Niecodzienny eksponat można przez kilka dni podziwiać w Muzeum Mazowieckim w Płocku. Fundacja PKN ORLEN oryginalną zbroję husarską od rodziny Kossaków, a do wtorku można ją podziwiać właśnie w Płocku.
Prezentowana w Muzeum Mazowieckim zbroja jest w świetnym stanie i składa się z szyszaka, napierśnika, obojczyka, naramienników i pary karwaszy. Dzięki środkom przekazanym przez Fundację PKN ORLEN, Muzeum Historii Polski w Warszawie mogło odkupić zbroję, która jeszcze w latach 70. należała do rodziny Kossaków. Za ile? Tego nikt nie ujawnia, ale jedno jest pewne: tanio nie było.
- PKN ORLEN od wielu lat aktywnie angażuje się w życie Płocka i jego mieszkańców. Wspieramy kulturę, sport, projekty społeczne. W ostatnim czasie zaangażowaliśmy w projekt prozdrowotny. W podobny sposób angażujemy się w całym kraju. Jako polska firma tak właśnie rozumiemy aktywne wypełnianie misji społecznej. Jesteśmy przekonani, że polska kultura i wartości narodowe powinny być znane i promowane, także na świecie - mówił Zbigniew Leszczyński, członek zarządu PKN ORLEN.
Husaria jest uznawana za jedną z najlepszych, o ile nie najlepszą kawalerię na świecie, a lata swojej świetności przeżywała w XVI i XVII wieku. Husarze często przedstawiani są na obrazach i filmach z charakterystycznymi skrzydłami. Zbroja prezentowana w Muzeum Mazowieckim ich nie posiada. Dlaczego?
- Bo ich nigdy tam nie było - przekonywał dr hab. Maciej Franz z Uniwersytetu Adama Mickiewicza. - Skrzydła przeszkadzały na polu walki, żaden husarz by ich nie założył. .
Jak mówił, husaria nie jest polskim wynalazkiem, a nad Wisłę przybyła prawdopodobnie z południa Europy, początkowo była jazdą lekką. Dopiero później husarze przywdziali ciężkie zbroje. W polskim wojsku wykorzystywana była do walki z najeżdżającymi ziemie I Rzeczypospolitej Tatarami. Szarże husarskie były wykorzystywane do przełamywania szyków wroga. Mówiąc krótko: husarze mieli przesądzić o losach bitwy.
- Proszę sobie wyobrazić co czuł piechur, kiedy z prędkością 40 km/h nacierała na niego ta potężna siła. Na pewno wśród kłębka myśli nie było to, żeby zostać na polu walki - opisywał Franz. - Zazwyczaj wystarczyła jedna szarża, ale zdarzały się bitwy, że było ich więcej.
Przez długi czas husaria budziła lęk, ale jej czasy świetności husarii zaczęły przemijać wraz z wynalezieniem i upowszechnieniem broni palnej w drugiej połowie XVII wieku, a w XVIII wieku rozwiązano ostatnie jednostki. Jak mówił dr Franz, zbroja husarska nie broniła żołnierza przed kulami muszkietów, ani tym bardziej dział. Wówczas ważniejsze na polu bitwy stała się szybkość i zwrotność, a to zapewniały lżejsze jazdy.
Oryginalną zbroję husarską można podziwiać w Muzeum Mazowieckim tylko do wtorku 15 października. Śpieszcie się zatem, bo później eksponat zostanie przeniesiony do Muzeum Historii Polskiej w Warszawie.