Niestety, po krótkiej przerwie płocczanki dostały zadyszki, rywalki szybko doszły na 18:18. Trzy minuty przed końcem przy stanie po 20 Jutrzenka przechwyciła piłkę w obronie, ale w kontrze Charzyńska podała piłkę prosto w ręce rywalek i zrobiło się 20:21. Równo z końcową syreną Tor trafił na 22:20.
Najwięcej bramek dla gości zdobyła Martyna Dega – 8. Bramki dla Jutrzenki: Marta Krysiak – 6, Martyna Borysławska – 5, Paulina Jankowska – 5, Paulina Zaremba – 2, Edyta Charzyńska – 1, Dominika Waszkiewicz – 1.
Zespół z Płocka zajmuje 7.miejsce w stawce 11 ekip. W weekend Jutrzenka zagra w Obornikach Wielkopolskich, a 17 listopada – w Płocku z AZS AWF Warszawa.
fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock