Już jutro Nafciarze podejmą we własnej hali niemieckie THW Kiel. Wisła po pięciu spotkaniach w Lidze Mistrzów ma na swoim koncie tylko jeden punkt. Na przedostatnim treningu przed środowym meczem w zajęciach uczestniczyło tylko 8 zawodników pierwszego zespołu.
Tegoroczne występy podopiecznych Piotra Przybeckiego w Lidze Mistrzów nie należą do najlepszych. Wisła co prawda potrafi postawić się takim klubom jak Paris Saint-Germain, Veszprem czy Flensburg, niestety nic z tego nie wynika, bo w większości spotkań to płocczanie schodzili z parkietu pokonani. Wicemistrzowie Polski zdecydowanie najgorzej zaprezentowali się w meczu z teoretycznie słabszym Silkeborgiem, z którym przegrali różnicą aż dziewięciu trafień.
W środę do Orlen Areny przyjedzie THW Kiel. Niemcy po pięciu kolejkach zajmują trzecią pozycję w tabeli grupy A. Nasi zachodni sąsiedzi przegrali minimalnie z Barceloną i Veszprem. W zespole rywali praktycznie każdy zawodnik prezentuje najwyższy poziom. Nazwiska takie jak Vujin, Landin czy Duvnjak mówią same za siebie.
Wisła w ostatnich dniach nie mogła przygotowywać się do pojedynku w pełnym składzie. Duża część szczypiornistów wyjechała by reprezentować swój kraj w meczach międzynarodowych.
- Staramy sobie jakoś radzić z tymi problemami logistycznymi - powiedział na łamach oficjalnej strony Wisły trener polskiej drużyny. - Wiadomo, że to normalne w tych okresach. THW Kiel ma jeszcze gorzej, bo przecież musi do nas dolecieć.
Ostatniego pojedynku z THW w Płocku kibice nie wspominają najmilej. Nafciarze zagrali jedno ze słabszych spotkań w sezonie i rozstali rozgromieni przez faworyta. W tamtym meczu zdecydowanej bohaterem Niemców był ich bramkarz Landin, wszyscy pamiętamy rzut karny Tiago Rochy, Duńczyk leżał już na ziemi, a mimo to zdołał się podnieść i obronić rzut Portugalczyka.
- W tym meczu w Płocku odrodził się wówczas Landin, który ten pojedynek wygrał niemal w pojedynkę - wspominał spotkanie Przybecki. To jest taki bramkarz, który podobnie jak Wolff mogą mieć słowo decydujące w spotkaniach. Jednak ten mecz to już historia i nie ma sensu do niej wracać. W środę stanie naprzeciw siebie inna Wisła i inna Kilonia. Jedno pozostaje takie same – THW to wciąż piekielnie mocna drużyna. U nas musi zaskoczyć wiele rzeczy, żebyśmy mogli z nimi powalczyć o punkty, ale bardzo tego chcemy i będziemy do tego dążyć.
Obecnie drużyna Wisły i THW to zupełnie inne zespoły niż te rok temu. Nafciarze po zmianie trenera grają w innym, zdecydowanie szybszym stylu. U Niemców sytuacja nie uległa aż takiej zmianie, ale przed sezonem klub opuściło ośmiu zawodników, przyszło pięciu.
Mecz odbędzie się w środę o godzinie 18:30 w Orlen Arenie.