reklama

Jose Kante: Nie jest katastrofalnie. Jest zdecydowanie gorzej

Opublikowano:
Autor:

Jose Kante: Nie jest katastrofalnie. Jest zdecydowanie gorzej - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportHiszpański napastnik Wisły Płock z hiszpańskim paszportem Jose Kante Martinez zaliczył debiut w reprezentacji? Gwinei. Jak to się stało, że zawodnik otrzymał powołanie, jak komentuje mecz z Kongo i jak wygląda życie w Gwinei? O tym wszystkim dowiecie się z naszego wywiadu.

Hiszpański napastnik Wisły Płock z hiszpańskim paszportem Jose Kante Martinez zaliczył debiut w reprezentacji… Gwinei. Jak to się stało, że zawodnik otrzymał powołanie, jak komentuje mecz z Kongo i jak wygląda życie w Gwinei? O tym wszystkim dowiecie się z naszego wywiadu.

 

Michał Łada: Jak to się stało, że otrzymałeś powołanie do reprezentacji Gwinei?

Jose Kante: Faktem jest, że mój ojciec jest Gwinejczykiem, ale nie wiem do końca jak to się stało, że otrzymałem powołanie. Wiem, że moja daleka rodzina z Gwinei starała się nawiązać kontakt z ich federacją piłkarską. Chcieli przekazać, że jest w Polsce zawodnik, który może przydać się drużynie narodowej.

Gwinejczycy mają w składzie znane nazwiska, piłkarzy występujących w czołowych ligach europejskich. Dlaczego zdecydowali się właśnie na Jose Kante Martineza – Hiszpana z polskiej ekstraklasy?

Gwinea odpadła z Pucharu Narodów Afryki z dużo słabiej notowanym przeciwnikiem. Mają bardzo dobrą drużynę, jednak to nie wystarczyło, ponieważ niektórzy zawodnicy nie pojawili się na zgrupowaniu, nie chcieli wystąpić. To zdenerwowało członków tamtejszego związku piłkarskiego, jak i samych Gwinejczyków. Musieli więc skupić się na poszukiwaniach nowych graczy z innych lig europejskich, którzy mogliby im pomóc.

I tak odnaleźli Ciebie.

Zgadza się. Stało się to głównie dzięki mojej rodzinie z Gwinei, która przekazała im informację, że jest w Polsce ktoś, kto może im pomóc. Członkowie związku zaczęli obserwować mecze Wisły Płock i podobała im się moja gra. Więc zadzwonili.

Kiedy zadzwonili?

Zaraz po meczu z Lechem Poznań.

Długo się zastanawiałeś?

Ani chwili, od razu się zgodziłem.

Byłeś już wcześniej w Gwinei?

Nie, to był pierwszy raz w ojczyźnie mojego taty. Niezapomniana podróż i moc doświadczeń. Ale czasem bywało też ciężko. Jesteśmy tutaj, w Polsce czy Hiszpanii i nie mamy pojęcia co dzieje się tam, przykładowo w Gwinei. W Europie nikt nie przejmuje się Arfyką i losem jej mieszkańców. Trzeba samemu pojechać, by przekonać się jak to wygląda naprawdę i jak ludzie mają tam ciężko. Sytuacja w Gwinei jest… nawet brakuje mi słowa, żeby to opisać. Nie jest katastrofalna – jest zdecydowanie gorsza.

Jest aż tak źle?

Gwinea to bardzo biedne państwo, ludzie nie mają podstawowych środków do życia. Spotkałem moją rodzinę, widziałem jak oni tam żyją, wiem jak żyjemy my w Europie… To było dla mnie zderzenie z ich rzeczywistością. Z drugiej strony ci ludzie nie mają nic, ale mimo to są szczęśliwi. To niesamowite doświadczenie zobaczyć w jakich warunkach oni żyją, i że mimo wszystko są szczęśliwi. Zupełnie inna kultura i podejście do życia. To było piękne przeżycie.

Jak długo byłeś w Gwinei i czy planujesz wybrać się tam ponownie?

Spędziłem tam siedem dni i mogę powiedzieć, że z pewnością tam wrócę. Jestem tego pewien. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co tam zobaczyłem.

Dla nas zapewne ciężko sobie to wszystko wyobrazić.

Rozmawiałem na ten temat z moją dziewczyną. Próbowałem przedstawić jej sytuację panującą w Gwinei, jak ludzie tam żyją. Niestety, dla nas Europejczyków, bardzo ciężko to zobrazować tylko słowami. Trzeba to po prostu zobaczyć na własne oczy.

Skupmy się teraz nieco na samej reprezentacji. Złapałeś kontakt z kolegami z drużyny?

Oczywiście, wszystko przebiegło perfekcyjnie. Pierwszy kontakt z niektórymi zawodnikami złapałem już na lotnisku w Paryżu. Na samolot czekało tam też siedmiu reprezentantów Gwinei. Oni mówią po francusku. Ja słabo mówię w tym języku, ale dużo rozumiem. W końcu mój ojciec też jest Gwinejczykiem, więc całe moje życie miałem kontakt z tym językiem. Szybko się więc dogadaliśmy. Nie było też żadnych problemów z aklimatyzacją i atmosferą w szatni.

W meczu przeciwko reprezentacji Kongo na boisku pojawiłeś się w 65. minucie.

Było to dla mnie dobre doświadczenie. Pojawiła się możliwość wejścia na boisko, więc się nawet nie zastanawiałem. Poczułem wsparcie fanów, atmosfera na stadionie była znakomita. Zagrałem około trzydziestu minut i wydaje mi się, że zaprezentowałem się dobrze.

Miałeś nawet szansę na strzelenie gola.

Tak, była szansa na pokonanie bramkarza, niestety się nie udało. Mimo wszystko myślę, że rozegrałem dobre zawody. Generalnie to my byliśmy lepsi na przestrzeni całego meczu, ale przegraliśmy 1:2. Taka jest piłka.

Piłka nożna to w Gwinei bardzo popularny sport.

Zgadza się. Dla nich piłka nożna to coś więcej, niż tylko sport. To dla nich wszystko. Nie mają nic więcej. Liczy się tylko piłka. Gdybyś tylko zobaczył ile młodych osób gra w piłkę na ulicy… Dla nich ta porażka jest bardzo bolesna, stąd drużyna była również bardzo przejęta i smutna po meczu. Wydaje mi się, że nasza drużyna nie dała z siebie maksimum i ludzie to widzieli. Trzeba to zmienić. Jeśli tylko poszczęści mi się po raz kolejny i będę miał możliwość zagrać w Gwinei raz jeszcze, dam z siebie wszystko i wspólnie postaramy się o dobry wynik.

W marcu 2017 roku Gwinea zmierzy się z Libią.

Musimy wygrać, nie ma innej opcji. W grupie jest jeszcze Tunezja, bardzo silna drużyna, ale my jesteśmy lepsi. Widziałem tych zawodników i byłem zaskoczony, jak wysoki poziom prezentują. 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE