reklama

Zamieszanie z tablicą. Pomylili się czy nie?

Opublikowano:
Autor:

Zamieszanie z tablicą. Pomylili się czy nie?  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNikt nie przypuszczał, że pomysł z upamiętnieniem Rajmunda Rembielińskiego narobi tyle zamieszania z powodu zawieszenia jednej tablicy pod adresem Kościuszki 7, gdzie mieści się przedszkole, a nie pod 3, czyli na starym, zamurowanym domu, który – co tu kryć – nie wygląda zbyt reprezentacyjnie. Pytanie, kto tu właściwie ma rację?

Nikt nie przypuszczał, że pomysł z upamiętnieniem Rajmunda Rembielińskiego narobi tyle zamieszania z powodu zawieszenia jednej tablicy pod adresem Kościuszki 7, gdzie mieści się przedszkole, a nie pod 3, czyli na starym, zamurowanym domu, który – co tu kryć – nie wygląda zbyt reprezentacyjnie. Pytanie, kto tu właściwie ma rację?

Jedni twierdzą, że zrobiono błąd, ponieważ Rajmund Rembieliński w domu pod adresem Kościuszki 7 nie mieszkał. Druga strona uważa, że przyjęto całkiem prawdopodobne założenie. Rembieliński mógł mieszkać na Kościuszki 3, a tak w sumie to nic szczególnie wielkiego się nie stało. Może nawet paradoksalnie wszystko obróciło się na korzyść, skoro o zapomnianym dla płocczan Rembielińskim nagle stało się głośno.

Swoje racje wyjaśniali na konferencji prasowej, która odbyła się w środę w bibliotece płockiego teatru, jego dyrektor, Marek Mokrowiecki i dr. Barbara Konarska-Pabiniak związana z Towarzystwem Naukowym Płockim. Świetne miejsce. Do postania tej instytucji rękę przyłożył właśnie były prefekt departamentu płockiego w latach 1808-1813, Rajmund Rembieliński. Podobnie jak do powstania drukarni, wybrukowania ulic i usprawnienia lokalnej administracji.

Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od pomysłu, aby zrobić małe święto, łącznie z pamiątkową tablicą i występami, które pokrzyżowała pogoda. Wszystko przeniesiono do teatru. - Bogu dzięki, że dostaliśmy na to chociaż minimalne środki – mówił w środę dyrektor Mokrowiecki. Później doszło do "burzliwego" - zdaniem dyrektora - wystąpienia na wrześniowej sesji rady miasta Pawła Mieszkowicza, prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego – który nie omieszkał wytknąć popełnionego błędu z niewłaściwym adresem. Twierdził, że już w publikacji „Miasto na sto dwa, czyli leksykon ciekawostek o Płocku” z 2013 roku sprawę starano się skorygować, ponieważ od pewnego momentu ten sam błąd powielano w każdym kolejnym przewodniku. Pokazywał stare pocztówki z adnotacjami, odwoływał się do księgi wieczystej.

Pabiniak jednak dodaje: - Owszem, zapoznałam się z tą publikacją. Ukazała się już po opublikowaniu mojego artykułu na temat Rembielińskiego.

Wiceprezydent Roman Siemiątkowski w trakcie sesji zapewniał, że sprawa zostanie wyjaśniona i ewentualnie skorygowana. Jeszcze tego samego w siedzibie Towarzystwa Naukowego Płockiego odbyła się konferencja naukowa pt. „Rajmund Rembieliński – zasłużony dla Płocka i uprzemysłowienia kraju”. Zjawili się goście i prelegenci z ustalonymi tematami, a tu nagle wypłynęła niespodzianka, spychająca w cień zasługi prefekta. Nagle najważniejsza stała się sprawa, gdzie Rembieliński pomieszkiwał od momentu przyjazdu do Płocka. Sporo z tym jednak kłopotów. Aby jakoś wybrnąć z tego ambarasu, Mokrowiecki zauważył, że obie strony powinny spotkać się na „neutralnym gruncie i spokojnie przewertować archiwa”.

- Gdyby faktycznie okazało się, że zamieszkiwał w innym domu, taki błąd można spokojnie naprawić – podkreślał dyrektor teatru. - Żadna ze stron nie powinna się gniewać. Życie kulturalne co jakiś czas potrzebuje sensacji – tu przypomniał zamieszanie z pochówkiem Witkacego, który popełnił samobójstwo. W Zakopanem odbył się pogrzeb z pompą, a po czasie okazało się, że w grobie nie ma jego szczątków, tylko należą do 26-letniej Ukrainki. - W tym przypadku opierałem się na opinii dr Pabiniak. Wszyscy działaliśmy w dobrej wierze. Tym bardziej, że nieścisłość dotyczy nawet daty otwarcia płockiego teatru czy daty urodzin Rembielińskiego. Zgłosiły się do nas osoby podające datę 1774, a nie wrzesień 1775 – czego jednak nie sprawdzimy w księgach metrykalnych. Te spłonęły (chociaż znaleziono informację, przypuszczalnie błędną, że urodził się w Krośniewicach). Zachował się w Łomży akt zgonu płockiego prefekta, gdzie wpisano ile miał lat, stąd przyjęto takie, a nie inne założenie.

Odnośnie adresu, dr Pabiniak nie zweryfikowała informacji, przyjęła te istniejące. - Jeśli okaże się, że chodziło o Kościuszki 3, przyjmę to z pokorą. Chociaż nie wyobrażam sobie, aby umieszczać tablicę na domu z zamurowanym wejściem i w tak kiepskim stanie.

Kierowała się kilkoma przesłankami. Po pierwsze, „Gazeta Warszawska” z 1808 roku opisała powitanie płockiego prefekta departament płockiego, które odbyło się w Kamerze Pruskiej. W tym samym tekście znalazła się wzmianka, że następnie odprowadzono go „domu jego pomieszkiwania”. Niestety, do którego już nie dopisano. Dom przy Kościuszki 7 został wzniesiony przez oficera pruskiego, Wilhelma Rudolfa Zurmgede w 1805 roku, czyli na trzy lata przed pojawieniem się prefekta w Płocku. Zurmgede zmarł zostawiając pięcioro dzieci, wzmianka o nowym nabywcy pojawia się dopiero po 22 latach. Domy, tuż po odejściu wojsk pruskich, za rządów Napoleona Bonaparte, opustoszały. Akurat ten przejęły władze, stąd przylgnęła do niego nazwa „domu rządowego”. Według dr. Pabiniak prefekt mógł zostać umieszczony właśnie tam.

Z tamtego czasu nie zachowały się księgi meldunkowe, z kolei pokazywane widokówki pochodzą również z lat późniejszych, dlatego dr Pabiniak nie traktuje ich jako dokumentu przesądzającego sprawę. Księgi wieczyste były pisane ręcznie, coraz słabiej widoczny atrament utrudnia rozczytanie. Na to, co dzieje się teraz, patrzy jak na poszukiwanie sensacji, zamiast dociekania typowego dla historyków. Nie potrafi również zrozumieć, dlaczego informacja została przekazana w taki sposób, w czasie sesji w TNP. Z drugiej strony nawet się z tego trochę cieszy, skoro odkurzono sylwetkę człowieka, który zrobił sporo dobrego dla uprzemysłowienia kraju. Dzięki temu zaczęły się bardziej wnikliwe badania (tu dodajmy, że Rembieliński był masonem). Jest jeszcze jedna trudność do ogarnięcia, a jest nią numeracja domów. Nazwa ul. Kościuszki obowiązuje od 1917 roku, kiedy burmistrzem był Aleksander Maciesza i urządzano obchody na cześć Tadeusza Kościuszki. Wcześniej to była ul. Warszawska. Numeracja nie zaczynała się od strony obecnej Tumskiej, tylko patrząc od strony Placu Obrońców Warszawy.

- Raz w życiu można popełnić błąd – dopuszczała taką możliwość. Tym bardziej, że nie jest historykiem, tylko polonistką. - Czekam na zapowiedzianą w trakcie spotkania w TNP publikację, ponieważ odmówiono uchylenia choćby rąbka tajemnicy - odparła. Dla niej badania to urozmaicenie, nie sprawa warta wymachiwania dokumentami, aby koniecznie udowodnić rację. A w razie skuchy, aby uniknąć przeniesienia tablicy na niezbyt estetyczny dom, można wypracować konsensus. Dyrektor Mokrowiecki postanowił całą sytuację obrócić w żart. Zaproponował, aby umieścić ją pomiędzy domami, pod adresem... Kościuszki 5.

Czytaj też:

Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE