reklama

Halo, policja. W Białymstoku dokonano kradzieży

Opublikowano:
Autor:

Halo, policja. W Białymstoku dokonano kradzieży  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW niedzielę około 19:10 na Stadionie Miejskim w Białymstoku piłkarzy Wisły Płock okradziono z marzeń, pieniędzy i kto wie, czy nie fantastycznej przygody.

W niedzielę około 19:10 na Stadionie Miejskim w Białymstoku piłkarzy Wisły Płock okradziono z marzeń, pieniędzy i kto wie, czy nie fantastycznej przygody. 

Zawodnicy Wisły Płock doskonale wiedzieli, że aby utrzymać czwarte miejsce w tabeli, w Białymstoku muszą wygrać. Nafciarze atakowali, przez większą część spotkania byli lepsi, groźniejsi pod bramką rywala. Strzelili nawet dwa gole, choć wynik mówi co innego. 

W 47. minucie Dominik Furman i Jose Kante przeprowadzili akcję rodem z La Liga. Pomocnik świetnym balansem zwiódł dwóch rywali, a napastnik popisał się fantastycznym zwodem i miękką podcinką dał swojej drużynie prowadzenie. Takiej bramki nie powstydziłby się Lionel Messi. A co zrobił sędzia Piotr Lasyk? Obejrzał powtórkę tej akcji na monitorze, dopatrzył się faulu Semira Stilicia kilkanaście sekund wcześniej i bramki nie uznał. Sęk w tym, że tego faulu tam po prostu nie było. 

To nie tak, że sędzia mógł czegoś nie zauważyć, bo akcja toczyła się w bardzo szybkim tempie. To nie tak, że zawodnik uderzył rywala w twarz bez piłki po drugiej stronie boiska, gdy sędzia był akurat odwrócony plecami. Arbiter oglądał całą akcję na monitorze, w zwolnionym tempie! Jakim cudem dopatrzył się przewinienia Semira Stilicia? Trudno to wytłumaczyć. Chociaż nie, tego się po prostu nie da wytłumaczyć w racjonalny sposób. 

Wisła powinna prowadzić 2:1, a wtedy kto wie, jak skończyłoby się spotkanie? Jaga miała nóż na gardle, w dodatku mecz w Poznaniu układał się zupełnie nie po jej myśli. Bez względu na wynik wicemistrzostwo miała zapewnione, ale w eliminacjach do Ligi Europy graliby Nafciarze. Jedna, skandaliczna decyzja sędziego odarła drużynę z premii i nagrody za wysiłek włożony przez cały sezon, a tysiące kibiców z marzeń i wielkiej przygody. Nie można przecież wykluczyć, że podopieczni Jerzego Brzęczka przeszliby I rundę eliminacyjną, a w II spotkali się zespołem pokroju Sevilli, RB Lipsk czy chociażby Girondins Bordeaux. To byłaby fantastyczna nagroda dla kibiców Wisły.

Niestety, jedna, całkowicie niezrozumiała, skandaliczna, kuriozalna - epitety można mnożyć - decyzja sędziego Piotra Lasyka z Bytomia wypaczyła wynik rywalizacji. Naprawdę, nie chciałbym prowadzić narracji, że sędziowie są w spisku przeciwko Wiśle, ale błędów jest po prostu za dużo. Po uznaniu bramki Michała Kucharczyka ze stosunkowo niewielkiego, acz ewidentnego spalonego jeszcze broniłem arbitra. Wczoraj w Białymstoku czara goryczy jednak się przelała, a wściekli byli nie tylko kibice. Upust emocjom, aczkolwiek z wielką klasą, dał także Jerzy Brzęczek. Szkoleniowca Wisły niezwykle trudno wyprowadzić z równowagi, a sędziemu Lasykowi się udało. Wypada pogratulować. 

[ZT]19139[/ZT]

W końcówce spotkania doszło do jeszcze jednej kuriozalnej sytuacji. Mimo apeli spikera Jagiellonii, kibice gospodarzy wbiegli na boisko kilkadziesiąt sekund przez zakończeniem meczu. Arbiter był zmuszony przerwać spotkanie, a fani miejscowych sprawnie wrócili na swoje sektory, choć tylko na krótką chwilę. Po uspokojeniu sytuacji piłkarze Wisły wyszli na boisko, za co należy im się ogromny szacunek. Jasne jest, że grając w osłabieniu nie mieli szans na strzelenie dwóch bramek w niecałe dwie minuty. Mimo to wyszli, bo jak mówił na konferencji Brzęczek - mamy swoją godność. Brawa dla zawodników i trenera.

Na gorąco byłem przekonany, że Nafciarzom zwyczajnie należy się walkower. Porównałem sytuację do zajść z Gliwic, gdzie Piast został przecież ukarany porażką, choć na murawę nie wtargnął żaden kibic. Bądź co bądź nikt nie jest w stanie zagwarantować, że wśród kilkuset osób wybiegających na murawę świętować sukces w Białymstoku nie ma kilku takich, którzy chcieliby zrobić krzywdę któremuś z zawodników Wisły. Na myśl przychodzą mi Dominik Furman i Konrad Michalak, związani ze znienawidzoną na Podlasiu Legią. Ich na boisku już nie było, kto wie czy nie na szczęście. 

Czy Jaga zostanie ukarana walkowerem? Wątpię. Nic się przecież nie stało, kibice chcieli świętować wicemistrzostwo kraju. Nie była potrzebna interwencja policji, na boisku nie wylądowała pirotechnika, po chwili mecz wznowiono. Skończy się pewnie na symbolicznej karze. 

Chodzą za to słuchy, że za skandaliczne zachowanie swoich kibiców ujemnymi punktami może zapłacić Lech Poznań. Jeśli Kolejorzowi rzeczywiście zabrano by przynajmniej cztery oczka, na czwarte miejsce znów wskoczyłaby Wisła. Czy byłoby to uczciwe? Pewnie nie. Ale czy kogokolwiek obchodzi jeszcze uczciwość? 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE