W 9. kolejce Lotto Ekstraklasy Wisła Płock pokonała na własnym obiekcie Pogoń Szczecin. Oba gole dla nafciarzy zdobył Jose Kante, który zasilił szatnię przy Łukasiewicza w letnim okienku transferowym.
Hiszpan w poprzednich ośmiu spotkaniach strzelił tylko jednego gola w meczu z Ruchem Chorzów, stąd wśród płockiej publiczności pojawiły się głosy o konieczności zatrudnienia kolejnego napastnika. Tym bardziej, że na wypożyczenie do GKS-u Katowice udał się Mikołaj Lebedyński. Co o pozyskaniu kolejnego strzelca i atmosferze po meczu z Pogonią myśli sam Kante?
Zaaklimatyzowałeś się już w naszym mieście?
Tak, czuję się tutaj bardzo dobrze. Ostatnio nie mam zbytnio czasu na wyjścia i zwiedzanie, ponieważ mam małe dziecko. Wiadomo, że poświęcamy mu jak najwięcej czasu. Cieszę się, że szybko udało się nam znaleźć mieszkanie. Rodzina jest na miejscu. Więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Póki co warunki pogodowe są podobne do hiszpańskich, jednak zdaję sobie sprawę, że będzie coraz chłodniej. Powoli musimy się szykować na nadejście zimy – już niekoniecznie takiej, jak te w Hiszpanii (śmiech).
A jak przebiegła aklimatyzacja w płockiej szatni?
Atmosfera jest bardzo dobra, wręcz przyjacielska. Koledzy pomagali mi po moim przyjściu w aklimatyzacji. Dzięki nim czułem się dużo lepiej. Idzie nam dobrze, udaje się punktować, mamy wysokie miejsce w tabeli. W tym momencie atmosferę określiłbym słowem „perfekcyjna”.
W Zabrzu tak perfekcyjnie chyba nie było?
Różnica oczywiście jest. Nie z powodu kolegów, ponieważ w szatni Górnika również czułem się bardzo dobrze. Są różnice jeśli chodzi o otoczenie, o presję klubu na zawodnikach. Musieliśmy wygrywać, musieliśmy zdobywać punkty. Niestety to szwankowało. Atmosfera się zagęszczała, aż w końcu doświadczyliśmy prawdziwej katastrofy. Nawet podczas treningów nie czuliśmy tego „powera”, nie potrafiliśmy się skupić, były problemy z motywacją. W Wiśle jest zupełnie inaczej. Tutaj czujemy się bardzo dobrze, jesteśmy jak rodzina. To bardzo ważne. Kluczowe.
Po zwycięstwie z Pogonią Szczecin atmosfera na pewno jest doskonała. Na dodatek strzeliłeś dwie bramki, decydujące o zwycięstwie.
Tak, czuję się znakomicie. Niewątpliwie jest to komfortowa sytuacja. Napastnik po strzeleniu dwóch bramek w meczu może czuć się usatysfakcjonowany. Jestem szczęśliwy, że mi zaufano. To dla mnie bardzo ważne. Wiadomo też, że napastnika rozlicza się przede wszystkim z goli. W polskiej ekstraklasie długo nie mogłem się „wstrzelić”. W końcu jednak nadszedł ten czas. Daje z siebie absolutnie wszystko.
Możemy liczyć na kolejne bramki Jose Kante już w meczu w Niecieczy?
Nie miałem jeszcze okazji tam grać, ale zrobię wszystko, by i tam strzelić gola. Napastnik musi być pewny siebie, musi być pewien swoich umiejętności. A moja pewność siebie znacząco wzrosła, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, dlatego muszę dać z siebie wszystko i strzelić po raz kolejny. A nawet jeśli nie ja, to kto inny. Liczą się trzy punkty.
Po wypożyczeniu Mikołaja Lebedyńskiego sporo mówiło się w Płocku o konieczności zatrudnienia jeszcze jednego napastnika. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Można powiedzieć, że trener ma sytuację komfortową, kiedy na jedną pozycję ma do dyspozycji kilku zawodników. Na pozycję napastnika jestem ja, jest też Emil Drozdowicz. Uważam jednak, że mimo wszystko w najbliższej przyszłości ktoś jeszcze w Wiśle się pojawi. Jeśli nie teraz, to zimą. Wiadomo jak to wygląda. Życie pisze różne scenariusze. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. W przypadku chociażby kontuzji czy choroby może pojawić się problem.
