W poniedziałek u Jacka Strzeszewskiego, kandydata PO do rady miasta, rozdzwoniły się telefony. - Głosowaliśmy na ciebie, gdzie się podziały nasze głosy?
29-letni Jacek Strzeszewski do rady miasta startował z list Platformy Obywatelskiej jako nr 3 w trzecim okręgu. Od tygodni prowadził kampanię, rozmawiał z ludźmi na ulicy, chodził po domach, zachęcał do głosowania na siebie. Jest przekonany, że wiele z takich rozmów przyniosło spodziewany skutek. A tymczasem w poniedziałek…
- Przecierałem oczy ze zdziwienia zobaczywszy, że łącznie w dwóch komisjach na Słowackiego zdobyłem raptem 37 głosów - mówi Strzeszewski. - Wychowałem się w tej okolicy, wszyscy mnie tam znają . Gdy dowiedzieli się o wyniku, rozdzwoniły się telefony.
Płocczanin dowiedział się nieoficjalnie, że to akurat jego nazwiska dotyczyły nieważne głosy. -Mam pewność, że w jednej z komisji zagłosowały na mnie przynajmniej dwie osoby z mojej rodziny. Powinienem mieć więc dwa głosy, a tymczasem przy nazwisku widnieje okrągłe zero - opowiada wzburzony. - Czy nagle mam uznać, że moim znajomi i rodzina nie potrafią głosować i oddają nieważne głosy?! To jest ujma dla moich bliskich!
Warto dodać, że to właśnie na Słowackiego policja zatrzymała dwóch mężczyzn podejrzewanych o korupcję wyborczą - jeden - 39-letni płocczanin ma zarzut usiłowania wręczenia korzyści majątkowej, drugi - 55-latek - przyjęcia . Jak dowiedzieliśmy się od rzeczniczki płockiej prokuratury, Iwony Śmigielskiej-Kowalskiej, materiały w tej sprawie już wpłynęły do prokuratury. Teraz prokurator ma pięć dni na podjęcie decyzji, co dalej. Może uznać, że materiał dowodowy pozwala na podtrzymanie zarzutów policji o handlowaniu głosami, ale może uznać, że nie było podstaw do takiego kroku i wtedy zarzuty policji upadną.
Jacek Strzeszewski również nie zamierza odpuścić i zapowiada złożenie w prokuraturze zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa związanego z wymianą kart i celowym unieważnianiem głosów. Jest przekonany, że zamiast 116 głosów, które dostał według obwodowych komisji, powinno być ich kilka razy więcej, nawet do 400. - Potrafię się pogodzić z porażką - zapewnia. - Ale nie mogę zbagatelizować tych kilkudziesięciu telefonów ludzi, moich wyborców, którzy czują się oszukani. Chcę dochodzić sprawiedliwości, by pokazać tym, którzy oszukują, kupują głosy, majstrują przy wynikach - nie będziecie bezkarni.
Na zdjęciu Jacek Strzeszewski (pierwszy z lewej) podcza zbiórki z płockimi kibicami na operację 8-letniego Adasia, fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock