Rozmowy między miastem a polskimi kolejami trwały niemal siedem lat i do tej pory nijak nie można się było dogadać. Ponieważ PKP niespecjalnie paliło się do wykładania pieniędzy na kosztowny remont, więc kolejne władze miasta chciały wyremontować straszydło na własny koszt w zamian za przejęcie budynku i uregulowanie własności gruntu. Wtedy PKP najczęściej mówiło: a figa, za darmo dworca nie oddamy, powołując się na ustawę o komercjalizacji. Miasto chciało więc nieszczęsny dworzec wyremontować w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, ale PKP znów powiedziało nie, proponując w zamian, że samo wyremontuje paskudę, jeśli tylko znajdą się pieniądze w budżecie państwa. Kasy oczywiście nie było (PKP stać jedynie na modernizację dworcowej toalety, ta wiekopomna chwila miała według zapewnień nastąpić w tym roku). W spółce stawiano sprawę jasno: przejęcie uciążliwego dobra przez samorząd byłoby im bardzo za rękę, ale możliwe są tylko trzy warianty: miasto może przejąć dworzec albo w wieloletnią lub wieczystą dzierżawę, albo właściciel może przekazać samorządowi obiekt w zamian za spłatę zaległości podatkowych, w grę wchodzi również sprzedaż. Oddanie dworca za darmo nie wchodzi w rachubę.
Tak było do niedawna, ale nastąpił przełom. Po rozmowach z ministrem transportu oraz z PKP doszło do porozumienia. Szczegóły poznaliśmy dziś podczas konferencji prasowej w Ratuszu. Prezydent Andrzej Nowakowski z dwójką przedstawicieli PKP spóźnił się na nią całe 20 minut.
- Proszę państwa, cóż to jest te 20 minut w porównaniu do okresu, jaki czekaliśmy na podpisanie tej umowy – mówił z wyraźnym zadowoleniem. - Choć zdaję sobie sprawę, że to dopiero początek trudnej drogi. Ale jest szansa, że nie będziemy się wstydzić dworca przed gośćmi, lecz stanie się naszą wizytówką. Nieoceniona okazała się dla nas pomoc oraz zaangażowanie ministra i wiceministra transportu.
Czemu aż siedem lat trwało oczekiwanie na podpisanie aktu notarialnego? - Za pierwsze pięć lat nie biorę odpowiedzialności – zaznaczył Nowakowski. Miasto przejęło budynek dworca, zajmujący 888 mkw. oraz działkę, na której się znajduje (ponad 1600 mkw.). Umowa przewiduje, że wciąż musi działać tam dworzec. Urząd Miasta planuje wykup kolejnych działek przylegających do tej dworcowej, by zająć się modernizacją obiektu i zagospodarowaniem okolicy kompleksowo. Mowa nawet o zbudowaniu ulicy, która odciążyłaby Chopina i „przejęła” ruch związany z dworcem, z którego korzystają zarówno korzystający z pociągów (niewielu), jak i autobusów.
Co się zmieni na dworcu? Jeszcze nie wiadomo. Są dwie koncepcje – jedna miejska, mająca już kilka lat, ale stworzona kompletnie bez uwzględnienia faktu, że sporo działek, które obejmuje, jest prywatnych, co niemal ją wyklucza oraz druga - przygotowana przez PKP. Niestety, obecny na konferencji Roman Konca, dyrektor Oddziału Gospodarki Nieruchomościami w PKP, nie znał jej szczegółów.
Prezydent zapowiedział, że optymalnie byłoby zmodernizować obiekt w ciągu dwóch lat, może to pochłonąć ok. 5 mln zł, ale to bardzo wstępne szacunki. Pewne jest, że w tym czasie podróżni nadal będą korzystać z tej placówki. Dworcem zajmie się spółka Inwestycje Miejskie lub inny operator. Może się tam znaleźć m.in. posterunek Straży Miejskiej oraz – jak to określił prezydent - jakiś „element kulturalny”.
Czytaj też: Co dalej z paskudą? Chyba idą zmiany
Zakamarki płockiego dworca, fot. Adek Jasiński
Cały fotoreportaż można obejrzeć w naszej galerii Dworzec wreszcie przestanie straszyć!