Na pierwszą bramkę gospodarzy szybko odpowiedział Mohamed Toromanovic, ale po 4 min. było już 4:1 dla Vive. Marcus Cleverly wszedł na karnego i obronił strzał Michała Kubisztala. Po 7. minutach swoją trzecią bramkę strzelił 31-skrzydłowy Kielc, Islandczyk Olafsson i było 7:2. O czas poprosił Lars Walther. Wcale nie był załamany, zalecał konsekwentną grę, cierpliwość, bez paniki. Do bramki za Wicharego desygnował Mortena Seiera.
Po 13. min. było już tylko 7:9 i płocczanie wrócili do gry. Ale wtedy swoje trzy grosze dołożyli sędziowie, odgwizdali błąd kroków – czego nie potwierdziła telewizyjna powtórka – Adamowi Wiśniewskiemu, nie zauważali też fauli kielczan w ataku. Ale Wisła nie grała dobrze. Dwa piękne przechwyty wykonał Kubisztal, ale jego rzuty z uśmiechem na ustach bronił spokojnie Sławomir Szmal i po 16. min. było już 12:7 dla Vive. Inna sprawa, że Kubisztal nie miał kompletnie żadnego wsparcia w drugiej linii, np. Bostjan Kavas na pierwszy rzut zdecydował się dopiero w 20. min. i na dodatek nie trafił w bramkę, a Vive prowadziło po chwili 16:9.
Na boisko wszedł Paweł Paczkowski, ale od razu jego rzut został wyblokowany, a w kolejnej próbie rzucił nad bramką. Przy stanie 18:11 zdesperowany trener Walther wpuścił nawet rekonwalescenta Piotra Chrapkowskiego. Nafciarze rozkleili się do tego stopnia, że dostali nawet karę za złą zmianę! Zanim Adam Wiśniewski zszedł z parkietu, już pojawił się na nim Backstrom. I dostał 2 min. kary. Trzy minuty przed końcem pierwszej połowy Vive wygrywało z Wisłą już 20:12 i trybuny wiwatowały, jakby mecz się właśnie skończył.
Dopiero przy stanie 12:21, pod koniec pierwszej połowy, na boisku pojawił się Kamil Syprzak. Płocczanie słynęli zawsze ze świetnej obrony, tymczasem w Kielcach w pierwszej połowie stracili aż 21 bramek, to było szokujące. Aż sześć razy do przerwy trafił Olafsson, w Wiśle po trzy gole mieli Kubisztal, Wiśniewski i Spanne (wszystkie z karnych).
W drugiej odsłonie gospodarze nie forsowali tempa, wręcz zwalniali grę. Gra się wyrównała, w 40. minucie po golu Wiśniewskiego Nafciarze w tym fragmencie wygrywali 5:3, ale na tablicy ogólny wynik brzmiał 17:24. Dwa nieudane rzuty Syprzaka sprawiły, że Vive znów odskoczyło kwadrans przed końcem na 9 goli. Niezadowolony Nikola Eklemovic, który kreuje grę płocczan w ofensywie, poprosił o zmianę. Nie wiadomo tylko, z kogo lub z czego był niezadowolony?
Po 47. minutach Vive prowadziło 10 golami, Nafciarze wyglądali na zrezygnowanych. - Chodźcie na piwo, dziewczyny chodźcie na piwo – skandowali wniebowzięci kieleccy fani pod adresem płocczan. I jeszcze "Na kolana!". Szkoda, że w równie rozkosznym nastroju nie byli nie tak dawno po dwumeczu z przeciętnym Cimosem Koper w Lidze Mistrzów...
W Wiśle z pewnością na pochwały zasłużył skuteczny Spanne, świetnie strzelający karne, w sumie zdobył 10 goli (6 z karnych). Pięć dołożyli Wiśniewski i Kubisztal. Przed rokiem w Orlen Arenie w finale pucharu było 22:35, teraz porażka jest nieco niższa. Ale ale później Wisła sięgnęła w lidze po złoty medal. Czy uda się powtórka? Najpierw półfinały, w sobotę i niedzielę płocczanie zmierzą się w Orlen Arenie z MMTS Kwidzyn. Oby szybko zapomnieli o pucharowym występie.
Wisła Płock - Vive Kielce 27:36 (12:21)
Wisła: M.Seier, M.Wichary - C.Spanne(10, 6k), A.Wiśniewski(5), K.Syprzak, M.Toromanović(2), Z.Kwiatkowski, A.Twardo(1), B.Kavaš, L.Dobelšek(3), M.Kubisztal(4), N.Eklemović(2), P.Chrapkowski, P.Paczkowski
Vive Targi: M.Cleverly, S.Szmal - B.Tomczak(6, 2k), T.Olafsson(9), P.Kuchczyński, M.Jachlewski, Musa(2), R.Stojković(2, 1k), P.Grabarczyk(1), M.Jurecki, G.Tkaczyk(7, 1k), M.Zaremba, M.Jurasik(2), D.Buntić(4), T.Rosiński(2), U.Zorman(1)
Kary: Orlen Wisła 16 min (A.Twardo 6 min, C.Spanne 4 min, Z.Kwiatkowski 4 min, A.Wiśniewski 2 min) - Vive Targi 10 min (P.Kuchczyński 4 min, Musa 2 min, M.Jurecki 2 min, D.Buntić 2 min)..