Przygotowania do świąt idą pełną parą, ale nagle elfy dopada niespodziewana choroba. Prezenty same się nie zapakują, więc Mikołaj musi udać się po lekarstwo dla swoich podopiecznych.
„Mikołaj i spółka" to jeden spośród granych aktualnie w płockich kinach filmów, na które ciągną tłumy widzów. Co myśli o nim recenzująca filmowe nowości miłośniczka X muzy? Poleci go czy odradzi?
[YT]https://youtu.be/FzgUa7po03o[/YT]
- Kasia Szczucka o "Mikołaju i spółce":
Wyobraźcie sobie, że w te Święta nie będzie prezentów pod choinką. Pomyślicie pewnie, że Mikołaj solidnie nawalił. Czy przestaniecie w niego wierzyć? Czy świat się zmieni? Takie pytania stawia i zarazem stara się na nie odpowiedzieć francuski film familijny „Mikołaj i spółka”.
21 grudnia na dalekiej Północy, w mikołajowej fabryce prezentów praca wre. 92 tysiące elfów uwija się w pocie czoła, żeby wyprodukować i zapakować zamówione przez dzieci zabawki. I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystkie tracą przytomność zapadając na tajemniczą chorobę. Mikołaj, ratując swoją reputację, musi czym prędzej wyruszyć po lekarstwo. Zrządzeniem losu reniferowy zaprzęg ląduje w centrum Paryża. I tutaj zaczyna się prawdziwa komedia pomyłek.
Autorem scenariusza, reżyserem i odtwórcą głównej roli jest Alain Chabat, który kolejny raz podjął się tak odpowiedzialnego potrójnego zadania. Poprzedni projekt – „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra” osiągnął kasowy sukces, ugruntowując pozycję artysty we francuskim kinie. Jednak porównując oba filmy trzeba uczciwie przyznać, że „Mikołajowi i spółce” daleko do produkcji sprzed 15 lat. Nie oznacza to, że jest gniotem, przeciwnie – ma kilka dobrych momentów i potrafi rozweselić.
Jak na kino familijne przystało, scenariusz został napisany zarówno z myślą o dzieciach jak i dorosłych. Tych pierwszych uwiedzie ponadczasową prawdą, że jeśli bardzo w coś wierzymy, to się spełni. Tych drugich rozbawi szeregiem zawoalowanych żartów, kolejny raz dowodząc, że z francuskim humorem nam po drodze. Ale „Mikołaj i spółka” to przede wszystkim film afirmujący rodzinę i wszystko, co się z nią kojarzy: miłość, poświęcenie i umiejętność wybaczania. I choć nie jest arcydziełem, jednak potrafi na 100 minut zaczarować atmosferą, pozwala zrelaksować się i zapomnieć o przedświątecznym zgiełku. Jeśli dołożymy do tego świetną obsadę (Alain Chabat, Audrey Tautou), bajkowe efekty specjalne i popisowy polski dubbing (Wojciech Malajkat, Sarsa), to mamy gotową propozycję na grudniowe wyjście do kina, najlepiej w rodzinnym gronie.
Film można obejrzeć w obu płockich kinach. Sprawdźcie repertuar: