Bolesna porażka z beniaminkiem. Wisła jeszcze nie wygrała przy Łukasiewicza [FOTO]

Po bardzo słabym spotkaniu Wisła Płock przegrała na własnym boisku z Wartą Poznań 1:3. 

Warta Poznań była jednym z dwóch zespołów, który w Ekstraklasie nie zdobył gola. Z drugiej strony podopieczni Piotra Tworka dostępu do własnej bramki bronią najlepiej w lidze - beniaminek z Poznania stracił zaledwie trzy bramki. Po świetnym meczu w Krakowie na delikatnego faworyta wyrastała jednak Wisła Płock. Wydawało się, że podopieczni Radosława Sobolewskiego łapią nowe założenia taktyczne, grają agresywnie i blisko siebie - tak, jak tego oczekuje szkoleniowiec. O ile spotkania z Lechem i Wisłą Kraków można uznać za progres, o tyle mecz z Wartą Poznań to wyraźny regres. 

Przed meczem można się się było spodziewać, że Warta się cofnia, a ciężar prowadzenia gry spadnie na Wisłę. Jeśli tak miało być, to gospodarze kompletnie nie dźwignęli tego ciężaru. Od początku na boisku lepiej prezentowali się przyjezdni, przejmując kontrolę nad środkiem pola. Wisła miała ogromne problemy z przeprowadzeniem płynnej akcji, Patryk Tuszyński nie był w stanie przetrzymać piłki zbyt długo i notorycznie tracił futbolówkę. Na skrzydłach też próżno szukać było optymizmu i pomysł na grę do przodu się wyczerpywał. Mnóstwo było prostych, często niewymuszonych błędów. 

Tymczasem goście potrafili przyśpieszyć, zagrać kilka podań na jeden kontakt, wyjść spod nieumiejętnego pressingu Nafciarzy. Bramki z akcji goście nie strzelili, ale w 29. minucie po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry pomylił się Dusan Lagator, a Aleks Ławniczak wpakował piłkę do siatki. 

Wiślacy w pierwszej połowie mieli w zasadzie dwie niezłe sytuacje - mocny strzał Szwocha sprzed pola karnego i strzał głową Tuszyńskiego. W obu przypadkach Adrian Lis obronił. 

Druga połowa ledwie się rozpoczęła, a po kolejenym rzucie rożnym Wisły przegrywała już 0:2. Tym razem najwyżej do dośrodkowania wyskoczył Bartosz Kieliba. Rozpadał się deszcz, kibice zaczęli opuszczać stadion, a sytuacja Nafciarzy stała się dramatyczna. 

Po strzelniu drugiej bramki przyjezdni nieco bardziej się cofnęli i czekali na to, co zrobią gospodarze. Podopieczni Radosława Sobolewskiego długo bili głową w mur, a wprowadzeni Torgil Gjertsen i Cillian Sheridan nie wnieśli zbyt wiele. 

Wisła była zdesperowana, ale z tego urodziła się bramka. Z dystansu uderzył Filip Lesniak, piłka odbiła się od jednego z rywali i wpadła do bramki. Nafciarze ruszyli odważniej do przodu, bo nie mieli nic do stracenia, ale nie dość, że nie stworzyli dogodnej sytuacji, to jeszcze stracili trzecią bramkę. Wynik meczu na 1:3 efektownym strzałem zza pola karnego ustalił Lukasz Trałka. 

Nafciarze nie wygrali w tym sezonie żadnego z trzech meczów ligowych rozgrywanych przy Łukasiewicza 34. Podopieczni Radosława Sobolewskiego po pięciu kolejkach mają na koncie 5 punktów. W kolejnym meczu Nafciarze zagrają na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. Początek meczu w Bełchatowie w piątek 2 października o 18:00. 

Wisła Płock - Warta Poznań 1:3 (0:1)

bramki: 

0:1 Ławniczak 29'
0:2 Kieliba 48' 
1:2 Lesniak 79' 
1:3 Trałka 85' 

żółte kartki: Michalski - Jakóbowski, Ławniczak 

Wisła Płock: Krzysztof Kamiński, Damian Zbozień, Damian Michalski, Dusan Lagator, Alan Uryga, Angel Garcia Cabezali, Filip Lesniak, Damian Rasak, Dawid Kocyła (64' Piotr Pyrdoł), Mateusz Szwoch (75' Wojciech Szumilas), Patryk Tuszyński (64' Cillian Sheridan). 

Warta Poznań: Adrian Lis, Jan Grzesik, Aleks Ławniczak, Bartosz Kieliba, Jakub Kuzdra, Mateusz Kupczak, Łukasz Trałka, Michał Jakóbowski (90' Kajetan Szmyt), Robert Janicki (69' Konrad Handzlik), Mariusz Rybicki (84' Mario Rodriguez Ruiz), Mateusz Kuzimski.

sędzia: Zbigniew Dobrynin