W pierwszym meczu półfinałowego turnieju mistrzostw Polski juniorek w koszykówce Mon-Pol Płock przegrał na własnym parkiecie z bardzo mocnym KS JAS FBG Sosnowiec aż 36:107. W niedzielę decydujące starcie z Aleksandrowem Łódzkim.
W o dwa miejsca premiowane awansem do finału walczą tylko trzy ekipy. Dziś tuż po południu odbył się pierwszy mecz, bo już wieczorem część zawodniczek ruszyła na studniówkę. Mon-Pol rozpoczął z werwą, po pierwszej kwarcie wygrywał 21:17.
Ale później zawodniczki myślami były już chyba na studniówkowym balu, bo popełniały błąd za błędem. Nie pomagał doping i głośny bęben, do przerwy gospodynie przegrywały 25:42. Jeśli ktoś wierzył, że odrobią straty, mocno się rozczarował. Profesjonalnie podchodząca do meczu ekipa z Sosnowca pozwoliła płocczankom zdobyć w trzeciej kwarcie 9 punktów, a w ostatniej – zaledwie 2! Gdy rewelacyjnie grający KS JAS FBG wygrywał z ambitnym Mon-Polem różnicą ponad 50 punktów, ławka rezerwowych pokrzykiwała i mobilizowała koleżanki, jakby na tablicy był najwyżej remis. A gdy jedna z zawodniczek z Sosnowca zgubiła piłkę, otrzymała od trenera taką reprymendę, że słyszało chyba całe Międzytorze. Mon-Pol grał w końcówce bez wiary w cokolwiek, już wręcz treningowo, popełnił w sumie porażającą liczbę 39 strat. Gdy trener Ireneusz Jasiński zobaczył tą liczbę w pomeczowym sprawozdaniu, aż się złapał za głowę.
W sobotę Sosnowiec zagra z UKS Basket Aleksandrów Łódzki. Powinien wygrać, w tym sezonie już pokonał rywalki. Jeśli tak się stanie, w niedzielę o godz. 12 Mon-Pol mimi dzisiejszej klęski stanie do walki o awans do finału. Turniej finałowy najlepszych ośmiu zespołów w Polsce odbędzie się w dniach 30 stycznia - 3 lutego.
Mon-Pol - JAS FBG Sosnowiec 36:107 (21:17, 4:25, 9:34, 2:31)
W o dwa miejsca premiowane awansem do finału walczą tylko trzy ekipy. Dziś tuż po południu odbył się pierwszy mecz, bo już wieczorem część zawodniczek ruszyła na studniówkę. Mon-Pol rozpoczął z werwą, po pierwszej kwarcie wygrywał 21:17.
Ale później zawodniczki myślami były już chyba na studniówkowym balu, bo popełniały błąd za błędem. Nie pomagał doping i głośny bęben, do przerwy gospodynie przegrywały 25:42. Jeśli ktoś wierzył, że odrobią straty, mocno się rozczarował. Profesjonalnie podchodząca do meczu ekipa z Sosnowca pozwoliła płocczankom zdobyć w trzeciej kwarcie 9 punktów, a w ostatniej – zaledwie 2! Gdy rewelacyjnie grający KS JAS FBG wygrywał z ambitnym Mon-Polem różnicą ponad 50 punktów, ławka rezerwowych pokrzykiwała i mobilizowała koleżanki, jakby na tablicy był najwyżej remis. A gdy jedna z zawodniczek z Sosnowca zgubiła piłkę, otrzymała od trenera taką reprymendę, że słyszało chyba całe Międzytorze. Mon-Pol grał w końcówce bez wiary w cokolwiek, już wręcz treningowo, popełnił w sumie porażającą liczbę 39 strat. Gdy trener Ireneusz Jasiński zobaczył tą liczbę w pomeczowym sprawozdaniu, aż się złapał za głowę.
W sobotę Sosnowiec zagra z UKS Basket Aleksandrów Łódzki. Powinien wygrać, w tym sezonie już pokonał rywalki. Jeśli tak się stanie, w niedzielę o godz. 12 Mon-Pol mimi dzisiejszej klęski stanie do walki o awans do finału. Turniej finałowy najlepszych ośmiu zespołów w Polsce odbędzie się w dniach 30 stycznia - 3 lutego.
Mon-Pol - JAS FBG Sosnowiec 36:107 (21:17, 4:25, 9:34, 2:31)
