Fatalne wieści dla zawodnika i Wisły Płock. Komisja Ligi wydała w środę werdykt ws. incydentu pomiędzy Cezarym Stefańczykiem a Bartoszem Frankowskim, arbitrem meczu z Cracovią.
85. minuta meczu z Cracovią, na tablicy wyświetla się wynik 2:2. Grająca w osłabieniu Wisła Płock strzela bramkę na 3:2, ale Bartosz Frankowski dostaje podpowiedź z wozu VAR, że Oskar Zawada chwilę wcześniej faulował Ołeksija Dytiatjewa. Jak pokazały powtórki, napastnik Nafciarzy rzeczywiście popchnął Ukraińca w trakcie walki w powietrzu, czym bez wątpienia uniemożliwił mu interwencję.
Po kilkudziesięciosekundowej analizie arbiter anulował bramkę i podyktował rzut wolny dla Pasów. Kilku zawodników Wisły ruszyło w kierunku Frankowskiego, a najbardziej zdenerwowany był Stefańczyk. Jak przyznał na antenie radia Weszło.fm, w zespole cały czas siedzi sytuacja z ostatniego spotkania poprzedniego sezonu, kiedy to sędzia Piotr Lasyk doszukał się na powtórce przewinienia Semira Stilicia na Tarasie Romanczuku.
W czasie krótkiej utarczki słownej doszło do zetknięcia głowy obrońcy Wisły z głową Bartosza Frankowskiego. Sędzia bez namysłu pokazał piłkarzowi czerwoną kartkę, a w środę sprawą zajęła się Komisja Ligi. Kara jest niezwykle surowa: sześć miesięcy zawieszenia.
Trudno obrońcę Wisły uważać za boiskowego brutala-obejrzana w sobotę czerwona kartka była pierwszą bezpośrednią w jego karierze seniorskiej i dopiero czwartą w karierze.
- Na pewno będę się odwoływał - powiedział na gorąco przybity zawodnik. - Jeśli wyrok zostanie utrzymany, prawdopodobnie oznacza dla mnie koniec kariery - dodał.
Obrońcy brakowało niewiele do automatycznego przedłużenia kontraktu o kolejny rok. Obecna umowa wygasa z końcem czerwca 2019 roku. W 77 meczach Ekstraklasy w barwach Wisły Płock Stefańczyk obejrzał 15 żółtych kartek.
Jeśli kara nie zostanie zmniejszona, zawodnik będzie mógł zagrać dopiero we wrześniu.