W środę klub niespodziewanie poinformował, że Marcin Kaczmarek nie poprowadzi drużyny w nadchodzącym sezonie. Termin rozstania ze szkoleniowcem jest jednak kuriozalny i nic dziwnego, że wszyscy doszukują się drugiego dna.
W sobotę Nafciarze na zakończenie obozu przygotowawczego rozegrali sparing z Pogonią Siedlce, który Wiślacy przegrali 3:0. Dalsza część przygotowań do sezonu miała się odbywać już w Płocku, a w sobotę ostateczny test przed inauguracją sezonu - sparing ze Śląskiem Wrocław. Tymczasem władze klubu muszą martwić się poszukiwaniem nowego szkoleniowca, bo na 9 dni przed meczem z Lechią Gdańsk z Wisłą pożegnał się Marcin Kaczmarek.
Rozstanie z trenerem po pięciu latach pracy, dwóch awansach, na 9 dni przed początkiem sezonu z pewnością nie jest przemyślanym i zaplanowanym ruchem. Tym bardziej, że trenera bronił wynik sportowy, który też zagwarantował mu przedłużenie kontraktu do 30 czerwca 2018 roku. Przyznaje to z resztą prezes Jacek Kruszewski, który całą środę spędził na poszukiwaniu potencjalnego następcy "Generała". Jednego kandydata, którego klub mógłby ogłosić "na już" po prostu nie ma. Sternik Wisły nie chce jednak ujawniać przyczyn rozstania z Kaczmarkiem.
- Trener nie został zwolniony. Odszedł z klubu za porozumieniem stron - mówi w rozmowie z Portalem Płock Jacek Kruszewski. - Podaliśmy sobie ręce i rozstaliśmy się w zgodzie. To była decyzja obu stron, ale nie była przygotowywana wcześniej. Takie rzeczy się zdarzają, nic nie trwa wiecznie. Trener jest wolny, może zacząć pracę w nowym klubie. Prosimy kibiców o zaufanie, którym byliśmy obdarzani przez ostatnie lata. Staramy się go nie nadużywać i spłacać. Takie rozwiązanie było konieczne.
Prezes ucina wszelkie podteksty, jakie wczoraj pojawił się w ogólnopolskiej prasie. A te są różne w zależności od tego, gdzie przyłożyć ucho. Niektóre media pisały o buncie piłkarzy, ale zawodnicy Wisły stanowczo się od tego odcinają. Jednocześnie rozpoczęły się spekulacje na temat następcy. Wśród faworyta media wymieniały Jacka Paszulewicza, aktualnego trenera Olimpii Grudziądz.
- Jak tylko zapadła decyzja o pożegnaniu z Marcinem Kaczmarkiem zaczęliśmy poszukiwania zastępcy. Sytuacja jest nowa, nie mamy konkretnego następcy. Kilka rozmów udało się przeprowadzić w środę, ale żadna z nich nie była przeprowadzona z Jackiem Paszulewiczem - mówił wczoraj prezes. - Jesteśmy umówieni na kilka spotkań.
Nowy szkoleniowiec stanie przed trudnym zadaniem. Kadrę skompletował poprzednik, który w Płocku cieszył się ogromnym szacunkiem. W dodatku z nie będzie żadnego czasu na przygotowanie - od razu będzie rzucony na głęboką wodę. Pierwsi dwaj rywale to czołówka ligi - Lechia Gdańsk i Lech Poznań.
Dodatkowo przed trenerem będzie postawione inne zadanie - wprowadzanie młodych piłkarzy do dorosłej drużyny. Prezes od kilku lat czeka na wychowanka w pierwszej drużynie Nafciarzy.
- Są to bardzo trudne decyzje, zwłaszcza po takim okresie jakim była praca Marcina Kaczmarka w Płocku. Musimy się przygotować, przeprowadzić szereg rozmów. Wprowadzanie młodych piłkarzy będzie jednym z elementów pracy nowego trenera. Przygotowania zespołu do rozgrywek przebiegają na szczęście bez zakłóceń.
Prezes potwierdził również, że wszyscy członkowie sztabu szkoleniowego dostali i przyjęli propozycję dalszej pracy, choć z naszych informacji wynika, że do przetasowania raczej dojdzie.
Dzisiejsze zajęcia z zespołem prowadził Sławomir Rafałowicz, dotychczasowy drugi trener.
