Jeszcze nie ma reformy oświaty, na razie pojawił się projekt ustawy, a już wybuchła kolejna burza w tej sprawie. Tym razem zaprotestowali rodzice i nauczyciele, a nawet jedna absolwentka Gimnazjum nr 6 przy Jachowicza. - Będziemy walczyć – zapowiedzieli. Chcą, aby szkoła ponownie stałą się podstawówką. Przy okazji nie obyło się bez politycznych prztyczków.
Prezydent Andrzej Nowakowski we wtorek ponownie stanął przed szerszym audytorium w auli ratusza w sprawie planowanej reformy oświaty. Tym razem było może krócej niż w przypadku burzy o przedszkole nr 3 na Gałczyńskiego, ale równie emocjonalnie. Rodzice prosili wraz z uczniami, aby w sytuacji wygaszania gimnazjów, reaktywować w budynku obecnego Gimnazjum nr 6 przy Jachowicza dawną Szkołę Podstawową nr 14. W tej sprawie już wcześniej napisali interpelację radni Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przekonywali, że pozostałe podstawówki nr 1, 6 i 11, które znajdują się w obwodzie gimnazjum, nie pomieszczą tylu uczniów, aby uniknąć chodzenia na dwie zmiany.
Budynek obecnego gimnazjum przy Jachowicza już od 1928 roku był przeznaczony na funkcje oświatowe. Najpierw mieściła się w nim Rzemieślnicza Szkoła Doszkalająca, podstawówka wraz z liceum pedagogicznym, Studium Nauczycielskie, filia Politechniki Warszawskiej, aż po SP nr 14 im. prof. Władysława Szafera. W obronie obecnego gimnazjum wystąpili rodzice, przedstawiciele rady pedagogicznej, obecni uczniowie, a szczególnie jedna absolwentka, Barbara. To ona przedstawiała bogate osiągnięcia szkoły, nagrody, zaangażowanie uczniów w akcje społeczne i charytatywne.
- Bardzo dobrze wspominam lata spędzone w gimnazjum, odnalazłam w nim miejsce dla siebie – przekonywała prezydenta. - Teraz dostałam się na upragnione studia medyczne, a wcześniej nawet o tym nie myślałam. To zasługa nauczycieli, którzy cierpliwie podsuwali mi kolejne pomysły i umożliwiali ich realizację. Nie rozumiem, czemu miasto miałoby zamknąć tak wspaniałą szkołę, z taką tradycją i kadrą pedagogów. Apeluję jako absolwentka i płocczanka, niech pan nie pozwoli, aby ten zespół wychowawców uległ rozpadowi. Proszę nie zamykać Szóstki, która znaczy dla nas tak wiele – prosiła. Rozległy się długie brawa.
Nie niszczcie naszej szkoły
Wsparła ją przedstawicielka rady pedagogicznej.
- Dotychczas mieliśmy nadzieję, że jakość nauczania sama się obroni, ale ta najwyraźniej niewiele znaczy w dzisiejszych czasach. Dla nas jednak znaczy bardzo wiele. Panie prezydencie, ci uczniowie będą wyborcami już za dwa lata. Zamierzamy walczyć o tę szkołę ze wszystkich sił. Proszę jej nie niszczyć! - prosiła.
Przyłączył się do tego apelu przewodniczący płockiej Nowoczesnej, Bartosz Leszczyński.
- Oczekujemy, że postawi pan dobro mieszkańców, a szczególnie tych najmłodszych, na pierwszym miejscu.
Andrzej Nowakowski, podobnie jak w sytuacji z przedszkolem na Gałczyńskiego, przypominał, że to „efekt decyzji rządu”. W dodatku projekt ustawy dopiero poznaliśmy i nie rzutuje na przyszłość tylko jednej szkoły w Płocku, lecz dziesięciu. Podobnie będzie w całym kraju. Podkreślał, że decyzje, które nas za chwilę czekają, nie należą do łatwych, a on nie podejmuje ich w pojedynkę, tylko wspólnie z radnymi.
- Będą podyktowane dobrem dzieci – zapewniał. - Jednak muszą mieć racjonalne podstawy. Jeszcze żadna decyzja nie zapadła, wszystko skonsultujemy w radzie miasta i przy Okrągłym Stole Edukacyjnym.
Przypominał niełatwą dla niego sytuację z wygaszonym Gimnazjum nr 2 (przeznaczonym na przyszłą siedzibę Płockiego Ośrodka Kultury i Sztuki). - W tamtym przypadku zadecydowali rodzice. Liczba dzieci spadała w zastraszającym tempie. A teraz mamy odwrotną sytuację, rodzice przychodzą upomnieć się o szkołę – mówił prezydent. - W okolicy jest kilka innych podstawówek, co wiążę się z koniecznością wykrojenia nowego obwodu. Nie twierdzę, że to niewykonalne. Może powinniśmy ogłosić nabór do klasy pierwszej, piątej i siódmej, chociaż nie wiem, czy to zgodne z przepisami. Ale proszę państwa, nie zmuszę żadnego rodzica, aby ich dzieci zaczęły uczęszczać do innej szkoły niż obecnie. Obiecuję, że wezmę państwa głos pod rozwagę.
Dość tych „wrzutek”
Rodzice gotowi są dowozić swoje dzieci. W szkole mają pewność, że uda się zebrać odpowiednią liczbę uczniów bez uszczerbku dla innych placówek. Panią z rady pedagogicznej poparła radna PSL, Małgorzata Struzik. Z kolei radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości, Andrzej Aleksandrowicz pytał, czemu prezydent serwuje kolejne „wrzutki”.
- Słyszymy o likwidacji szkoły nr 17, teraz Gimnazjum nr 6. W ten sposób nic nie osiągamy poza wzbudzaniem emocji u mieszkańców – dopowiadał, czego prezydent nie pozostawił bez repliki.
- No teraz to pan wzbudził u mnie emocje – oburzył się miejski włodarz. - Naprawdę nigdy nie mówiłem o likwidacji żadnej szkoły, to nie są wrzutki . - Dopiero poznaliśmy projekt ustawy. Nie likwidujemy Szkoły Podstawowej nr 17, tylko przenosimy ją do budynku po wygaszonym gimnazjum. To efekt wyliczeń, abyśmy mieli wiedzę odnośnie liczby uczniów, budynków i sal w środku. Przygotowana przez nas propozycja musi być nałożona na cały system szkół podstawowych w Płocku, jednak nawet najlepsza szkoła nie może być samotną wyspą. Jako prezydent muszą patrzeć z perspektywy całego miasta. W każdej innej szkole nauczyciele dają swoim uczniom wszystko, co tylko mogą – uważał. Absolwentka Gimnazjum nr 6 zapytała w takim razie prezydenta: - Skoro najważniejsze są dzieci, to czemu odbieracie im szansę na rozwój?
Pani z rady pedagogicznej zarzekała się, że nie umniejsza zaangażowania wychowawców w innych szkołach. - Do nas nie dostało się 80 osób. Myślę też, że rodzice posyłając swoje dziecko do określonej szkoły, wsłuchują się w ich głos. Tak było z moim dzieckiem.
W budynku po gimnazjum siedziba POKiS-u?
Dyskusja trwała dalej. Z ławy wstał jeden z rodziców. Słyszał plotkę, że w tym budynku będzie siedziba POKiS-u. Andrzej Nowakowski zdumiał się. - Nie wiem, skąd pan czerpie taką wiedzę. Nie było tak nieracjonalnego pomysłu. Nie wiem, może komuś zależy na podgrzewaniu atmosfery – stwierdził. Padło kolejne pytanie, tym razem czy dzieci skończą Gimnazjum nr 6 bez konieczności przenosin. Rodzice usłyszeli, że będzie to zależało od decyzji podjętej na podstawie analiz i konsultacji. Dla radnej Darii Domosławskiej z klubu Platformy Obywatelskiej, cała ta dyskusja była dowodem na bezzasadną likwidację gimnazjów. - Mleko jednak się rozlało... - uznała.
O głos poprosiła radna Wioletta Kulpa.
- Jesienią 2015 roku naród podjął decyzję w wyborach. Już wówczas zapowiadano reformę. Pan prezydent teraz mówi, że nie powinniśmy słuchać plotek, ale tak się składa, że też do mnie dotarła. Co pan ulokuje w tym budynku? W Zespole Szkół nr 1 pustki, a tu odchodzi z kwitkiem 80 osób. Nie niszczmy tego, co tak dobrze funkcjonuje, nie upolityczniajmy tej sprawy – wytykała, chociaż sama zaczęła wypowiedź od nawiązania do polityki ogólnokrajowej. - Panie prezydencie, te dzieci nie znikną w przestrzeni. Szkolne mury się nie rozciągną, kiedy dołożymy 200 dzieci. Nie można obwiniać reformy. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, czy uda się ją wprowadzić rozsądnie i bezboleśnie, czy utrudniając życie. Jako radna już czuję się oszukana w związku ze sprawą przedszkola nr 3 na Gałczyńskiego. Nie chcę, aby ponownie tak się stało.
[ZT]13337[/ZT]
Prezes płockiego Związku Nauczycielstwa Polskiego doszedł do wniosku, że „mleko jeszcze się nie wylało”. Należy walczyć o zachowanie gimnazjów, skoro wciąż rozmawiamy o projekcie, a nie o obowiązującej ustawie.
- Jedyna zmiana, jaką należy przemyśleć, powinna być jakościowa. W związku z reformą nie uda się utrzymać wszystkich stanowisk pracy – argumentował Stanisław Nisztor.
Radny Marek Krysztofiak z PiS nie zgodził się z tezą, że likwidacja gimnazjów to jakaś nowa informacja, skoro wspominała o tym w swoim expose premier Beata Szydło w zeszłym roku. Do mównicy podszedł radny PO, Artur Kras. Tłumaczył, że dzięki likwidacji Gimnazjum nr 2 uczniowie przeszli m.in. do Gimnazjum nr 6 i tylko na tym skorzystali.
- Radna Kulpa niech wskaże jedno złe gimnazjum – zaproponował.
Radna jednak odmówiła. - Nie będziemy szczuć się nawzajem. Apeluję do prezydenta. Niech pan wyda zarządzenie zmniejszające liczbę dzieci w oddziałach, a nie rozpowiada, że wraca PRL, bo to nie tędy droga.
Prezydent przyznał, że część nauczycieli może stracić pracę. Zaprzeczył, aby zwiększył wcześniej liczbę dzieci w oddziałach. - Rodzice zrobią wszystko, aby ich dziecko chodziło do wybranej szkoły. Nawet wtedy, jeśli w klasie będzie ich ponad 30. Wydaliśmy zgodę na siedmioosobową klasę w Trzepowie. Najwyraźniej już tylko jedna osoba wierzy, że uda się obronić gimnazja, ale to nie my, tylko rząd postanowił te szkoły wygasić.
Marek Krysztofiak zarzucił prezydentowi, że na spotkaniu m. in. z wiceprezydentem Romanem Siemiątkowskim już jakiś czas temu padło hasło o likwidacji Szóstki. Jedna z pań mu wtórowała. - Również byłam na tym spotkaniu i nie leczę się laryngologicznie. Padły takie słowa.
Prezydent bronił się, że to zdanie wyrwane z kontekstu. - Starałem się wyjaśnić, że część z nauczycieli może stracić pracę.
Trzymajcie nas za słowo
Komisja edukacji, zdrowia i polityki społecznej poparła wniosek o przekształcenie Gimnazjum nr 6 w Szkołę Podstawową nr 14.
- Radni PiS i PSL to wspólnie 14 osób. Prezydent nie przegłosuje żadnych pomysłów – zapowiedział Marek Krysztofiak. - Trzymajcie nas za słowo.
[ZT]11878[/ZT]