Nawet ci, którzy nie przepadają za brązowym ciastkiem zdobionym pękającym, lśniącym lukrem i marmoladowym nadzieniem w środku, uczynią zadość tradycji końcówki karnawału i spałaszują choć jednego pączka. Okrągłe ciastko można kupić dziś dosłownie wszędzie - sklepowe lady od rana uginają się od świeżych pączków i obsypanych białym puchem cukru pudru faworków, sklepy kuszą ceną nawet kilkudziesięciu groszy za tłusty smakołyk.
Tak jak w ubiegłym roku chyba najwięcej pączków dostarczy nam dziś piekarnia PSS Zgoda przy Otolińskiej - jak mówi Małgorzata Bartnik, szefowa działu handlowego w Społem Płock, sklepy PSS są gotowe nakarmić pączkami blisko 30 proc. płocczan - z piekarni wyszło dziś ponad 30 tysięcy okrągłych ciastek. Doświadczenia ubiegłych lat pokazały, że to optymalna ilość w Tłusty Czwartek. - Na pewno wszystkie zostaną zjedzone, choć to faktycznie dużo, zważywszy na fakt, że w zwykły dzień pieczemy ok. tysiąca, góra półtora tysiąca pączków - mówi dyrektorka. Pączek w PSS Zgoda kosztuje 1,49 zł.
Chyba w żadnym płockim sklepie nie pojawia się nasza płocka, regionalna nazwa pączków, czyli puszczaki. A szkoda! Skąd się wzięła i dlaczego przed Wielkim Postem objadamy się pączkami czytaj: