W Płockiej Galerii Sztuki odbyła się historyczna, pierwsza w tej placówce aukcja. - Nabywca może mieć pewność, że jego imię i nazwisko zapiszemy złotymi zgłoskami – deklarowała szefowa PGS Alicja Wasilewska. Jeden ze swoich najnowszych obrazów na cele charytatywne przekazał Henryk Cześnik, autor wystawy malarstwa i rysunku, którą do niedzieli prezentowano w Płocku. Dochód ze sprzedaży – decyzją dyrektorki Galerii - miał trafić do Stowarzyszenia Hospicyjno-Paliatywnego „Hospicjum Płock” pod wezwaniem św. Urszuli Ledóchowskiej.
Henryk Cześnik ma 61 lat, jest absolwentem gdańskiej PWSSP, obecnie profesor swej macierzystej uczelni. Z powodu choroby nie przyjechał do Płocka, ale to nie przeszkodziło w przedsięwzięciu. Do Galerii pofatygowało się tylko kilkanaście osób, licytowały dwie. Aukcję poprowadził Marek Konarski. Najpierw przeczytał dość długi regulamin, zaprezentował też dzieło „Zakaźni w łaźni”, wykonane przez malarza techniką własną mieszaną na papierze o formacie 50x70 cm.
- 1050 – zadeklarował pierwszy zainteresowany, płocki radny Dariusz Skubiszewski.
- 1100 – skontrowała szybko Agnieszka Maćkowiak z Płockiej Galerii Sztuki.
- 1150 – odpowiedział Skubiszewski.
Gdy tylko „walka” nico przysiadła, natychmiast prowadzący aukcję podkręcił atmosferę: - Proszę Państwa, dzieła profesora Cześnika sprzedawane są po kilkadziesiąt, a nawet po kilkaset tysięcy złotych! Rekord to 300 tysięcy, jak widać nasza aukcja to niesamowita okazja – podkreślał Marek Konarski. Widać było, że ma już doświadczenie w prowadzeniu takich przedsięwzięć. Potrafił też zaskakiwać. Radny, gdy otworzył licytację pierwszym postąpieniem, otrzymał od Konarskiego upominek – litr mleka! A jego „rywalka” za wytrwałość i nieustępliwość, gdy zaoferowała 1350 zł, dostałą ogromnego melona.
- Z pewnością sporo osób ciekawi, jak to jest z używkami w twórczości artystów, pytano o to także profesora Cześnika – mówił Marek Konarski. - Odpowiedział, że znakomicie mu się tworzy, gdy ma potwornego kaca. Choć często dzień później okazuje się, że dzieła są jednak do przeróbki.
Po kwocie 1900 zł zapadła cisza. - Można wykonać telefon do żony, zapytać, czy sprzeda kolczyki, mogę użyczyć telefonu – zachęcał prowadzący aukcję. Gdy Dariusz Skubiszewski zaproponował 2000 zł, w prezencie otrzymał ubijaczkę. - Jeszcze ze dwa jajka i będą naleśniki - żartował.
2000 zł okazało się wygrywającą stawką, Marek Konarski „przybił” specjalnym młotkiem taką kwotę i szczęśliwym nabywcą został płocki radny. Nie obyło się bez kolejnego prezentu – tym razem czajnika, który w imieniu prowadzącego wręczył Tomasz Korga, szef Hospicjum. - Zapewniam, że pieniądze zostaną wydatkowane we właściwy sposób dla naszych podopiecznych – zaznaczył.
Dariusz Skubiszewski od około 10 lat zbiera stare, zabytkowe rzeczy. - Nie na dużą skalę, tylko to, co zmieści się w domu – podkreśla. - Są to meble, zegary, sztućce. Gdzie kupuję? Na bazarach, w antykwariatach. Ostatni zakup zrobiłem latem ubiegłego roku, to była srebrna, secesyjna cukiernica za 1100 zł. A ten obraz wylicytowałem, bo dzieła Cześnika są znane, no i znaczenie miał oczywiście szczytny ce aukcji.