reklama

Gorzewo. Wielki wstyd na całą Polskę

Opublikowano:
Autor:

Gorzewo. Wielki wstyd na całą Polskę - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportLatem najlepsze polskie siatkarki plażowe walczyły w cyklu Grand Prix. W lipcu zawody można było obejrzeć nad Jeziorem Białym w Gorzewie, 30 km od Płocka. Pula nagród wynosiła 10 tys. zł. Teoretycznie, bo dziewczyny nie dostały nawet grosza.

Latem najlepsze polskie siatkarki plażowe walczyły w cyklu Grand Prix. W lipcu zawody można było obejrzeć nad Jeziorem Białym w Gorzewie, 30 km od Płocka. Pula nagród wynosiła 10 tys. zł. Teoretycznie, bo dziewczyny nie dostały nawet grosza.

Ze względów finansowych w tym roku odbyły się tylko cztery imprezy mistrzostw Polski w siatkówce plażowej kobiet. Rozegrano Grand Prix w Toruniu, Poznaniu, Nowym Dworze Mazowieckim i Gorzewie, około 30 km od Płocka. Nie doszło do finałowych zawodów nad morzem, a Polski Związek Piłki Siatkowej dopiero kilka dni temu ustalił kolejność mistrzostw Polski. Płocczanka Agata Lewicka została sklasyfikowana na wysokim 9. miejscu.

Zawody w Gorzewie odbyły się w dniach 8-10 lipca tuż przy ośrodku wypoczynkowym, do pięknego, czystego jeziora było może ze 100 metrów. W piątek siatkarki walczyły w eliminacjach o osiem miejsc, w sobotę i niedzielę w turnieju głównym wystąpiła ta ósemka duetów plus osiem zespołów rozstawionych. Wygrały nasze eksportowe duety – Monika Brzostek-Kinga Kołosińska przed duetem Katarzyna Urban-Karolina Sowała.

Zmagania pań w piątek obserwowała garstka widzów, głównie gości ośrodka, którzy przypadkowo zauważyli siatkarki na plaży. W sobotę i niedzielę widzów było nieco więcej, ale nie było mowy choćby o zainteresowaniu średnim. Możliwe, że zawinił słaby marketing, bo przecież w samym Płocku mnóstwo osób gra na plaży i chętnie zobaczyłoby najlepsze siatkarki na żywo. Za tę  przyjemność trzeba było zapłacić 5 zł, bo tyle kosztowało wejście na plażę. To raczej ewenement w skali kraju, bo wszędzie organizatorzy robią wstęp wolny, by przyszli ludzie i dopingiem, brawami stworzyli widowisko.

Niestety, Gorzewo nie będzie się miło kojarzyć plażowiczkom. Najlepsze duety wygrały po kilkaset zł „na głowę”, żadne kokosy, ale na podróże i koszty wystarcza. Sęk w tym, że siatkarki nie dostały pieniędzy. Jak pisze portal beachvolleyball.pl, wśród zawodniczek gasną już ostatnie nadzieje, że otrzymają cokolwiek za turniej Grand Prix w Gorzewie. Choć Łukasz Mikołajczyk, organizator turnieju Grand Prix w Gorzewie zapowiada, że pieniądze znajdą się po nowym roku. Ale kancelaria prawna organizatorów wysłała do PZPS informację, że związek nie ma podstawy prawnej do pozwania Mikołajczyka o zapłatę na rzecz wierzycieli, czyli zawodniczek i sędziów.

W związku z tym nie jest możliwe powództwo grupowe. Każdy sędzia i siatkarka musiałaby złożyć oddzielny pozew, jeśli myśli o pozyskaniu zaległej kwoty. Z góry wiadomo, że nikt tego nie zrobi dla 100, 200 czy 300 zł. Ale zawód i żal jest, bo na plaży nie ma kokosów, zwrot kosztów jest ważny, a gra się raczej dla przyjemności. - Impreza okazała się całkowitym finansowym niewypałem – mówi Mikołajczyk. - Informowaliśmy związek, że zamierzamy się rozliczyć w pierwszym kwartale przyszłego roku. Pieniądze dostały jedynie te zawodniczki, które poprosiły o gotówkę podczas turnieju.

Ponoć słowa nie dotrzymali sponsorzy, którzy przeznaczyli znacznie mniejsze pieniądze na imprezę, niż wcześniej zapowiadali. - Tym samym będziemy musieli wyłożyć te kwoty z własnej kieszeni - dodaje Mikołajczyk. - Wszystko po prostu nie zamknęło się finansowo. Pragnę jednak podkreślić, że na pewno te nagrody zostaną wypłacone, tutaj nie ma dwóch zdań. Czekamy do końca roku na informację od tych sponsorów, którzy deklarowali większe wpłaty.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE