Emocjonujące widowisko przy Łukasiewicza. Wisła nadal czwarta [FOTO]

Piłkarze Wisły Płock byli naprawdę blisko odniesienia historycznego zwycięstwa w grupie mistrzowskiej. Nafciarze dwukrotnie musieli gonić wynik, ale udało się doprowadzić do remisu. W końcówce spotkania gości uratował Julian Cuesta, który fantastycznie obronił strzały Urygi i Kante. 

Nafciarze najbliższe siedem spotkań mogą rozgrywać bez jakiekolwiek presji. Cel założony przed sezonem został zrealizowany, ale świetna postawa zaostrzyła apetyty. Wyniki weekendowych spotkań ułożyły się tak, że w przypadku wygranej z Wisłą Kraków płocczanie do liderującego Lecha traciliby zaledwie trzy oczka.

Spotkanie rozpoczęło się źle. Gospodarze od początku grali apatycznie i dali się zepchnąć do defensywy. Środek pola w pierwszych 45 minutach został w zasadzie oddany walkowerem, bo Damian Szymański i Dominik Furman więcej biegali za piłką, niż ją mieli przy nodze. Gościom szybko udało się udokumentować przewagę, bo już w 12. minucie Thomasa Dahne pokonał Jakub Bartosz. Bramkarz źle wyszedł do dośrodkowanej piłki, a obrońcy przyjezdnych nie pozostało nic innego, jak dać prowadzenie swojej drużynie. Na domiar złego trzy minuty później boisko musiał opuścić Giorgi Merebaszwili, a zastąpił go Jakub Łukowski. 

Strata bramki podziała nieco ożywczo na Nafciarzy i udało się stworzyć zagrożenie w polu karnym Juliana Cuesty. Strzał Łukowskiego zablokował jednak Fran Velez. Odpowiedź przyszła jednak szybko, bo w 22. minucie Arkadiusz Reca długim wyrzutem piłki z autu znalazł Alana Urygę, a były zawodnik Wisły Kraków strzelił swoją drugą bramkę w Ekstraklasie. Wielu kibiców nie widziało żadnego z trafień, bo cały czas stali w kolejce po bilety lub korku. Działania marketingowe klubu przyniosły jednak efekt, bo na Łukasiewicza 34 zameldowało się ponad 7 tys. widzów. 

Po chwilowym zastoju podopieczni Joana Carillo wrócili do swojej gry to oni na przerwę schodzili prowadząc. Krakowianie trzema podaniami rozmontowali defensywę płocczan, a akcję pewnie wykończył Tibor Halilović. 

Nie wszyscy kibice zdążyli wrócić z punktów cateringowych, a na tablicy był już remis 2:2. Rajd prawą stroną przeprowadził niewidoczny do tej pory Konrad Michalak, zagrał w pole karne, a Tomasz Cywka zdjął piłkę z nogi Jose Kante i... pechowo skierował ją do własnej bramki. 

Spotkanie momentami przypominało pojedynek bokserów, którzy już nie myślą o obronie, a za wszelką cenę chcą wyprowadzić decydujący cios i powalić rywala na deski. Obie ekipy miały okazję na zdobycie zwycięskiej bramki. Najpierw zakotłowało się w polu karnym Dahne, ale najpierw strzał Lloncha został zablokowany, a dobitka Imaza poszybowała wysoko nad bramką. Wcześniej świetną interwencją popisał się też Byrtek, który w ostatniej chwili wślizgiem wygarnął piłkę rywalowi w sytuacji sam na sam. 

Pod koniec trwał już jednak prawdziwy napór zawodników Brzęczka, ale Cuesta wyczyniał cuda w bramce. Najpierw fantastycznie wybronił strzał głową Urygi, a chwilę później tylko w sobie znany sposób odbił strzał Kante, który zmierzał w samo okienko. Na koniec Hiszpana uratował słupek, w który huknął Adam Dźwigała. Niestety, tym razem zabrakło szczęścia po raz pierwszy w tym sezonie w wiślackich derbach padł remis.   

Wisła Płock - Wisła Kraków 2:2 (1:2)

bramki:
0:1 Bartkowski 12'
1:1 Uryga 24'
1:2 Halilović 32'
2:2 Cywka (s.) 46' 

żółte kartki: Uryga, Stilić - Llonch, Bartkkowski, Velez. 

Wisła Płock: Thomas Dahne, Alan Uryga, Adam Dźwigała, Damian Byrtek, Arkadiusz Reca, Giorgi Merebaszwili (16' Jakub Łukowski), Dominik Furman, Damian Szymański, Konrad Michalak, Semir Stilić (75' Damian Rasak), Jose Kante.

Wisła Kraków: Julian Cuesta, Matej Palcić, Fran Velez, Zoran Arsenić, Jakub Bartkowski, Nikola Mitrović (Petar Brlek), Tomasz Cywka, Pol Llonch, Tibor Halilović (84' Rafał Boguski), Carlos Lopez, Jesus Imaz (88' Patryk Małecki). 

widzów: 7012