Rosły napastnik wrócił do Wisły po wieloletniej przerwie, w czasie której grał między innymi w ŁKS-ie Łódź, Widzewie Łódź, Legii Warszawa, Sibirze Nowosybirsk, Jagiellonii Białystok i Cracovii. Po nieudanej przygodzie z Górnikiem Zabrze postanowił spróbować swoich sił w klubie, w którym rozpoczęła się jego piłkarska kariera.
Bartłomiej Grzelak podpisał roczny kontrakt, w którym wysokość wynagrodzenia była ściśle uzależniona od liczby występów w pierwszej lidze. A tych było zaledwie pięć: z Arką Gdynia (8 minut), Dolcanem Ząbki (8 minut), Kolejarzem Stróże (18 minut), Chojniczanką Chojnie (29 minut) i z GKS-em Tychy (45 minut).
Raptem 112 minut spędzonych na boisku w całej rundzie jesiennej nie jest imponującym wynikiem jak na gracza z tak dużym doświadczeniem. – Trener Marcin Kaczmarek uznał, że nie zamierza już korzystać z usług Bartłomieja Grzelaka – usłyszeliśmy od jednego z pracowników Wisły Płock. – Niebawem powinien on otrzymać propozycję rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron. Klub zachował się w stosunku do niego bardzo dobrze. Teraz liczymy na to samo z jego strony.
Fot. Jan Waćkowski
