reklama
reklama

Dzieci też pytają o wojnę w Ukrainie. Jak rozmawiać z najmłodszymi?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Pixabay

Dzieci też pytają o wojnę w Ukrainie. Jak rozmawiać z najmłodszymi? - Zdjęcie główne

Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie? | foto Pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Od sześciu dni trwa rozpętana przez Rosję wojna w Ukrainie. W trzeciej dekadzie XXI wieku informacje docierają do nas niemalże w czasie rzeczywistym, także do dzieci. - Dzieci wiedzą czym jest wojna. Niedawno czytaliśmy książkę "Czy wojna jest dla dziewczyn?", ale nie spodziewałam się, że tak szybko będę musiała odpowiadać na pytania dzieci "czy wojna dotrze do nas"? - mówi w rozmowie z nami Emilia Wiśniewska, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 8.
reklama

Od czwartku trwa wojna w Ukrainie. Nerwowa atmosfera udzieliła się wielu mieszkańcom, nie tylko Płocka, choć wydaje się, że obrazki z kolejkami do bankomatów i stacji paliw na razie nie wrócą.

Wojna jest niedaleko Polski. Najcięższe walki toczą się w oddalonym o niespełna 800 km od Warszawy Kijowie, ale bomby spadają też na Lwów - to już zaledwie 100 kilometrów od Przemyśla. Wątpliwości mają dorośli, a co dopiero najmłodsi. Jak wojna wpływa na polskie dzieci? Porozmawialiśmy z Emilią Wiśniewską, nauczycielką II klasy w Szkole Podstawowej nr 8. Jak mówi,  niedawno przerabiała z klasą książką "Czy wojna jest dla dziewczyn?", która przedstawia II wojnę światową. To smutna książka, ale ze szczęśliwym zakończeniem. To pomogło dzieciom w zrozumieniu rzeczywistości. 

- Nie pamiętam czy to był czwartek czy piątek. Zadałam pytanie, żeby wybadać sprawę, bo dzieci mają różną wiedzę. Niektórzy rodzice rozmawiają o tym w domach, inni nie. Na 23 osoby w klasie 4 osoby nie miały pojęcia co się dzieje, a cała reszta dokładnie wiedziała. Jedna z dziewczynek od razu krzyknęła: "tak, to Putin zaatakował Ukrainę!". Podjęłam temat w klasie, bo wiedziałam, że dzieci będą o tym rozmawiać na przerwie - mówi Emilia Wiśniewska. - Jedna z dziewczynek pytała mnie cały czas, czy Władimir Putin to zły człowiek? Czy jesteśmy bezpieczni? Zaczynali drążyć. Odpowiadałam, że mamy wsparcie w innych krajach, prostym językiem. Chyba się udało, bo pytania nie wracały. 

Nauczycielka wskazuje, że podczas omawiania książki odsuwała od dzieci myśl, że wojna może w niedługo dotyczyć także Polski. Nikt nie spodziewał się, że coś takiego może wydarzyć się za naszą wschodnią granicą. Kluczowe w relacjach z dziećmi były pierwsze godziny. 

- Najważniejsze, to dać dzieciom poczucie bezpieczeństwa: nic się u nas nie będzie działo, wojna jest na Ukrainie. Musimy im pomóc, ale tu jesteśmy bezpieczni. Jesteśmy w Unii Europejskiej, NATO, wszystkie kraje sprzeciwiają się agresji. Kiedy usłyszeli moje słowa pewności, odetchnęli - przyznaje. - Najważniejsze jest psychiczne wsparcie. Niektórzy potrzebowali po rozmowie przyjść, przytulić się. Dzieci mają różną odporność emocjonalną. Powiedziałam im, że nad każdym z nas ktoś czuwa. Takie oparcie z mojej strony i rodziców spowodowało, że dziś już np. nikt się nie zapytał o wojnę. Poczuli się bezpiecznie. 

Rodzice powinni rozmawiać 

W XXI wieku dzieci mogą czerpać wiedzę z różnych źródeł, jak choćby internet. Ich rodzice jeszcze 20-30 lat temu takich możliwości nie mieli. Dlatego Wiśniewska apeluje: rozmawiajcie z dziećmi. 

- Koleżanki mówiły, że dzieci przybiegły do nich i mówiły: "zbliża się wojna". Od razu jest panika. Jeśli uprzedzimy sytuację i powiemy: "tak, wojna jest, ale nie u nas. Ludziom trzeba pomagać, ale wojny nie ma u nas", to dzieci czują się bezpiecznie i są chętne do pomagania. Najważniejsze jest dla nich wsparcie psychiczne - podkreśla. 

Najmłodsi mają dziś, w różnym stopniu, dostęp do smarfonów, mediów społecznościowych, a tam wojna toczy się niemal w czasie rzeczywistym. Niektóre materiały są drastyczne i tu kolejny apel nauczycielki do rodziców: kontrolujcie telefony swoich dzieci. 

- Te informacje są dla nich nieodpowiednie. Żadne z dzieci nie mówiło jeszcze, żeby widziało bardzo drastyczne obrazy. Myślę, że rodzice na to zwracają uwagę - mówi. - Dzieci bardzo dużo słyszą. Jeśli coś powiemy, a dzieci potem usłyszą rozmawiających rodziców czy nauczycieli, mówiących coś zupełnie innego, nie poczują wsparcia, będą niespokojne. Nie wolno oszukiwać. Trzeba mówić w delikatny sposób. 

Nauczycielka radzi nie podawać szczegółów, nie mówić o tym jak wygląda atak. Dla niespełna 10-letnich dzieci wojna wciąż jest abstrakcją. 

- I niech tak pozostanie - dodaje na zakończenie Wiśniewska.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama