Porażka z Mon-Polem przypieczętowała los ŁKS-u, który może już żegnać się z pierwszą ligą. Tymczasem płocczanki są coraz bliżej utrzymania się.
Podopieczne trenerów Ireneusza Jasińskiego i Michała Mrówczyńskiego do tej pory były postrzegane głównie jako królowe własnego parkietu. W Płocku były w stanie pokonać nawet zespoły prowadzące w tabeli, ale na wyjazdach szło im zdecydowanie gorzej.
Ekipa Mon-Polu chciała w końcu przełamać swoją niemoc w obcych halach. A spotkanie z najsłabszym zespołem pierwszoligowej grupy D wydawało się być ku temu najlepszą okazją.
Płocczanki błyskawicznie zdobyły pierwsze punkty, ale później stała się rzecz bardzo rzadko spotykana w koszykówce. Oba zespoły przez pięć minut nie były w stanie zmienić wyniku. W końcu trafiły łodzianki, które początkowo dotrzymywały kroku Mon-Polowi. Z czasem jednak zespół z Płocka zaczął uzyskiwać niewielką, ale rosnącą systematycznie przewagę.
Płocczanki wygrały każdą z czterech kwart, co nie zdarzało im się często nawet w meczach, które wygrywały dość wyraźnie. Doskonale spisywała się Karolina Sikorska, która po raz kolejny udowodniła, że idealnie nadaje się do roli liderki. Nie udało się jej wprawdzie uzyskać kolejnego double-double, ale 19 punktów musi robić wrażenie.
Takim samym dorobkiem w spotkaniu z ŁKS-em pochwalić się może również Sylwia Janas, która do swego punktowego dorobku dołożyła również dziesięć zbiórek. Mając w składzie dwie tak dobrze dysponowane zawodniczki, Mon-Pol może walczyć o zwycięstwo z każdym rywalem.
ŁKS Łódź – Mon-Pol Płock 54:74 (12:19, 15:20, 16:19, 11;16)
ŁKS: Gajos, Filipczak 10, Łopińska 14, Kowalczyk 8, Danych 16, Olejnik 4, Wiaderkiewicz, Surowiecka 2, Kaczmarek, Kalas
Mon-Pol: Janas 19, Kutycka 4, Pytlarczyk 9, Sikorska 19, Oses 3, Wierzbicka 8, Lichomska 2, Urbaniak 8, Gruchot, Iwan 2