Po ponad sześciu latach Dominik Furman wraca do reprezentacji Polski. Jerzy Brzęczek powołał pomocnika w miejsce kontuzjowanego Karola Linettego, a sam zawodnik zapewnia, że nie spodziewał się telefonu od selekcjonera.
Po raz pierwszy od sześciu lat Dominik Furman przerwy na mecze reprezentacyjne nie spędzi w klubie. Pomocnik Wisły Płock będzie miał szansę wystąpić w meczach eliminacji do Mistrzostw Europy z Łotwą i Macedonią.
Ostatnie miesiące to świetny okres dla 27-latka. Furman strzela, asystuje i jest nie tylko czołową postacią Wisły Płock, ale też całej Ekstraklasy. Nic dziwnego, że Jerzy Brzęczek zdecydował się na dowołanie swojego byłego podopiecznego. To sensowny ruch ze strony selekcjonera. Kontuzjowany jest Karol Linetty, więc na tej pozycji pozostaje tylko Mateusz Klich, który ostatnio był krytykowany za grę z Austrią i Słowenią. W odwodzie pozostają młodzi zawodnicy, jak Szymon Żurkowski, Patryk Dziczek czy Damian Szymański, ale oni nie grają regularnie w swoich klubach.
A jak na powołanie zareagował sam Dominik?
- Szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. W środę zadzwonił do mnie selekcjoner Jerzy Brzęczek i przekazał informację o moim powołaniu. Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłem, wracam do kadry po przeszło sześciu latach. Dla piłkarza powołanie do narodowej reprezentacji to największe z możliwych wyróżnień. Od powołania do samej gry droga jednak daleka. Jeśli trener zdecyduje się na mnie postawić, dam z siebie wszystko - powiedział Portalowi Płock zawodnik.
Przerwa na mecze reprezentacyjne rozpocznie się po 11. kolejce PKO Ekstraklasy. Biało-czerwoni zagrają 10 października w Rydze z Łotwą, a 13 października podejmą na PGE Narodowym Macedonię.
