Miał być nowy telefon, a nie było. Wpływały za to kolejne faktury i ponaglenia do zapłaty. - Dałem się podejść – przyznaje jeden z czytelników. - Straszono mnie sądem, chociaż to nie ja nie wywiązałem się z umowy. Kto tu chciał wyłudzić pieniądze? Bo jak inaczej rozumieć żądania zapłaty za coś, czego się nie otrzymało.
- W maju tego roku skontaktował się ze mną telefonicznie konsultant operatora komórkowego – opowiada nam pan Lech. Dodajmy, że chodzi o jedną z tych największych sieci, T-Mobile. Pan Lech był ich stałym klientem. Korzystał z dwóch numerów telefonów, oba w tej samej sieci
- Konsultant powiedział, że na jednym z nich kończy się umowa i ma dla mnie przygotowaną ofertę. Umowę wraz z nowym telefonem miał przysłać za pośrednictwem kuriera.
Koszty nowego telefonu rozłożono na raty, każda po 35 zł. Nasz czytelnik czekał więc na przybycie zapowiedzianego kuriera. Czekał i czekał, a jego wciąż nie było. Jedyne, czego się doczekał, to faktur. A w nich informacja o należności do zapłaty za telefon, którego nie otrzymał. Później były ponaglenia do zapłaty, SMS-y i maile. - Jakbym próbował wyłudzić telefon i nie zapłacić. A to przecież ja miałem pełne prawo czuć się oszukany – twierdzi.
Po dodanej kolejnej racie za telefon, jak opowiada, miarka się przebrała i cofnął upoważnienie do rozliczania faktur za pomocą polecenia zapłaty. Zaczął odliczać od kwoty widniejącej na fakturze ratę za nowy aparat, którego nie dostał. Płacił operatorowi pozostałą część opłaty. W międzyczasie zgłaszał sprawę, ale na próżno. Jak twierdzi, nie było z kim rozmawiać. Poszedł do jednego z płockich salonów. Doradzili kontakt z działem reklamacji. - Konsultanci tłumaczyli, że tak działa system i oni nic nie mogą zrobić. Słowo przepraszam przez usta im nie przeszło.
W połowie sierpnia napisał w tej sprawie do dyrektora ds. rynku prywatnego. - Dalej brak odpowiedzi – ubolewał. - Identycznie było z działem reklamacji. W odpowiedzi zwrotnej powtarzał się ten sam komunikat z potwierdzeniem otrzymania zawiadomienia i że w czasie 30 dni ktoś powinien się ze mną skontaktować – tyle że faktury dalej wpływały. Mężczyznę postraszono, że sprawa zostanie skierowana do sądu, jeśli nie przeleje na konto operatora kwoty 68,99 zł, którą miał dać kurierowi.
W końcu pojawiło się pismo z DHL. Przesyłka z telefonem zaginęła, o czym pana Lecha poinformowano 6 lipca. Stwierdzono, że zawiniła firma kurierska, która pomyliła adresy. - Pięć dni później przysłali mi kolejną fakturę, w której znów potrącili ratę za sprzęt, którego nie otrzymałem. Z przysłanego maila dowiedziałem się, że udało się załatwić, abym nie był w tej sprawie przesłuchiwany przez organy ścigania, które zajmują się przesyłkami z tamtego okresu... - i na dowód przesyła nam do wglądu maila z 26 września wysłanego z Biura Obsługi Abonenta, podobnie jak wiele innych maili ze zgłoszeniami. Wszystkie dotyczą tylko tej jednej sprawy.
Pod koniec września, a przypomnijmy że wszystko zaczęło się w maju (przez ten czas raty za telefon wpisano do czterech faktur), stwierdzono, iż „poruszony temat wymagał dłuższej analizy".
- W jej wyniku ustaliłam, że w wyniku nadużycia po stronie firmy kurierskiej niesłusznie obciążaliśmy Pana płatnościami, za co w tym miejscu serdecznie Pana przepraszam w imieniu naszej firmy – odpisała konsultantka do spraw reklamacji.
Zapowiedziano wystawienie korekty do faktury. Operator uznał, że wszystkie należności zostały uregulowane, a pan Lech ma nadpłatę. Pan Lech ma jednak sporo żalu, że ta batalia trwała kilka miesięcy i poprosił o rozwiązanie umowy na jeden z numerów w tej sieci.