reklama

Hit czy gniot? Kasia Szczucka ocenia film "Listy do M. 3"

Opublikowano:
Autor:

Hit czy gniot? Kasia Szczucka ocenia film "Listy do M. 3" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaPierwszy film „Listy do M.” okazał się tak popularny, że producenci zachęceni sukcesem poszli za ciosem. Tak na ekrany polskich kin trafiła druga, a teraz również trzecia część opowiadająca perypetie znanych już widzom, jak i zupełnie nowych bohaterów. Czy powtórzy kasowy sukces poprzednich produkcji?

Pierwszy film „Listy do M.” okazał się tak popularny, że producenci zachęceni sukcesem poszli za ciosem. Tak na ekrany polskich kin trafiła druga, a teraz również trzecia część opowiadająca perypetie znanych już widzom, jak i zupełnie nowych bohaterów. Czy powtórzy kasowy sukces poprzednich produkcji?

Kiedy w sklepach zaczynają pojawiać się ozdoby świąteczne, na ekrany kin trafia film, który z założenia miałby wprawić widzów w radosny, wręcz magiczny nastrój przed Bożym Narodzeniem. Co o nim myśli miłośniczka X muzy, Kasia Szczucka?

Zobaczcie zwiastun filmu:

[YT]https://www.youtube.com/watch?v=JrsSRQ9-who[/YT]

- Kasia Szczucka o filmie "Listy do M. 3"

Nie ma lepszego lekarstwa na jesienną apatię niż dobra komedia romantyczna. Wiedzą o tym doskonale producenci „Listów do M.”, którzy tradycyjnie zaplanowali premierę kolejnej części na początek listopada. Tym razem za kamerą usiadł Tomasz Konecki - autor takich hitów jak: „Testosteron” i „Lejdis”, zabrakło jednak w obsadzie Macieja Stuhra, który odmówił udziału w produkcji z powodu zdjęć do serialu „Belfer”, a nieoficjalnie nie był zachwycony scenariuszem.

Trzecia odsłona, podobnie jak jej poprzedniczki, ma na celu nie tylko wprowadzić polskie społeczeństwo w świąteczny nastrój, ale również pobudzić do refleksji. Służą temu pokazywane w filmie, stylizowane na wyjęte z życia, historyjki o silnym moralizatorskim zabarwieniu. Na przykład: o dziewczynie, która z miłości porzuca bogatego narzeczonego dla ubogiego weterynarza. O wdowcu, którego z depresji po śmierci żony wyciąga podstępem córka gosposi. O policjancie, który stara się o względy pewnej pani redaktor i zostaje przyjęty dopiero po wyważeniu drzwi jej mieszkania. Jak w greckiej tragedii – całość fabuły spięta jest klamrą jednego dnia – Wigilii Bożego Narodzenia. Mamy szansę śledzić prawdziwą obfitość wydarzeń w postaci skondensowanej pigułki przyprawionej miłością, wybaczeniem i empatią.

Scenarzyści wplatają kolejne wątki usilnie starając się wycisnąć z oczu widza łzę. Banały i schematy atakują nas z ekranu i w końcu łapiemy się na tym, że to wszystko już było. Bo w „Listach do M 3” znajdziemy może 30 procent świeżych, autorskich pomysłów duetu Baczyński – Kuczewski. Znakomita większość została zapożyczona i umiejętnie przekompilowana, jak choćby z uwielbianego przeze mnie „To właśnie miłość”. I tego wybaczyć nie zdołam.

Nie ratuje produkcji udział świetnych polskich aktorów ze Stanisławą Celińską i Andrzejem Grabowskim na czele. I choć cała reszta ekipy zagrała poprawnie i bez zarzutu, filmowi brakuje duszy, nie przekonuje i nie porusza – jest kolejną cukierkową opowiastką spod znaku TVN. Plejada aktorów, najpiękniejsze kostiumy i najbardziej wysmakowana scenografia nie załatają słabizn scenariuszowych i logicznych, a w „Listach do M 3” jest takich sporo. Wielka szkoda, bo pierwsze dwie części trzymały poziom, ta odstaje powodując rozczarowanie.

„Listy do M. Czas niespodzianek” wbrew tytułowi nie zaskakują, raczej pozostawiają z lekką zgagą od przesytu słodyczy wylewającej się z ekranu. W tym przypadku powiedzenie „do trzech razy sztuka” się niestety nie sprawdza. Ale przekonajcie się sami.

Film można obejrzeć w Novym Kinie Przedwiośnie i kinie Helios

Zdjęcie dystrybutora Kino Świat

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo