Reklama

Zaatakował nożem, później biegał po przedszkolu

Opublikowano:
Autor:

Zaatakował nożem, później biegał po przedszkolu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości W miniony poniedziałek 35-letni płocczanin został ugodzony przez innego mężczyznę nożem w pobliżu przedszkola przy ul. Padlewskiego. W przedszkolu nie ukrywają obaw, bo mężczyzna, który użył noża, nie został aresztowany. - Przebywa na wolności – dowiadujemy się od pokrzywdzonego.

W miniony poniedziałek 35-letni płocczanin został ugodzony przez innego mężczyznę nożem w pobliżu przedszkola przy ul. Padlewskiego. W przedszkolu nie ukrywają obaw, bo mężczyzna, który użył noża, nie został aresztowany. - Przebywa na wolności – dowiadujemy się od pokrzywdzonego. 

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o zajściu z użyciem noża. Osobą pokrzywdzoną był pan Marek, który ma córkę Anię. Jak nam opowiada, w dniu, w którym doszło do tego zdarzenia, czterolatka pierwszy raz poszła do przedszkola. Rodzice dziewczynki nie mieszkają razem. Prawa rodzicielskie zostały podzielone. Ania przebywa pod opieką matki, ojciec może widywać córkę dwa razy w tygodniu. Matka kilkulatki ma teraz innego partnera i to właśnie on ugodził pana Marka nożem. Jak do tego doszło?

Najpierw ugodził nożem, a potem biegał po przedszkolu

Czterolatka oczekiwała, że to tatuś zabierze ją z przedszkola przy ul. Padlewskiego. Zamiast niego zobaczyła swoją mamę, którą wcześniej wezwała dyrektorka placówki. Ojciec Ani zjawił się później. Między rodzicami doszło do wymiany zdań na temat wychowania Ani. Matka dziewczynki postanowiła zadzwonić do swojego obecnego partnera, prosząc go o przyjście. Pan Marek, by uniknąć utarczki, zdecydował, że po prostu odjedzie. Około godz. 15.00, kiedy był już w samochodzie, dostrzegł biegnącego w jego kierunku mężczyznę, z którym związała się mama Ani.

- Z początku pojawiły się wyzwiska, później kopnął w auto – relacjonuje przebieg zdarzeń. - Wysiadłem, aby się nie oddalił. Zamierzałem zgłosić na policję uszkodzenie samochodu. Wówczas otrzymałem cios nożem w brzuch. Uderzyłem go. Mógł mi zrobić poważną krzywdę, gdyby nie refleks i przypadek. Trafił w gruby szew bluzy, którą akurat tego dnia miałem na sobie. Bez tego wbiłby mi ten nóż znacznie głębiej - mówi, pokazując nam szew, który uratował mu zdrowie, a może nawet życie.

Zadzwonił po karetkę. W tym czasie ten drugi mężczyzna wbiegł do przedszkola, szukając swojej partnerki. Wołał ją, dodając niezbyt cenzuralne słowa w miejscu, w którym przebywały maluchy.

Ostatecznie po tym zajściu dziecko zabrała z przedszkola ciocia. Swoją mamę czterolatka zobaczyła dopiero wieczorem. 

Jak relacjonuje pan Marek, mężczyzna, który zadał cios nożem, zniknął. Szukała go policja. Z policjantami skontaktował się w końcu adwokat, który zapewnił ich, że jego klient stawi się na komendzie. Tak się stało dopiero w środę, 13 września.

Nasz rozmówca twierdzi, że to nie jest pierwszy raz, kiedy ten mężczyzna załatwia swoje sprawy, używając ostrego narzędzia. - Spędził kilka lat w więzieniu za bójkę z użyciem niebezpiecznego narzędzia, doprowadzając inną osobę do kalectwa - mówi. - Teraz mieszka z moją byłą partnerką i córką w jednym z bloków w centrum miasta.

Dyrektorka przedszkola: Ja tego tak nie zostawię

Dyrektorka Miejskiego Przedszkola z Oddziałami Integracyjnymi nr 33 przy ul. Padlewskiego, w pobliżu którego doszło do tej sytuacji, przyznaje, że ma obawy o bezpieczeństwo pracowników.

- Jeśli ktoś wpada do budynku z tak niekontrolowanym zachowaniem, wcześniej dochodzi do ataku nożem, to mam obawy, czy nie dojdzie do innego incydentu – twierdzi Iwona Kukla-Kuklewicz. - Nie pozwoliłam, aby matka dziecka upoważniła do odbioru dziewczynki swojego partnera. On nie ma praw do dziecka. Zdecydowałam, że może ją odbierać tylko najbliższa rodzina.

Nie była świadkiem zdarzenia. - Pracownicy widzieli wejście tego mężczyzny do budynku. Biegał po korytarzach i krzyczał imię swojej partnerki. Noża nie widzieli, ale musiał go mieć przy sobie, bo dosłownie chwilę wcześniej doszło do ataku.

Wejście mężczyzny i jego zachowanie zarejestrowały kamery monitoringu. Brakuje dźwięku. - Widać, jak wchodzi i wraca. Rozpaczliwie czegoś szukał – opisuje dyrektorka.

Potwierdza słowa ojca, że to on dążył do załatwienia miejsca dziewczynce w przedszkolu. - Akurat zwolniło się miejsce w grupie czterolatków. Ojciec argumentował, że dziecko jest zamknięte w sobie, potrzebuje kontaktu z rówieśnikami, jest małomówne i ciche. To był za krótki czas, abyśmy mogli dokładniej poobserwować zachowanie dziewczynki. Pierwszego dnia była wycofana. Mój ogromny niepokój wzbudził fakt, że kiedy mama przyszła po dziecko, podpisała mi upoważnienie i poszłyśmy do sali, na jej widok dziewczynka wpadła w taką histerię, że dopiero ciocia zdołała ją uspokoić. Zaalarmowały mnie pracownice. Pomyślałam, że coś musi być na rzeczy, skoro nie chce wyjść z mamą.

Dyrektorka zgłosiła sprawę do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. 

Od incydentu w poniedziałek dziecka nadal nie ma w placówce przy Padlewskiego.- Dziewczynka zdecydowanie powinna chodzić do przedszkola – uważa. - Od ojca wiem, że nie odpisują na jego wiadomości, nie dobierają telefonu. On w żaden sposób nie może wpłynąć na powrót dziewczynki. Matka powiedziała mi, że nie chce, aby czterolatka chodziła do przedszkola. Tłumaczyłam, że to ojciec zapisał córkę i jest to potrzebne. Wówczas kobieta podpisała upoważnienie. Byli już rodzice po rozwodach lub w trakcie rozwodu, ale nigdy nie zetknęłam się z taką sytuacją. 

Obowiązkowe jest tylko roczne przygotowanie przedszkolne i dotyczy sześciolatków, a nie młodszych dzieci. W przedszkolu czekają na informację z MOPS-u odnośnie wizyty w domu dziewczynki i dalszych kroków w tej sprawie. Później zapewne zajmie się tym sąd. Dyrektorka trzyma miejsce dla czterolatki. Liczy, że jeszcze wróci do swojej grupy.

Rzecznik policji: Nie mieliśmy podstaw do zatrzymania

Dlaczego mężczyzna, który zaatakował płocczanina nożem i przestraszył przedszkolanki oraz maluchy, nie został zatrzymany albo nie czeka go choćby zakaz zbliżania się do byłego męża swojej partnerki?

Policja twierdzi, że 35-latek doznał niegroźnych obrażeń ciała, te określając jako „ranę powodującą rozstrój zdrowia poniżej siedmiu dni”. W tym przypadku stosuje się, jak tłumaczy Krzysztof Piasek z Komendy Miejskiej Policji w Płocku, powództwo prywatnoskargowe, co oznacza, że nie dokonuje się pewnych czynności z urzędu. Rola policji sprowadza się do przyjęcia skargi, a jeżeli zachodzi taka konieczność, także do zabezpieczenia dowodów i przesłania zgromadzonego materiału do odpowiedniego organu.

- Przesłaliśmy materiały do płockiej prokuratury rejonowej, aby zdecydowała, czy czyn zostanie objęty ściganiem z urzędu – dopowiada policyjny rzecznik.

A co z mężczyzną, który ugodził nożem pana Marka? Piasek tłumaczy: - Stawił się na komendzie. Był przesłuchany, złożył obszerne wyjaśnienia. Postawiono mu zarzut uszkodzenia mienia, co dotyczyło samochodu, do czego się zresztą przyznał. Uszkodzenie mienia to przestępstwo. W tej chwili nie mamy podstaw, aby postawić zarzut dotyczący użycia noża. O ten nóż proszę już pytać w prokuraturze.

Reasumując, dochodzi do użycia niebezpiecznego narzędzia, jakim jest bez wątpienia nóż, w pobliżu przedszkola. Jest też poszkodowany. Czy w takiej sytuacji nie ma podstaw, aby sprawcę tymczasowo zatrzymać? - Możemy to zrobić, jeśli zachodzi podejrzenie mataczenia w sprawie lub próby ukrycia się – dowodzi policjant. - W tym przypadku znamy dane personalne mężczyzny i miejsce jego pobytu. Zjawił się wraz z adwokatem, a my nie mieliśmy podstaw, aby zatrzymać go w areszcie – powtarza policyjny rzecznik.

Prokuratura: Rozważymy, co zrobimy dalej

- Postępowanie prywatnoskargowe ma zastosowanie w drobniejszych sprawach w rodzaju naruszenia nietykalności cielesnej – mówi prokurator rejonowy, Norbert Pęcherzewski.

Odnosi się również do lekkiego bądź średniego uszczerbku na zdrowiu, przestępstwa przeciwko czci: pomówienia czy zniewagi. Tu nie stosuje się postępowania z urzędu.

Akta zostały zadekretowane w prokuraturze rejonowej w czwartek, czyli tego samego dnia, kiedy rozmawialiśmy z prokuratorem rejonowym. Prokurator przypomina, że mężczyźnie, którego poszukiwała policja w związku z zajściem na ul. Padlewskiego, postawiono zarzut na mocy art. 288 kodeksu karnego, a ten nie dotyczy sprawy z nożem, tylko uszkodzenia pojazdu. Czy będzie drugi zarzut związany z użyciem niebezpiecznego narzędzia? Wciąż nie wiadomo, sprawa jest w toku. Tymczasem ojciec zastanawia się, jak będą teraz wyglądały kontakty z dzieckiem, kiedy wraz z nią w mieszkaniu przebywa mężczyzna, który wobec drugiej osoby użył noża. I to nie pierwszy raz.  

Imiona niektórych osób zostały zmienione

[ZT]16520[/ZT]

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE