reklama

Hit czy gniot? Kasia Szczucka ocenia film "Botoks"

Opublikowano:
Autor:

Hit czy gniot? Kasia Szczucka ocenia film "Botoks" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaNajnowszy film Patryka Vegi, jak twierdzi w wywiadach sam reżyser, powstał w oparciu o rozmowy z lekarzami i pielęgniarkami. W efekcie miała powstać produkcja pokazująca prawdziwe oblicze polskiej służby zdrowia. Reżyser twierdzi, że nie było mu łatwo, ponieważ udziału w przedsięwzięciu odmówiło 13 aktorów i troje współpracowników. Film obejrzymy w płockich kinach.

Najnowszy film Patryka Vegi, jak twierdzi w wywiadach sam reżyser, powstał w oparciu o rozmowy z lekarzami i pielęgniarkami. W efekcie miała powstać produkcja pokazująca prawdziwe oblicze polskiej służby zdrowia. Reżyser twierdzi, że nie było mu łatwo, ponieważ udziału w przedsięwzięciu odmówiło 13 aktorów i troje współpracowników. Film obejrzymy w płockich kinach. 

Co o najnowszym filmie Patryka Vegi sądzi miłośniczka X muzy, Kasia Szczucka? Zapraszamy do zapoznania się z recenzją.

[YT]https://www.youtube.com/watch?v=UtppgDI-D20[/YT]

- Kasia Szczucka o filmie „Botoks”

„Nie traćmy poczucia humoru, trzeba oswajać koszmary” – te słowa, wypowiedziane przez jednego z bohaterów „Botoksu”, są w zasadzie kwintesencją pomysłu reżysera na film o polskim środowisku medycznym. Do tego, że Patryk Vega lubi igrać z autorytetami już się przyzwyczailiśmy, nie zaskakuje też styl w jakim to robi. „Botoks” wpisuje się w konwencję jego poprzednich produkcji, jednak tym razem tematyka filmu dotyka nas wszystkich. Lekarze, farmaceuci i pielęgniarki to zawody znajdujące się w ścisłej czołówce profesji cieszących się najwyższym zaufaniem społecznym. Reżyser obnażając specyfikę pracy ratowników medycznych, kulisy szpitalnych oddziałów i politykę koncernów farmaceutycznych zafundował nam szokującą terapię prawdą, nie odpowiedział jednak na dwa najistotniejsze pytania: po co i co dalej?.

Z krótkiego opisu udostępnionego przez dystrybutora filmu dowiemy się, że jego bohaterkami są cztery kobiety pracujące w służbie medycznej. Nie do końca. Tak naprawdę Patryk Vega sprowadził główne postaci do poziomu waginy. Jej wygląd, kondycja i możliwość przeżywania orgazmów stanowią o wartości kobiety w męskim świecie. Wykształcenie czy umiejętności zawodowe mają znaczenie drugorzędne, a wręcz przeszkadzają w życiu. Świetnym przykładem jest choćby przerysowana do granic możliwości postać Danieli (Olga Bołądź). Prosta ratowniczka medyczna dzięki zabiegom chirurgii plastycznej, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, z niewykształconej dziewczyny z patologicznej rodziny staje się gwiazdą w bezwzględnym środowisku koncernów farmaceutycznych. Uroda i możliwość przeżywania łóżkowych rozkoszy powodują gwałtowny wzrost jej IQ. W dość specyficzny sposób Vega nakreśla postaci lekarek – inteligentnych, lecz nieszczęśliwych kobiet, uwikłanych w niesatysfakcjonujące związki i nie mogących się zrealizować zawodowo w zdominowanym przez testosteron szpitalnym świecie.

Z pewnością nie można zarzucić reżyserowi seksizmu, bo rozprawia się również z wizerunkiem mężczyzn. Przedstawia ich w jednowymiarowy sposób kreśląc postaci grubą kreską. Lekarze są albo pozbawionymi uczuć karierowiczami, albo zwykłymi zboczeńcami wykorzystującymi swoją przewagę nad ufnymi i bezbronnymi pacjentkami. Nieetyczni, cyniczni i bezkarni, chronieni przez zawodową klikę.

Zastrzeżenia budzi też scenariusz filmu. Z założenia miał szokować i bawić. Pewnie dlatego w losy czterech kobiet zostały wplecione dramatyczne sceny nieudanych akcji ratowniczych, wręcz naturalistyczne zdjęcia porodów, czy przerażające zbliżenia wyabortowanych płodów. Dla równowagi Vega zafundował nam kilka epizodów „z życia wziętych” (libacja w domu pogrzebowym, niefortunny finał seksu kobiety i psa, kradzież butów wisielcowi), które miały na celu rozluźnić atmosferę, rozśmieszyć i dać widzowi na chwilę odetchnąć. Niestety powodują odwrotny efekt, potęgują negatywne emocje budząc jeszcze większe zażenowanie i niesmak. Całość jest chaotyczna, wulgarna i na żenującym poziomie.

Patryk Vega w którymś z wywiadów powiedział, że po przeczytaniu scenariusza 13 aktorów odmówiło mu występu w „Botoksie”. Sugerował tym samym, że film dotyka tak drażliwego tematu, że nie każdy miał odwagę być z nim kojarzony. Trzeba przyznać (i jest to jedyny pozytywny element produkcji), że ci, którzy podjęli się tego wyzwania, stanęli na wysokości zadania. Marietta Żukowska, Katarzyna Warnke, Janusz Chabior czy Agnieszka Dygant stworzyli przyzwoite aktorsko i przekonujące kreacje. Natomiast Olga Bołądź i Piotr Stramowski powinni wziąć sobie długi urlop od Vegi, wyjdzie to na dobre ich karierze.

Krzysztof Kieślowski powiedział: „Nieważne, gdzie stawia się kamerę, ważne jest – po co?” Niestety tego najistotniejszego pytania nie zadał sobie Patryk Vega realizując „Botoks”. Poza podważeniem autorytetów i zmieszaniem z błotem medycznego światka film nie pozostawia nadziei, kreuje koszmary, ale ich nie oswaja. Po 134 minutach seansu wyszłam z kina z poczuciem zmęczenia i niesmaku, ciesząc się w duchu, że urodzenie dzieci mam za sobą, bo „Botoks” nie dość, że jest kiepski i niesprawiedliwie jednowymiarowy, to dla wrażliwego widza może być szkodliwy. Nie polecam.

Film obejrzymy w NovymKinie Przedwiośnie i w Heliosie.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo