reklama

Afera Furman-Romanczuk. Zawodnik wydał oświadczenie

Opublikowano:
Autor:

Afera Furman-Romanczuk. Zawodnik wydał oświadczenie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW trakcie meczu z Jagiellonią Białystok często dochodziło do sprzeczek między zawodnikami obu ekip. Jak stwierdził po meczu Taras Romanczuk, Dominik Furman w trakcie jednej z nich miał nazwać go "banderowcem". W internecie rozpętała się burza.

W trakcie meczu z Jagiellonią Białystok często dochodziło do sprzeczek między zawodnikami obu ekip. Jak stwierdził po meczu Taras Romanczuk, Dominik Furman w trakcie jednej z nich miał nazwać go "banderowcem". W internecie rozpętała się burza. 

Samo spotkanie nie było widowiskiem na najwyższym poziomie, ale emocje trzymały do końca. Jagiellonia bramkę na wagę zwycięstwa zdobyła w ostatnich sekundach meczu, w 95. minucie spotkania. Zawrzało jednak dopiero po spotkaniu, kiedy Arkadiusz Szczęsny, kierownik drużyny z Białegostoku oświadczył, jakoby Dominik Furman miał nazwać Tarasa Romanczuka "banderowcem". 

— Arkadiusz Szczęsny (@ASzczesny89) 16 lutego 2019 W internecie zawrzało, ale na razie to słowo przeciw słowu. Klub za pośrednictwem Twittera kilkadziesiąt minut po zdarzeniu zaprotestował przeciwko "bezpodstawnemu oskarżaniu i oczernianiu naszego zawodnika". W niedzielne popołudnie za pośrednictwem oficjalnej strony klubowej oświadczenie wydał Dominik Furman. 

W nawiązaniu do wydarzeń, które miały miejsce podczas meczu 22. kolejki Lotto Ekstraklasy Jagiellonia Białystok - Wisła Płock, a także oskarżeń kierowanych przez przedstawicieli Klubu z Białegostoku wobec mojej osoby, chciałem stanowczo i kategorycznie zaprzeczyć, by w trakcie całych zawodów z moich ust padły w stronę Tarasa Romanczuka cytowane po meczu przez przedstawicieli Jagiellonii obraźliwe słowa.

Faktem jest, że podczas spotkania wielokrotnie dochodziło do spięć pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Prawdą jest także to, że piłkarze nie szczędzili sobie sobie złośliwości i kierowali w swoją stronę słowa uznawane za wulgarne. Mocne, męskie słowa padają zwykle podczas każdego meczu ligowego. Emocje, walka o punkty i zajęcie jak najwyższego miejsca w tabeli sprawiają, że zawodnicy w emocjach często kierują do siebie różne słowa, czasem jest niemiło, ale to sport.

W żadnym momencie nie doszło jednak do zdarzenia opisywanego przez zawodnika Jagiellonii Tarasa Romanczuka, a także kierownika drużyny Pana Arkadiusza Szczęsnego. 

Nadmienię tylko, że sytuacja: Romanczuk - Furman była jedna podczas sobotniego meczu. A sytuacji: prowokujący Romanczuk - pozostali zawodnicy Wisły Płock było w sobotę wiele i nie zostały one w ogóle zauważone, gdyż tak jak wspomniałem, w każdym meczu się zdarzają i będą się zdarzać. 

Będę walczył o swoje dobre imię. Zwróciłem się już z prośbą do Klubu Wisła Płock o wsparcie i pomoc prawną. Liczę, że cała sprawa zostanie w jak najszybszym czasie wyjaśniona.

Sprawą najprawdopodobniej zajmie się Komisja Ligi. Trwa poszukiwanie nagrania, z którego można odczytać słowa wypowiadane przez Furmana.  Jak informuje Robert Bońkowski z "Radia Białystok", sprawą zajmie się też policja. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE