W Płocku średnią zarobków podnoszą tacy pracodawcy jak np. Orlen czy PERN. Nieźle płacą w spółkach ratusza, sam magistrat też jest niezłym, pewnym płatnikiem. Ale nie wszędzie jest kolorowo, wielu płocczan i mieszkańców regionu pracuje za najniższą stawkę, ustaloną prawnie.
Powstająca ustawa ma całkowicie zastąpić dotychczasową. Jakie nowości szykują dla nas rządzący? To może być prawdziwa rewolucja.
Płaca minimalna po nowemu. Ma być sprawiedliwiej i bardziej przejrzyście
Nowa ustawa ma pomóc we wdrożenie unijnej dyrektywy w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej.
Zmiany mają na celu doprecyzowanie istniejących przepisów i wprowadzenie bardziej sprawiedliwego i przejrzystego kształtu minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz minimalnej stawki godzinowej, a także ochronę wynagrodzenia wynikającego z minimalnej stawki godzinowej
– przekonuje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społeczne.
Część dotychczasowych rozwiązań zostanie utrzymana. Chodzi o coroczne ustalanie, z udziałem Rady Dialogu Społecznego, minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz minimalnej stawki godzinowej – do 15 czerwca każdego roku.
Nowością jest za to zapis, że od 2026 roku płaca minimalna będzie wynosić 55 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Ministerstwo dodaje jednak, że Unia Europejska pozostawia krajom członkowskim swobodę w wyborze konkretnych rozwiązań. Zauważa również, relacja minimalnego wynagrodzenia za pracę do przeciętnego wynagrodzenia sukcesywnie rośnie. W 2023 r. wynosiła 50,3 proc., natomiast w 2024 r. wynosi 53,7 proc. – Celem jest dążenie do stopniowego podnoszenia standardów wynagrodzenia minimalnego, przy jednoczesnym uwzględnieniu realiów gospodarczych – dodano. Czytaj: Chodzi o to, żeby płaca minimalna rosła realnie, a nie tylko na papierze.
Masz minimalną, ale z premiami i nagrodami? To dostaniesz podwyżkę
Co ważne zarówno dla pracowników, jak i dla pracodawców, zgodnie z nowymi przepisami, minimalne wynagrodzenie ma stanowić wyłącznie wynagrodzenie zasadnicze, bez uwzględniania dodatków, premii i nagród. – Taka zmiana przywróci właściwy charakter dodatkowym składnikom wynagrodzenia, które obecnie często służą jedynie do uzupełnienia pensji do poziomu płacy minimalnej – zauważa resort.
To oznacza, że wszystkie osoby, które mają w umowach o pracę, wpisane wynagrodzenie zasadnicze na poziomie niższym od minimalnego wynagrodzenia za pracę, w związku z otrzymywanymi dodatkami będą musiały mieć to wynagrodzenie podniesione do poziomu co najmniej najniższej krajowej. Jak wytłumaczono, w takich przypadkach dodatki te przestały pełnić formę gratyfikacji i uznania pracownika za posiadane przez niego np. doświadczenie zawodowe, sprawowanie dodatkowych funkcji czy też uzyskane wyniki w pracy.
– Jeżeli chodzi o minimalne wynagrodzenie, to jest ono ważne w przypadku naliczania składek społecznych i zdrowotnych. My oczywiście mówimy, że to wynika z prawa pracy, ale tak naprawdę to wynika z tego minimalnego uposażenia. Oznacza to, że musi być naliczona składka od tej podanej kwoty i to nie ma znaczenia, czy to będzie premia, czy nazwiemy to wynagrodzeniem zasadniczym. Na potrzeb tych składek wszystko, co jest wypłacone pracownikowi, zostaje oskładkowane – tłumaczy nam posłanka KO, Katarzyna Kierzek Koperska, która z zawodu jest doradcą podatkowym.
Posłanka dodaje, że jeżeli chodzi o dokładanie np. premii tylko bo to, żeby wypłacić pracownikowi tę minimalną pensję, to tego typu zabiegi mają znaczenie w przypadku odpraw, urlopów, czy zasiłków podatkowych, ponieważ tam się wówczas inaczej oblicza podstawę. – To tak naprawdę jest nic innego, jak tylko oszukiwanie pracownika. Ja zawsze byłam pracodawcą i zawsze stoję o ich stronie, ale jeżeli ktoś robi takie rzeczy, to ja takiego zachowanie całkowicie nie popieram – podsumowała posłanka koalicji.
Autorzy projektu przestrzegają: przez nowe przepisy ludzie mogą... zostać zwolnieni
Autorzy projektu przyznają, że proponowane zmiany mogą wpłynąć na rynek pracy. – To może dla niektórych pracodawców podnieść koszty pracy na tyle, że mogą zdecydować się na ograniczenia zatrudnienia, co może dotknąć przede wszystkim osoby o niskich kwalifikacjach, osoby mniej produktywne. Z drugiej strony proponowane regulacje mogą być bodźcem dla przedsiębiorców do inwestowania w automatyzację i innowacyjne rozwiązania, co przyczyni się do wzrostu produktywność – tłumaczą.
Zdaniem posłanki Katarzyny Kierzek Koperskiej, zwalnianie ludzi w takim przypadku oznaczałoby jedno – to, że dany pracodawca zatrudnia kogoś ponadmiarowo. Parlammentarzystka Platformy uważa, że do scenariusza, kótrego obawiają się autorzy projektu ustawy, w praktyce nie powinno dochodzić. – Jeżeli natomiast chodzi o zwalnianie pracowników tylko po to, by przeszli oni do "szarej strefy" (czyli pracowali dalej, ale już na czarno – przyp. red.), to nie wydaje mi się, żeby w dzisiejszych czasach ktoś się jeszcze na to decydował – mówi.
Dodajmy jeszcze, że nowa ustawa przewiduje zaostrzenie sankcji dla pracodawców nieprzestrzegających przepisów o płacy minimalnej. Wypłacanie wynagrodzenia niższego zagrożone będzie karą grzywny od 1 500 do 45 000 zł. Poza tym niewypłacanie wynagrodzenia za pracę przez okres co najmniej trzech miesięcy zagrożone będzie karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Dodatkowo jeżeli pracodawca będzie opóźniał się z wypłatą wynagrodzenia, pracownikowi będą przysługiwać odsetki za czas opóźnienia.
W projekcie ustawy przewidziano, że te zmiany mają wejść do 15 listopada 2024 r. Wyjątkiem będą przepisy dotyczące wynagrodzenia za pracę. Te mają zacząć obowiązywać 1 stycznia 2026 r.
Artykuł pochodzi z portalu
ddbelchatow.pl.
Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.