Ponad 500 podpisów płocczan udało się zebrać podczas niedzielnego protestu przeciwko hodowli zwierząt na futra. Organizatorom dzielnie towarzyszyły dwie tchórzofretki i szop pracz.
Fretki co prawda początkowo mocno zaangażowane w pomoc swym futerkowym pobratymcom po jakimś czasie zagłaskiwane przez spacerujących po starówce oddały się słodkiej drzemce, za to szop dzielnie walczył o sprawę. A chodziło o przekonanie płocczan do postulatu całkowitego zakazu prowadzenie ferm futerkowych. Zdaniem obrońców zwierząt, jedynie taki zakaz może powstrzymać cierpienie zwierząt na skandalicznie prowadzonych fermach, skoro nadzór państwowy zupełnie sobie z tematem nie radzi. Happening przed ratuszem oraz w sklepie Aquael zoo przy Wyszogrodzkiej zorganizował powstały niedawno płocki inspektorat Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals. Podobne protesty odbyły się w weekend również w innych miastach w Polsce z inicjatywy koalicji stowarzyszeń i fundacji prozwierzęcych Antyfutro. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu akcji, około 500 osób podpisało się pod petycją - podsumowuje Mariola Wieteska z płockiego OTOZ Animals. - Ciężko pracowały też nasze fretki i szop pracz. Spisały się na medal! Akcja zbierania podpisów trwa nadal, petycję można podpisywać w sklepie Aquael, którego pracownicy zawsze angażują się we wszystkie akcje prozwierzęce.
Impulsem, który miał wpływ na zintensyfikowanie działań mających na celu wprowadzenie wzorem innych państw zakazu hodowli zwierząt na futra, był wstrząsający raport przedstawiony przez stowarzyszenie Otwarte Klatki, który dokumentował sytuację na kilkudziesięciu z ponad 800 fermach z norkami, lisami i innymi zwierzętami hodowanymi na futro. Więcej czytaj: Wstrząsający raport. W niedzielę reakcja
Fot. materiały OTOZ Animals Płock
