reklama

Dramatyczna końcówka. Wisła remisuje po bramce w doliczonym czasie gry

Opublikowano:
Autor:

Dramatyczna końcówka. Wisła remisuje po bramce w doliczonym czasie gry - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNafciarze w dramatycznych okolicznościach wypuścili zwycięstwo z Arką Gdynia. Przez niemal całą drugą połowę Wisła prowadziła 1:0 po bramce Oskara Zawady i miała kilka sytuacji do podwyższenia rezultatu. W doliczonym czasie gry podopieczni Leszka Ojrzyńskiego cofnęli się we własne pole karne, a w 94. minucie wyrównał Frederik Helstrup.

Nafciarze w dramatycznych okolicznościach wypuścili zwycięstwo z Arką Gdynia. Przez niemal całą drugą połowę Wisła prowadziła 1:0 po bramce Oskara Zawady i miała kilka sytuacji do podwyższenia rezultatu. W doliczonym czasie gry podopieczni Leszka Ojrzyńskiego cofnęli się we własne pole karne, a w 94. minucie wyrównał Frederik Helstrup.

Po maratonie grania co trzy dni Leszek Ojrzyński miał nieco więcej czasu na przygotowanie drużyny, choć szkoleniowiec nie pogardziłby z pewnością dodatkowymi 24 godzinami. Wiślacy w niedzielę przegrali po raz pierwszy od czasów przejęcia sterów przez nowego trenera. Niemniej Nafciarze nadal byli w dość dobrej sytuacji, a wygrana z Arką w zasadzie oznaczałaby utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. 

W ostatnim czasie w Gdyni też doszło do zmiany trenera, a Arkę w elicie ma utrzymać Jacek Zieliński. Doświadczony szkoleniowiec musi się jednak borykać z brakiem napastnika - Aleksandyr Kolew w połowie kwietnia zerwał więzadła w kolanie, Maciej Jankowski nabawił się urazu nosa, wypadł też Rafał Siemaszko. Niemniej to przyjezdni zaczęli spotkanie z dużo większym animuszem. Czujność Bartłomieja Żynela szybko sprawdził Michał Nalepa, ale udało się sparować futbolówkę na rzut rożny. Przez pierwszy kwadrans Arkowcy zdominowali środek pola, a Wisła miała duże problemy z wyjściem z piłką z własnej połowy. 

Mecz szybko się jednak wyrównał, ale spadło też jego tempo. Ani jedni ani drudzy nie potrafili przeprowadzić składnej akcji i zagrozić golkiperom. Tradycyjnie najgroźniej było po stałych fragmentach gry wykonywanych przez Dominika Furmana - raz do piłki najwyżej wyskoczył Igor Łasicki, ale futbolówka minęła słupek bramki Pavelsa Steinborsa. Łotewski bramkarz prawdopodobnie skapitulowałby przy uderzeniu pomocnika z rzutu wolnego, ale i tym razem piłka przeleciała kilka centymetrów obok. Goście najlepszą okazję mieli po błędzie Żynela, który nie porozumiał się ze swoimi obrońcami i interweniował przed polem karnym. Wybijał piłkę głową, ale tak niefortunnie, że ta spadła niemal wprost na pod nogi jednego z graczy Arki. Ten jednak uderzył nieczysto. W pierwszych 45 minutach kibice oglądali średnie, bezbramkowe widowisko. 

Sytuacja odmieniła się o 180 stopni tuż po przerwie. Leszek Ojrzyński zdecydował, że na drugą połowę nie wyjdzie Ricardinho, a jego miejsce zajmie Alen Stevanović. Wracający do zdrowia Serb nie potrzebował wiele czasu, by przypomnieć płockiej publice o swoich umiejętnościach. Skrzydłowy wkręcił w ziemię Tadeusza Sochę i wyłożył piłkę Zawadzie, a napastnikowi nie pozostało nic innego, jak skierować futbolówkę do bramki. 

Strzelona przez Wisłę bramka znacznie ożywiła mecz. Gdynianie musieli ruszyć do śmielszych ataków, a Nafciarze mogli liczyć na kontrataki. Przez ponad 40 minut nie udało się jednak wykorzystać żadnego z nich, a dobrych okazji było kilka. Brakowało precyzji przy podaniach, zawodnicy podejmowali złe decyzje. Najbliższej podwyższenia wyniku na 5 minut przed końcem był Furman, ale świetną paradą popisał się Steinbors. Worek z bramkami się nie rozwiązał, a za chwilę zemściło się to na gospodarzach. 

Podopieczni Jacka Zielińskiego przez większość drugiej połowy nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Przyjezdni mieli problemy ze skonstruowaniem choćby jednej składnej akcji, a oddawane przez nich strzały sprzed pola karnego były zbyt lekkie i leciały wprost w Żynela. Gorąco zrobiło się dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy to Arka rzuciła się do szaleńczego ataku, a Nafciarze cofnęli we własne pole karne i "bronili Częstochowy". Tym razem nie wyszło, bo w 94. minucie wyrównującą bramkę zdobył Frederik Helstrup. Dośrodkowanie wzięło się z brutalnego faulu Grzegorza Kuświka, za które napastnik powinien otrzymać czerwoną kartkę. 

- Mamy jeden, a straciliśmy dwa punkty, w takich kategoriach trzeba to rozpatrywać - mówił na pomeczowej konferencji trener Ojrzyński. 

Wobec remisu z Arką, Nafciarze ciągle muszą walczyć o punkty potrzebne do utrzymania. Bardzo ważne spotkanie w sobotę 11 maja we Wrocławiu. W przypadku korzystnych rezultatów (porażka Śląska z Zagłębiem Sosnowiec), za tydzień Wisła może sobie zapewnić grę w Lotto Ekstraklasie na kolejny sezon. 

Wisła Płock - Arka Gdynia 1:1 (0:0) 

bramki:

1:0 Zawada 47' 

1:1 Helstrup 90+4' 

żółte kartki: Garcia, Kuświk - da Silva, Vejinović, Zbozień. 

Wisła Płock: Bartłomiej Żynel, Jake McGing, Igor Łasicki, Alan Uryga, Angel Garcia Cabezali, Dominik Furman, Damian Rasak, Mateusz Szwoch, Ricardinho (46' Alen Stefanović), Giorgi Merebaszwili (73' Ariel Borysiuk), Oskar Zawada (84' Grzegorz Kuświk). 

Arka Gdynia: Pavels Steinbors, Damian Zbozień, Adam Danch, Frederik Helstrup, Tadeusz Socha, Adam Deja, Marko Vejinović, Marcus da Silva (56' Luka Zarandia), Michał Nalepa (75' Mateusz Młyński), Nabil Aankour, Michał Janota. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE