Z powodu nieustającego deszczu zalało dziś rano ulicę Kazimierza Wielkiego. Sytuację udało się szybko opanować, ale rodzi się pytanie: co z szumnie ogłaszanym rozdziałem kanalizacji ogólnospławnej na deszczową i sanitarną?
Cała inwestycja miała właśnie taki cel: dzięki niej miały się raz na zawsze skończyć rozległe kałuże tworzące się przy ulicy po każdej większej ulewie. Na to zadanie poszły grube miliony, ale odwodnienia starówki i przylegających dzielnic było priorytetem, bo od lat zalewała nas deszczówka, które nie zdołały zbierać studzienki. Dziś było podobnie, a przecież wraz z oddaniem ostatniego odcinka ulicy Nowowiejskiego dla ruchu zakończyła się inwestycja związaną z rozdziałem kanalizacji aż do skrzyżowania Kolegialnej z 1 Maja?
Skoro mimo to kałuże jednak się tworzą i dziś rano kierowcy z duszą na ramieniu przejeżdżali przez jezioro, martwiąc się, jak głębokie są tworzące się po deszczu bajora, to chyba całość nie działa tak jak powinna? - zastanawia się nasz czytelnik.
To prawda, nie działa…wcale. - Mimo że kolektor deszczowy został zbudowany na całej długości i prace na drogach już się zakończyły, system kanalizacji jeszcze nie funkcjonuje - potwierdza Hubert Woźniak z biura prasowego Ratusza. - By było możliwe jego uruchomienie, muszą działać oczyszczalnie na końcach obu kolektorów. Oczyszczalnia w Maszewie funkcjonuje, ale by zbierać deszczówkę musi zacząć działać podczyszczalnia wód opadowych powstająca w Jarze Brzeźnicy. System powinien zostać uruchomiony na wiosnę przyszłego roku, przez ok. 3 miesiące będzie w rozruchu.
Jak podkreśla Hubert Woźniak, od początku harmonogram zakładał, że cała inwestycja zostanie zakończona właśnie w przyszłym roku. - Po prostu wykonawca wykonał prace podziemne i drogowe przed czasem - wyjaśnia.
Natomiast ta część Kazimierza Wielkiego, którą widać na zdjęciach, czyli od Rogatek Dobrzyńskich w kierunku szpitala zostanie zmodernizowana - tak jezdnia, jak i kanalizacja z nową deszczówką, w 2015 roku przez Miejski Zarząd Dróg. - Dziś otrzymaliśmy dofinansowanie z ministerstwa w rzamach tzw. schetynówek tak jak w przypadku np. Armii Krajowej czy Obrońców Płocka - mówi Ratusz.
Na razie wszystko funkcjonuje więc po staremu. Ale służby dość szybko uwijają się z udrożnianiem studzienek i dobra wiadomość jest taka, że w tych miejscach, które zazwyczaj toną w wielkich jeziorach, czyli pod wiaduktem na Spółdzielczej i Piłsudskiego, mimo zacinającego nieprzerwanie deszczu, sytuacja jest opanowana.
Fot. Portal Płock