reklama

Więzieni, katowani, zamordowani. Na murze więzienia odsłonęto nową tablicę

Opublikowano:
Autor:

Więzieni, katowani, zamordowani. Na murze więzienia odsłonęto nową tablicę - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW Płocku jest panteon Żołnierzy Wyklętych na cmentarzu przy al. Kobylińskiego, tablice w katedrze, na Stanisławówce i przy kościele na Cholerce, na budynku byłej komendy Milicji Obywatelskiej przy ul. 1 Maja. - A teraz doszło kolejne miejsce, przy którym będzie można oddać hołd i cześć polskim bohaterom, patriotom, którzy poświęci swoje życie dla ojczyzny - mówił w sobotę prezes Stowarzyszenia Historycznego im. 11. Grupy Operacyjnej Narodowych Sił Zbrojnych, Paweł Felczak.

W Płocku jest panteon Żołnierzy Wyklętych na cmentarzu przy al. Kobylińskiego, tablice w katedrze, na Stanisławówce i przy kościele na Cholerce, na budynku byłej komendy Milicji Obywatelskiej przy ul. 1 Maja. - A teraz doszło kolejne miejsce, przy którym będzie można oddać hołd i cześć polskim bohaterom, patriotom, którzy poświęci swoje życie dla ojczyzny - mówił w sobotę prezes Stowarzyszenia Historycznego im. 11. Grupy Operacyjnej Narodowych Sił Zbrojnych, Paweł Felczak.

 - Miejsce będzie obok kamienicy przy ul. 1 Maja, gdzie w okresie II wojny światowej miało swoją siedzibę Gestapo, później NKWD, następnie UB i MO.

Tablicę upamiętniająca Żołnierzy Wyklętych z Mazowsza umieszczono na murach Zakładu Karnego przy ul. Sienkiewicza. - Tu za murami płockiego więzienia, podobnie jak we wspomnianej kamienicy, w okresie tragicznych, mrocznych czasów dla naszego narodu, II wojny światowej i okresu komunizmu, byli mordowani polscy bohaterowie. Dlatego tak ważne jest, aby dbać o te miejsce. aby stały się pomnikiem pamięci o strasznych chwilach dla Polaków, ale także wskazówkami dla przyszłych pokoleń. Nawet w najgorszych latach totalitaryzmów można było pozostać człowiekiem wiernym swoim przekonaniom moralnym. Żołnierze Wyklęci byli wierni triadzie Bóg, honor, ojczyzna nawet w momencie, gdy groziła za to śmierć. Te słowa Bóg, honor, ojczyzna znajdują się w inskrypcji wyrytej w piwnicach, kazamatach w piwnicy budynku przy ul. 1 Maja. Miejmy nadzieję, że ten budynek wreszcie zostanie godnie zagospodarowany, że będzie utrwalona jego historia - podkreślał Felczak.

Dodał, że zostało jeszcze jedno ważne miejsce do upamiętnienia. - Miejsce, gdzie komuniści zniesławiali, upokarzali, mordowali polskich bohaterów. Tym miejscem są pozostałości byłego folwarku na Winiarach, gdzie w latach 1945-1950 znajdował się areszt kolonia karna, z którego NKWD wywoziło żołnierzy AK do Rembertowa i dalej wgłąb ZSRR. Nie wiadomo ilu ludzi tam mogło zginąć. Z kolei wiemy, że w płockim więzieniu spośród Żołnierzy Wyklętych zostało zamordowanych lub zmarło na pewno czterech bohaterów. Tych, których udało się zweryfikować, wypisano na tablicy. Są to: Marceli Kowalski ps. "Okrzeja", Julian Grabowski, Edward Szałański ps. "Tygrys", Tadeusz Sumiński ps. "Pantera".

Tadeusz Sumiński w okresie II wojny światowej był łącznikiem AK między komendantem rejonu Bielsk a komendantem obwodu Płock, był również dowódcą drużyny AK w Chudzynku. Uczestniczył w kursie podchorążych w Borach Tucholskich. Po wkroczeniu wojsk sowieckich, od czerwca 1945 r., ponownie wszedł w struktury konspiracji. Na polecenie Stefana Bronarskiego ps. Liść tworzył oddziały samoobrony przeciwko bezprawiu. Uczestniczył w kilkudziesięciu akcjach zbrojnych przeciwko przedstawicielom władz komunistycznych. Rozbrajał członków PPR Ormo, odbijał aresztowanych żołnierzy AK, wykonywał również wyroki śmierci na najbardziej gorliwych funkcjonariuszach resortu bezpieczeństwa. Został schwytany w listopadzie 1945 r., następnie skazany na karę śmierci, którą w płockim więzieniu wykonano 14 sierpnia 1946 r. Miał wówczas 24 lata.

Marceli Kowalski uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r. i kampanii wrześniowej w 1939 r., w okresie niemieckiej okupacji został członkiem AK. Aresztowany przez Niemców w sierpniu 1944 r., wywieziony do obozu koncentracyjnego Stutthof. Po powrocie do Płocka od lipca 1945 r., widząc że nie mamy do czynienia z wyzwoleniem kraju, a nowy okupant terroryzuje społeczeństwo, ponownie zaangażował się w działania konspiracyjne. Stanął na czele założonego przez siebie Polskiego Związku Powstańczego. PZP zrzeszał byłych żołnierzy AK i patriotycznie nastawioną młodzież gimnazjalną. Organizacja zajmowała się głównie działalnością propagandową, wydawała własny biuletyn informacyjny. Niepowodzeniem skończyła się ich najsłynniejsza akcja związana z próbą wysadzenia pomnika wdzięczności Armii Czerwonej. Podłożony przez Stanisława Pestę "Lwa" ładunek okazał się zbyt słaby. Marceli Kowalski został aresztowany w lutym 1946 r., skazany na 10 lat więzienia. Jednak 22 września 1948 r. Okrzeja umiera w płockim więzieniu. Wszystko wskazuje na to, że został zamordowany. Miał wówczas 45 lat.

Julian Grabowski i Edward Szałański byli związani z działalnością 11. Grupy Operacyjnej Narodowych Sił Zbrojnych 23. okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Obydwaj byli związani z siatką wywiadowczą, pomagali patrolom bojowym w pozyskiwaniu informacji o donosicielach i siłach resortu z terenu gminy Staroźreby. Zaopatrywali je w żywność, środki opatrunkowe, dawali schronienie. Szałański, zagrożony aresztowaniem w 1949 t., zorganizował ostatnią grupę bojową Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie Mazowsza płockiego. Obydwaj zostali aresztowani w październiku 1951 w gospodarstwie Juliana Grabowskiego, w którym Edward Szałański się ukrywał (przebywał bunkrze pod stodołą). Tygrys został skazany na karę śmierci, którą wykonano w płockim więzieniu 22 grudnia 1951 r. Miał wówczas 28 lat. Grabowskiego natomiast skazano na 7 lat więzienia, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres 3 lat, jednak zmarł za więziennymi murami 6 kwietnia 1953 r. w wieku 59 lat. Pochowano go na płockim cmentarzu. Najprawdopodobniej był zamordowany, na co wskazuje relacja zięcia, który ubłagał grabarza, aby ten wykopał trumnę. Miał w niej zobaczyć zmasakrowane ciało mężczyzny, więzienne drelichowe ubranie było zbroczone krwią.

- Pamiętajmy o bohaterach Mazowsza płockiego - prosił Felczak.

Wśród osób odsłaniających tablicę pamięci Żołnierzy Wyklętych, którą wcześniej okryto biało-czerwoną flagą, była m.in. Elżbieta Tomińska reprezentująca rodzinę Jana Bolesława Jaroszewskiego ps. Zawieja, żołnierza Armii Krajowej zakatowanego w piwnicach płockiego UB. Poproszono również Stanisława i Wojciecha Szałańskich, dyrektora Zakładu Karnego w Płocku, ppłk Konrada Guzanka.

- Reżim totalitarny doprowadził do tego, że powstali Żołnierze Wyklęci walczący o wolność i godność - mówił Guzanek. - Żołnierze, którzy skończyli wojnę z okupantem, toczyli dalszą wojnę od 1946 do 1963 r. Żołnierze do ostatniej kropli krwi, do ostatniej kuli własnych pistoletów. Na tablicy jest ryngraf Franciszka Majchrzaka Słonego, który symbolizuje właśnie Żołnierzy Wyklętych. Dziś składamy im hołd. Cześć i chwała bohaterom.

Odsłonięcie tablicy stanowiło część obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych (przypada 1 marca). Wcześniej była Msza św. w katedrze, z kolei w sobotę będą złożone kwiaty pod tablicą przy kościele św. Józefa (18.45). Na koniec zaplanowano ognisko patriotyczne. W niedzielę odbędzie się Bieg Tropem Wilczym.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo