Do zdarzenia doszło w czwartek 11 sierpnia w godzinach popołudniowych. Jadący rowerem elektrycznym mężczyzna potrącił kobietę jadącą rowerem miejskim.
Kilkdziesiąt minut po zdarzeniu były dwie wersje zdarzenia. Pierwsza mówiła o winie kierującego rowerem elektrycznym, ta druga, po wstępnych ustaleniach policji, mówiła już o tym, że kobieta wjechała w tor jazdy kierującego rowerem elektrycznym. Policja od początku podkreślała, że rower elektryczny jechał z dużą prędkością.
- Pod uwagę zostaną wzięte wszystkie okoliczności tego zdarzenia - zapewnia asp. Krystyna Kowalska z Komendy Miejskiej Policji.
Pojawiają się bowiem podejrzenia, że mężczyzna jadący rowerem elektrycznym był pod wpływem alkoholu. Pobrano od niego krew do badań, ale wyników jeszcze nie ma. Mężczyzna został także przesłuchany przez policję.
Stan poszkodowanej bardzo ciężki
Skontaktował się z nami syn poszkodowanej, który nie zgadza się z wersją, jakoby to jego mama była winna zderzeniu.
- Moja mama teraz walczy o życie w szpitalu. Stan jest bardzo ciężki - miała usuwanego krwiaka w mózgu po pękniętej czaszce, ma połamane żebra z jednej strony, złamany obojczyk i kości twarzy, złamane obie łopatki, uszkodzone płuca, pozostaje na dzień dzisiejszy w śpiączce. Takich obrażeń nie odnosi się po spotkaniu z normalnym rowerem - opisuje syn poszkodowanej w mailu przysłanym w poniedziałek do naszej redakcji.
Mężczyzna wskazuje, że kierowca roweru elektrycznego miał opaskę elektronicznego dozoru policji na nodze. Policja nie potwierdziła jeszcze tych informacji. Wskazuje też, że rower elektryczny, który potrącił jego mamę, waży ok. 100 kg i ma zaprogramowaną prędkość maksymalną 90 km/h. Tej informacji policja też jeszcze nie potwierdza - śledczy czekają na opinię biegłego.
- Przy uderzeniu w moja mamę jechał z prędkością ok. 50-60km/h, na nagraniu widać jak z impetem wjeżdża w moją mamę, która odleciała na parę metrów i nie było próby hamowania ze strony sprawców - relacjonuje. - Policji łatwiej jest umorzyć sprawę i wbić winę mojej mamie, która tutaj nie zawiniła, bo spojrzała przed siebie i miała czystą drogę do odstawienia roweru do stacji. Podczas skręcania w ułamku sekundy zbliżył się i uderzył w rower, gdyż prędkość była tak zawrotna. Gdyby nie jeden z zaangażowanych świadków, który złapał i przytrzymał do przyjazdu służb, to sprawca by uciekł. Z każdym dniem kiedy ta osoba znajduje się na wolności mieszkańcy Płocka są zagrożeni. Gdyby na drodze znajdowało się dziecko to nie byłoby czego zbierać.
Policja zapewnia, że prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności tego wypadku.
Komentarze (0)